- Nie uważasz, że jest tu troszkę zimno?
- Tak. Jest. Trzęsiesz się, aniołku.
- T.to nic. - nakrywa się bardziej kocem.
- Poczekaj, poszukam czegoś do przykrycia. - wstaję z łóżka i podchodzę do małej szafy. Z dolnej półki wygrzebuję jeszcze dwa grube koce i przykrywam nimi Lou. Kładę się obok niego i wtulam w jego plecy. - Pierdolony Malik. Zabiję tego gnoja. I jeszcze ten cholerny grzejnik przestał działać. Jak zamarzniemy to będzie jego wina. - całuję jego ramię i chucham ciepłym powietrzem w jego szyję. - Cieplej Ci?
- To nie wina Zayna. Nie mógł tego przewidzieć. Troszkę cieplej.
- Ale dalej się trzęsiesz. Kurwa, jak się rozchorujesz to będzie biegał do sklepu po lekarstwa i wszystko inne dla Ciebie. Pieprzony muzułmański padalec.
- Harry! - śmieje się delikatnie. - Przestań i przytul mnie mocniej.
Odwracam go do siebie i mocno przytulam. Nagrywam nas szczelniej kocykami.
CZYTASZ
Messages *L.S*
FanfictionLouis pisze smutne tweety, a Harry chce mu pomóc. Wszelkie podobieństwo do innych ff jest PRZYPADKOWE! Książka założona 2.09.2015 ^-^ Zapraszam na ciąg dalszy -> "Messages *L.S* 2"