Część 3

128 9 1
                                    

Siemka! Dłogo, oj długo mnie nie było. Mam nadzieje, że ktoś jeszcze to czyta. Dosyć biadolenia. Jedziemy z 3.

Część 3

# Pepper #

Byłam wściekła na samą myśl, że zrobił to dla niej. Dlaczego nic nie mówisz, Star?! Nagle do zbrojowni wrócił Tony. Spojrzał na mnie, na Star i na zbroje. Potem znów na mnie. I znowu na zbroje.
Pepper: Co to za zbroja?
Żadne z nich nie zdążyło odpowiedzieć, bo odezwał się komputer.
- Zbroja uniwersalna. Model 3. Nazwa robocza: Rescue. Zbudowana dla...
Tony, Star: Komputer! Komenda 02: Wycisz!
Urządzenie zamilkło, a ja spojrzałam na nich urażona.
Pepper: Jak zwykle! Macie tylko same tajemnice!
Tony: Ej, Pepper. Dobrze wiesz, że to nie tak.
Pepper: A jak?! Wy mi chyba kompletnie nie ufacie!
Star: Pep. Przesadzasz.
Pepper: Mam tego dość!
Wybiegłam ze zbrojowni, ignorując ich. Zawsze wszystko przede mną ukrywają. Myślałam, że jak jesteśmy przyjaciółmi to przestaną mnie wykluczać. Najwidoczniej pomyliłam się.
Kiedy weszłam do domu, rozdzwoniła się moja komórka. Spojrzałam na wyświetlacz. Star... Szybko odrzuciłam połączenie. Kilka minut i kolejny telefon. Tony. Znów wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Nie chce teraz z nimi rozmawiać. Wyciszyłam urządzenie, odcinając się od nich.

& Kilka dni później &

# Tony #

Walnąłem dłońmi o stół, aż, śpiąca przy nim, Star podskoczyła. Spojrzała na mnie z wyrzutem, ale olałem to. Mam na głowie inne problemy, niż obrażona kuzynka.
Star: Mów co cie dręczy.
Tony: Problemy. A właściwie jeden. Ma rude włosy, brązowe oczy i jakieś 1,50 wzrostu. Jest uparta, pyskata i, jako jedna z niewielu, potrafi wzbudzić we mnie poczucie winy. I dodatkowo zaczęła przyjaźnić się z gościem o IQ mniejszym niż jego chomika.
Moja kuzynka wybuchła niepohamowanym śmiechem, a ja spojrzałem na nią wilkiem.
Star: Przecież Gen Khan nie ma chomika.
Tony: Wiesz co mam na myśli.
Star: Tak. Tak. Wiem. I co zamierzasz zrobić?
Tony: Jakbym wiedział to nie byłbym wkurzony.
Star: Racja. Racja. A! Miałam ci powiedzieć, że stworzyłam sztuczną inteligencje. Wgrałam go już do głównego komputera.
Tony: ,, Go''?
Star: Aha. Nazwałam go J.A.R.V.I.S.
Tony: Ok. Rozumiem. Coś jeszcze?
Star: Chyba nie. Tak. To wszystko.
J.A.R.V.I.S: Sir, panno Stark. Pan Rhodes właśnie dołączył.
Rhodey: Łoo! Co to?
Tony: J.A.R.V.I.S. Projekt Star.
Westchnąłem i usiadłem obok Star. Byłem zmęczony. Całą noc poprawiałem Rescue.
Rhodey: Mam niezbyt miłą wiadomość.
Star: Czyli?
Chwyciłem plany rysowane przez moją kuzynkę na fizyce i zacząłem je przeglądać.
Rhodey: Pepper zaczęła chodzić z Gen'em. Zamarłem.

# Rhodey #

Słysząc nowinę, Tony chyba się zawiesił. W przeciwieństwie do niego, w Star diabeł wstąpił. Zaczęła kręcić się po zbrojowni, wyklinając głupotę swojej przyjaciółki i „tego głupszego od chomika pedała w żółtych okularkach". Słysząc tą niezwykle pomysłową obelgę, zacząłem dusić się ze śmiechu. Dziewczyna tylko zmroziła mnie spojrzeniem, wskoczyła na mój fotel i zapięła pasy, które zamontowała tam wczoraj. Wyłączyła żyroskop i pozwoliła, by siedzisko i ekran kręciły się w obręczy.
Rhodey: Star! Co ty wyczyniasz?
Star: Musze pomyśleć!
J.A.R.V.I.S.: Panno Stark, pragnę przypomnieć, że... Komputer nie zdążył do kończyć, bo ona kazała mu „wsadzić tą elektroniczną mordę w kubeł".

Pokręciłem załamany głową i spojrzałem na Tony'ego. On się chyba naprawdę zawiesił, bo przez czas ,gdy Star szalała, nawet nie drgnął. Nagle zerwał się i wybiegł na zewnątrz.
Rhodey: Gdzie go poniosło?
Star: A bo ja wiem?! Nie jestem jego niańką!

# Tony #

Biegłem do Pepper. Musiałem z nią pogadać. Usłyszeć czy to prawda. Nie chciałem w to wierzyć. Rhodey pewnie coś źle zrozumiał. Dotarłem do domu przyjaciółki i zapukałem. Pepper otworzyła po kilku minutach. Mina jej zrzedła, kiedy mnie zobaczyła.
Pepper: Czego tu szukasz?
Tony: Musimy pogadać.
Prychnęła pogardliwie.
Pepper: Nie musimy! Najpierw mnie okłamujesz, a teraz nagle stwierdzasz, że musimy pogadać! Nie rozśmieszaj mnie, Stark! Najlepiej zapomnij, że w ogóle rozmawialiśmy! Nie jesteśmy już przyjaciółmi!
Zabolało. Wpatrywałem się w nią zszokowany. Pokręciła głową i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Odwróciłem się i wolnym krokiem wróciłem do zbrojowni.

# Pepper #

Głupi, głupi, głupi Tony. Po co tu w ogóle przyłaził?! Zsunęłam się po drzwiach i ukryłam twarz w dłoniach. Żałowałam swoich słów, ale nie mogłam mu tego pokazać. Zbyt wiele przede mną ukrywali. Tyle czasu okłamywali mnie, że nie wiedzą kim są Iron Man i Dark Angel. Że nie wierzą w legendę o pierścieniach Makluan. Że nie będą ich szukać. Że będą mówić mi o wszystkim.

Z moich oczu wypłynęły łzy. Dlaczego to tak boli? Dlaczego miłość i przyjaźń sprawiają mi ból? Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się gorzko. Mój ,,chłopak'', Gen. Zamknęłam oczy i odrzuciłam połączenie. Nie byłam w nim zakochana. Był tylko przyjacielem. Nawet nie najlepszym. Dlaczego się z nim umawiałam? Chciałam zagłuszyć uczucia do Tony'ego. Podniosłam się i kopnęłam ścianę.
Pepper: Nienawidzę i kocham cię, Stark. To chore.

# Star #

Dyndałam głową w dół, drąc się do Rhodey'ego, żeby mnie, do diabła, ściągnął. Nie moja wina, że się zacięło. Nagle do zbrojowni wpadł Tony. Nie zdążył się odezwać.
Star: Ratunku!
Tony: Jak ty to zrobiłaś?
Star: Ściągnijcie mnie!!!
Po kilku minutach znów stałam bezpiecznie na ziemi. Zmierzyłam kuzyna wzrokiem.
Star: Gdzieś polazł?
Tony: Byłem u Pepper.
Star: I?
Tony: Nie ważne.
Star: Ważne. Nawet bardzo.
Rhodey: To ja was może zostawię.
Spojrzałam na Jamesa i pomachałam mu mimo, że stał metr ode mnie. Skinął mi głową i wyszedł. Zrobiłam naburmuszoną minę. A odmachać to nie łaska?! Zaraz jednak przeniosłam wzrok na Tony'ego. Po kiego grzyba lazł do Pep, jak wie, że jest wściekła? Pokręciłam głową.
Star: Mówiła coś?
Tony: Że nie jesteśmy już przyjaciółmi.

Iron Man: Armored AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz