Część 6

137 12 0
                                    

* Pepper *

Siedziałam na kanapie, z nogami podkulonymi pod siebie, miską płatków na kolanach i pilotem od telewizora w dłoni. Co jakiś czas spoglądałam na zegarek, zastanawiając się czy Star już wyjechała czy jeszcze byczy się w łóżku. Znając ją istnieje szansa, że po prostu zapomniała o spotkaniu i siedzi w zbrojowni, składając coś z niczego.
Virgil: Zamierzasz calutką sobote spędzić na kanapie?
Podskoczyłam wystraszona, niemal zalewając się mlekiem. Pogrążona w myślach nawet nie zauważyłam, że tata w pełnym umundurowaniu wszedł do salonu.
Pepper: Czekam na Star. Mamy jechać na zakupy.
Virgil: Tylko niech tym razem przestrzega przepisów.
I właśnie w tym momencie rozległ się klakson, równocześnie z gwizdem mojej komórki, oznaczającym nową wiadomość. Zerknęłam na wyświetlacz.
     Od: Fire
   ,,Rusz się, Pep! Czekam pod twoim domem!"
Chichocząc pod nosem, złapałam torebkę, wciągnęłam buty i wybiegłam z domu.  Na podjeździe stało białe Audi TT, a na jego masce siedziała Star z wburzoną miną klikając coś w telefonie.
Star: Doszłam do wniosku, że niektórzy nowojorczycy to idioci. Jeden wypadł mi z podporządkowanej tuż przed maskę. Jakby tego było mało, zablokował mi drogę i zaczął wyrzucać, że nie umiem jeździć, chamidło jedne. Zagiełam go paroma przepisami, a ten mnie zaczął obrażać. Dopiero jak mu zagroziłam policją, dał mi spokój. Zastanawiałam się, czy go nie stuknąć, ale szkoda mojego auta.
Z czułością pogłaskała maskę auta, a ja tylko przewróciłam oczami. Star miała bzika na punkcie wszystkiego, co ma silnik i służy do transportu. Jeśli dodać do tego jej talent, otrzymało się niczego sobie mechanika. Nieraz robiła szybkie przeglądy ludziom ze szkoły. Bywała przez to uciążliwa. Raz nawet zmusiła mnie, żebym poszła z nią na wyścigi.
Pepper: Idziemy?
Star: Ta. Wskakuj.
Zajęłyśmy miejsca i Star odpaliła silnik, wyjeżdżając z podjazdu. Po chwili pędziłyśmy już ulicami Nowego Yorku, a na liczniku pokazywało się 190 km/h.
Pepper: Zwolnij, kobieto! Chcesz nas zabić?!
Star: Nie panikuj, Pep. Jadę powoli.
Spojrzałam na nią znacząco, a ona przewróciła oczami, posłusznie zmniejszając prędkość. Tony i Rhodey twierdzili, że jestem jedyną osobą, która ma nad nią jakąkolwiek kontrole.
Star: Ej, mów coś.
W końcu dotarłyśmy do centrum. Kiedy weszłyśmy do gmachu, komórka Star dała o sobie znać. Odeszła kawałek i wróciła dopiero po około 15 minutach.
Pepper: Kto dzwonił?
Star: J.A.R.V.I.S. miał coś dla mnie znaleźć. Słyszałaś o tej serii tajemniczych zabójstw?
Pepper: Yhm. Próbowałam coś znaleźć w bazie FBI. Ale nic nie ma. Zupełnie nic.
Star: I właśnie to mnie męczy! Nawet Duch...
Zatkałam jej usta. Czego ta kretynka krzyczy?! Jeszcze nas ktoś usłyszy.
Pepper: Ciszej może.
Star kiwnęła głową, przewracając oczami. Zdjęłam dłoń z jej twarzy.
Star: Próbuje znaleźć tego gościa i go zatrzymać, ale łatwe to to nie jest. Ciężko zebrać informacje o kimś, kto nie zostawia śladów. Dobra, zostawiam to na później. Chodźmy zaszaleć.

# 3 godziny później #

Dzięki ci, Panie, że założyłam wygodne buty. W szpilkach już by mi nogi odpadły. Nie rozumiem, jakim cudem Star może zasuwać tyle czasu w koturnach. Skąd zresztą tyle energii w tak małym ciałku?
Właśnie zaciągnęła mnie do kolejnego sklepu, tym razem bardziej wieczorowego. Nim się obejrzałam zniknęła między wysokimi pułkami. Zrezygnowana, przejrzałam wieszaki, a moją uwagę przykuła długa, czarna suknia z satyny. Była bez ramiączek, a górę pokrywały wyszywane srebrną nicią wzory. Po piersiami biegł biały pasek, a tren spływał luźno do kostek. Spojrzałam na cene i natychmiast zostawiłam materiał, cofając się gwałtownie. Ile może kosztować jedna sukienka?!
Rozejrzałam się w poszukiwaniu przyjaciółki. Stała w pobliżu przebieralni, niecierpliwie wymachując na mnie ręką. Wepchnęła mi w ręce jakiś materiał i zamknęła w kabinie.
Pepper: Star?!
Star: Przymierz to!
Przewróciłam oczmi i przebrałam się, starannie ignorujące metkę. Miałam na sobie długą fioletową sukienkę, z połyskliwego materiału. Gorset opinał się na mojej sylwetce, a tren spływał luźno od bioder aż do ziemii. Suknia nie miała ramiączek, ale głębokie wcięcie na plecach.Star wydała z siebie podekscytowany piski i obeszła mnie w okòł.
Star: Wyglądasz obłędnie. Bierzemy tą kiecke. Tylko daj mi chwile bo musze znaleźć coś dla siebie.
Wybrała kilka sukienek i weszła do przebieralni. W końcu zdecydowała się na czerwoną, opiętą kreacje z tiulowym dołem. Sięgała kolan i miała cienkie ramiączka. Do zestawu dobrała czarne szpilki z paseczków i obróciła się wokół własnej osi.
Star: I co myślisz?
Nie było się nad czym zastanawiać. Sukienka i szpilki ładnie eksponowały nogi i sylwetkę Starfire, a czerwony kolor podkreślał głęboki brąz włosów i cudny błękit oczu.
Pepper: Wyglądasz jak modelka.

Iron Man: Armored AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz