Rozdział 3.

14.5K 189 17
                                    

Otworzyłam oczy, leżałam w moim pokoju, w moim łóżku. Uśmiechnęłam się na wspomnienia nocy. Odwróciłam się powoli w łóżku na drugą stronę ale...nic nie zobaczyłam. Leżałam sama, ubrana w moją piżamę składającą się ze spodenek i koszulki na ramiączkach. Czy to możliwe by to był tylko sen? Mój pierwszy sen erotyczny i to z Oscarem? Nie rozumiałam skąd się wziął. Fakt, Oscar podobał mi się, ale żeby aż tak?
Wylazłam z łóżka i ruszyłam do łazienki przy mojej sypialni. Była piękna. Zawierała zarówno dużą wannę jak i prysznic, w zależności od zapotrzebowania. Była tam też umywalka, a nad nim małe lustro, duże miałam w sypialni. Daniel przygotował mój pokój idealnie, zauważyłam nawet kilka ubrań w szufladach w komodzie. Znał doskonale mój rozmiar i gusta. Wiele razy sam kupował mi ubrania. Lubił mnie rozpieszczać i było go na to stać.
Weszłam pod prysznic odkręcając letnią wodę. Postanowiłam umyć włosy moim kokosowym szamponem, a później, również kokosowym żelem, resztę ciała. Lubiłam stać pod prysznicem i pozwalać wodzie spływać po moim ciele. Mogłabym tak godzinami. Ale tego dnia musiałam trochę się pospieszyć. Musiałam ubrać się i przygotować do wyjazdu. Chciałam sprawdzić miejsce, w którym miałam pracować. No a przy tym wiedzieć ile zajmie mi tam dojazd. Wyszłam spod prysznica okręcając się ręcznikiem. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze myśląc o tym cholernym śnie. Nie wiedziałam w ogóle co o nim myśleć. Rozczesałam włosy, a później się ubrałam. Krótkie spodenki, zwykła bluzka na ramiączkach i piękne koturnowe sandałki. Wyszłam z łazienki pozwalając włosom schnąć jak chciały. I tak będą proste i tak.
W kuchni już czekała na mnie kawa i croisanty. Daniel wiedział, że je uwielbiałam. Zjadłam dwa, bo nie były zbyt duże i wypiłam moja ulubioną latte siedząc na wysokim stołku przy równie wysokim stole. Przez chwilę siedziałam sama, ale zaraz zobaczyłam mojego brata schodzącego po schodach i zawiązującego krawat.
- A Ty co tak wcześnie? - spytałam witając się z bratem.
- A bo mam spotkanie. Muszę być w biurze za godzinę. Także mam czas na szybkie śniadanie z siostrą. - powiedział siadając na krześle obok mnie.
- Skąd wzięły się croisanty? - spytałam pokazując na kolejnego, którego właśnie wzięłam. Lubiłam jeść i na szczęście nie było tego po mnie widać. I mogłam sobie na to pozwolić.
- Regina, moja gosposia upiekła je z samego rana. Powiedziałem jej, że je uwielbiasz i proszę. - powiedział Daniel pokazując na miskę pełną croisantów.
- Oh jakie to miłe. O latte też jej mówiłeś?
- No ba!
- Wariat!

Reszta śniadania minęła w spokoju. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, jak za starych dobrych czasów, jakby nigdy nie wyjechał.
Zebrałam się w końcu by ruszyć do nowej pracy. Chciałam ją tylko zobaczyć, potrzebowałam tego. Nie powiedziałam nikomu gdzie jadę, lepiej by nie wiedział, jeszcze by sobie pomyślał coś, co nie było prawdą. Wsiadłam do samochodu i wyjechałam na drogę. Wpisałam w międzyczasie w GPS adres pod którym mieścił się biurowiec. Dojechałam na miejsce po piętnastu minutach. Nie było daleko, ale gdy zobaczyłam budynek, o mało co nie zemdlałam. Był wielki, miał chyba jakieś dwadzieścia pięter! A może i więcej? Każde piętro miało wielkie okna, z których widać było panoramę miasta. Czy ja wspominałam, że mam lęk wysokości? Więc tak, mam. I będzie zabawnie jeśli będę musiała pracować gdzieś na wysokościach. Chyba po prostu poproszę o rolety, a może mają? Ale z drugiej strony siedzieć z zasłoniętymi oknami cały dzień? Zaparkowałam auto na parkingu, a później podeszłam pod budynek. Nie zamierzałam wchodzić, chciałam tylko na niego popatrzeć.
- Luna? Co Ty tutaj robisz? - usłyszałam za sobą głos, który skądś znałam. Odwróciłam się i ujrzałam Oscara. Moje policzki zapewne już były całe zarumienione. Gdyby tylko wiedział, że o nim dzisiaj śniłam. Ale na szczęście nie wiedział.
- O część. A no wiesz..jechałam poznać kilka miejsc w mieście a przy okazji sprawdzić ile zajmie mi dojazd do pracy. - odpowiedziałam w końcu. Musiałam wyglądać jak idiotka.
- To skoro już tu jesteś to chodź. Poznam Cię z pracownikami. Pokażę Ci miejsce, w którym będziesz pracowała a później może pójdziemy na jakąś kawę? - spytał przyglądając mi się uważnie. Jak nic zauważył jak się rumienie. Nie było dobrze. Ciekawe co sobie pomyślał.
- No okej. Czemu nie.
- To chodź. - powiedział Oscar prowadząc mnie do biurowca. Na wejściu przywitała nas ochrona, która wpuściła nas bez większego problemu. Musiałam przejść przez bramkę taką jak na lotnisku na obecność metali. Oscar poprowadził mnie w stronę wind, które były ładne i lekko zalustrzone. Ciężko było uciec od spojrzenia mężczyzny, który stał obok i wpatrywal się we mnie. Nastała bardzo dziwna cisza między nami. W pewnym momencie windą zacięła się i zatrzymała...

~.~

Przepraszam was wszystkich za tak długą nieobecność. Postaram się dodawać części częściej. :) jak myślicie? Co stanie się w windzie?

Naucz mnie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz