- "Winda się zatrzymała. No pięknie." - pomyślałam, przygryzając lekko dolną wargę. Nie wiedziałam za bardzo gdzie podziać swój wzrok. Oscar stał tuż obok mnie, a ja ciągle rozpamiętywałam gorący sen z nim w roli głównej. Ciągle pamiętam ten dotyk, przynajmniej ten ze snu, ale podejrzewam, że był podobny. Miał takie duże dłonie, jednak delikatne, jego skóra była zadbana. Nie był przecież pracownikiem fizycznym a siedzącym za biurkiem. Dbał oczywiście o siebie, co było widać, ale nie było to coś takiego co niszczyło jego dobry wygląd.
- ...Ziemia do Luny, mówi się do Ciebie. - powiedział Oscar przywracając mnie na ziemię. Nieco nieobecnym spojrzeniem spojrzałam na mężczyznę. Przemknęłam nim po jego oczach, policzkach, nosie aż do ust. Na nich na chwilę zatrzymałam mój wzrok. Miałam nadzieję jednak, że tego nie zauważył i szybko odwróciłam wzrok.
- Wybacz, nie lubię małych, zamkniętych pomieszczeń. - mruknęłam cicho. Oscar w tym czasie zaczął naciskać przeróżne przyciski. Chciał skontaktować się z kimkolwiek, zauważył, że nie czułam się komfortowo. Zaczęłam czuć dziwne uczucie gorąca i duszności.
- Hej, spokojnie. Zaraz stąd wyjdziemy. Nie będziemy siedzieć tu cały dzień. - odezwał się i objął mnie ramieniem. Zadrżałam i lekko się uśmiechnęłam spoglądając na Oscara. To było naprawdę miłe i dość pocieszające. Starałam się więc oddychać powoli, uspokajając się.
<Oscar's PoV>
- "Cholera, jak ona pięknie pachnie..." - pomyślałem przytulając ciemnowłosą do siebie. Mógłbym przysiąc, że wcześniej wpatrywała się we mnie i miała dziwnie rozmarzony wzrok. Ciekawe o czym myślała, mogłem się tylko domyślać po tym jak spoglądała na mnie. I mogę przysiąc, że coś w moich spodniach wtedy drgnęło! Ba...chyba skłamałbym gdybym powiedział, że mnie to nie zaczęło podniecać. Sama jej obecność tak działała na mnie. Jej brat chyba by mnie zabił gdyby się dowiedział w jaki sposób myślę o jego małej siostrzyczce. Albo mnie wykastrował, a to gorzej!
- Mówisz? - spytała spoglądając na mnie, dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że na nią patrzyłem. Przyjrzałem się jej oczom, ustom, a później nachyliłem się i nim zdałem sobie z tego sprawę już całowałem jej usta. Smakowała przepysznie, bo cukierkami miętowymi i swoim swoistym smakiem. Przymknąłem oczy przyciągając Lunę, która zaskoczona dopiero teraz odwzajemniła pocałunek. Przycisnąłem ją do ściany i przywarłem całym ciałem. Powstrzymywałem się siłą by nie wziąć jej tu i teraz, chociaż przemknęło mi to przez myśl. I na pewno ona też to poczuła, bo moje przyrodzenie z każdą chwilą było coraz większe. Na pewno czuła to na swoim biodrze. Nie chwaląc się wydawało mi się, że moje dwadzieścia centymetrów jest całkiem pokaźne, nie tylko w długości. Nie dało się więc go ukryć. I to właśnie chyba odstraszyło Lunę, która zaraz się ode mnie oderwała. W idealnym momencie gdyż wtedy też ruszyła winda. Poprawiła się, wygładzając ubranie, a ja zrobiłem to samo układając dyskretnie swoje przyrodzenie tak, by nie przeszkadzało mi i nie było aż tak widoczne. Drzwi otworzyły się a Luna wyszła szybkim, nieco chwiejnym krokiem nim zdążyłem cokolwiek zrobić. A ja co? Pojechałem dalej na górę, do moich gabinetów.Niech to szlak...chyba się pospieszyłeś, kretynie.
<Luna's PoV>
Nie tego się spodziewałam, nie mogło tak być. Nie chciałam przecież by tak było, a może chciałam? Sama nie wiedziałam! Bałam się trochę tego, że coś pójdzie nie tak i zniszczy jakiekolwiek relacje między nami. Potrzebowałam chwilę spokoju nim pojadę na górę, w końcu miałam być jego asystentką. Weszłam do łazienki na piętrze i stanęłam przed lustrem. Przypudrowałam skórę dookoła ust, które były lekko opuchnięte. Ten pocałunek był niesamowity, ten mężczyzna wiedział co robił. Całował mnie mocno, pewnie i nieco gwałtownie. Ale nie chamsko, mogłabym nawet ośmielić się powiedzieć, że z niejaką czułością. A do tego poczułam coś, czego wolałabym chyba nie czuć. Nigdy nie widziałam nagiego mężczyzny, a co dopiero mówić o dotykaniu. A coś dużego, co należało do niego wbijało mi się w ciało. Ale zaraz! O czym ja w ogóle myślę! Nie wolno mi tak myśleć. To mój szef i koniec kropka. Później muszę mu to uświadomić.Ale kogo ja próbuję oszukać? Podoba mi się i nic tego nie zmieni.
Ale na pewno jest babiarzem i nic z tego nie będzie. A ja też jestem Koniec kropka.Na ostatnie piętro udałam się dopiero po dwudziestu minutach. Odetchnęłam głęboko i zajęłam moje miejsce przy biurku w gabinecie obok gabinetu Oscara. Miejsce było ładne, miałam przepiękny widok z okna, na przeciwko, którego stało moje biurko. Uśmiechnęłam się na widok zdjęć na biurku. Jak widać mój brat zadbał o to idealnie: zdjęcie rodziców i jego stały obok siebie po lewej stronie biurka. Na środku służbowy laptop, a po prawej notatniki i ołówki, długopisy. Odezwał się telefon, który leżał przy zdjęciach. To na pewno był on.
- Słucham? Asystentka Oscara Torres, w czym mogę pomóc? - spytałam odbierając telefon, musiałam być profesjonalistką, nawet jeśli mógł dzwonić Oscar.
- Przyjdź do mnie po papiery. - odezwał się krótko i na temat, zaraz się rozłączając. Coś ścisnęło mnie w środku. Czyżby był na mnie zły? Urażony? Przecież odwzajemniłam pocałunek, chociaż...później uciekłam. Nic, tylko płakać. No ale co poradzić, wstałam i z miną męczennicy ruszyłam do sąsiadującego gabinetu. Stresowałam się jak cholera. Jak powinnam się zachowywać? Zapukałam niepewnie i przygryzłam lekko dolną wargę w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Proszę...
No i jest! Wybaczcie tak długą nieobecność, nie wiem jak to wyszło i czy ktokolwiek jeszcze to czyta ale mam nadzieję że tak! Zostawiajcie gwiazdki i komentarze, a ja obiecuję z mojej strony, że postaram się dodawać chociaż jeden rozdział w tygodniu. A jeśli mi się uda to może i dwa. Szkoła i praca to nie przelewki niestety.
Buźka! :)

CZYTASZ
Naucz mnie...
RomanceCo się stanie gdy zakręcona i niezdarna Luna pozna niebezpiecznego, bogatego i nieokiełznanego Oscara, który wprowadzi ją w swoje gry? Gry, o których nigdy nie słyszała, nigdy nie myślała. Nie mówiąc już o próbowaniu. Zapraszam na moje pierwsze opo...