Uratuj mnie 1

1.4K 58 7
                                    

HEJJ. TO JEST MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE TAK NAPRAWDE ZBIERAŁAM SIĘ DO NIEGO JUŻ OD DAWNA ALE DOPIERO TERAZ DOSZŁO DO SKUTKU:-D :-D.

_______________________________________

- Michał -

Spojrzałem na zegarek, jest 21:50, zostałem w pracy trochę dłużej. Będę musiał iść przez „Ciemny Korytarz” inaczej nie zdążę przed 22:00 do domu. Obrałem ten kurs i pobiegłem. Wbiegłem do tunelu, nagle ktoś mnie złapał, zacząłem krzyczeć i się rzucać.
- To chyba nie jest miejsce dla takiej osoby jak ty — jego oczy cały czas były puste.
- Dlatego idę do domu — powiedziałem i spróbowałem się wyrywać.
- Poczekaj, odprowadzę Cię. Chyba nie masz nic przeciwko? - Nic nie odpowiedziałem, zacząłem iść, a on za mną, zerknąłem na zegarek, była już 21:58, na pewno nie zdążę. Chciałem biec, ale to wyglądałoby, jak bym uciekał, więc szedłem jego tempem. Gdy doszedłem do domu, była już godzina 22:15, odwróciłem się w stronę tego chłopak.
- Dzięki za odprowadzenie — powiedziałem szybko i chciałem wejść do domu, ale on mnie zatrzymał.
- Nie zaprosisz mnie do środka?
- Ja... nie posprzątałem dzisiaj — nie mówiłem tego tylko dlatego, że nie chciałem, aby wchodził, ale po to by nie widział tego, co na pewno się stanie.
- Mi to nie przeszkadza — spojrzałem zrezygnowany i wszedłem do środka, zostawiając dla niego otwarte drzwi. Zdjąłem buty i już chciałem otwierać kolejne drzwi, gdy nagle w nich stanął mój ojciec.
- Czy ty wiesz, która jest godzina?! - 15 minut spóźnienia co ty sobie myślisz, że będziemy czekać na twój pedalski tyłek tyle czasu?! Ile mam czekać aż nauczysz się punktualność?! - Krzykną i poczułem uderzenie z pięści w twarz.

- Aleksander -

Nie zdążyłem zdjąć butów, a widziałem, jak pięść jego ojca zderza się z jego twarzą. On upadł na ziemię, a facet zaczął go kopać. Szybko podbiegłem i go odepchnąłem.
- Człowieku co ty robisz, to jest twój syn!!!
- Mój syn?? Ja go na pewno na pedała nie wychowałem!!
- Tylko dlatego, że jest gejem, go tak traktujesz?!!
- To nie twoja sprawa gówniarzu. Lepiej wyjdź, bo zadzwonię po policję.
- Nazywam się Aleksander Rowel. Kojarzysz?
- Będziesz się tatusiem bronił?
- Tak a zabronisz?
- Czego chcesz?
- Zabiorę go - powiedziałem, wskazując na jego syna.
- Świetnie. Kochanie Michała zabierają - krzykną do swojej żony.
- W końcu już myślałam, że będę musiała dłużej na niego patrzeć. - Popatrzyłem na nich z niedowierzaniem, jak oni mogli robić coś takiego swojemu synowi. Podszedłem do Michała, wziąłem go na ręce i wyszedłem z tego budynku — wszystko okej?
- Ymhy - odmrukną z bólem, z nosa lekko sączyła mu się krew, która skapywała na moją bluzę. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer.
- Z tej strony Aleksander przyprowadźcie mi mój samochód pod adres, który wam wysłałem.
- Dobrze zaraz będziemy. - Po chwili podjechali z moim samochodem. Posadziłem chłopaka na siedzeniu pasażera, a sam usiadłem na miejscu kierowcy. Po jakiś trzech minutach jazdy on już spał, wyglądał tak bezbronnie. Nie rozumiem jak można takie coś robić własnemu dziecku. Nawet ja mam lepsze kontakty z ojcem. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłem z samochodu, podszedłem otworzyć drzwi i wróciłem, aby ostrożnie zabrać Michała. Miał mocny sen więc udało mi się go zanieść do jednej ze sypialni. Ściągnąłem mu buty i delikatnie przemyłem mu twarz z krwi. Umyłem się i poszedłem się położyć, choć dopiero była 23:06. Już prawie zasypiałem, gdy nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk. Szybko wstałem i zbiegłem na dół do sypialni, w której był Michał. On miotał się po całym łóżku, krzycząc przeraźliwie. Podbiegłem do niego i zacząłem go budzić. Nagle przerażony otworzył oczy.

- Michał -

Z przerażeniem otworzyłem oczy, nie miałem pojęcia, gdzie jestem. Nade mną stał Aleksander Rowel. Chciałem się wycofać i spadłem z łóżka.
- C-co ja t-tu robię? - zapytałem niepewnie.
- Zabrałem Cię od twojego ojca, już Ci nie zrobi krzywdy.
- A-ale j-ja tam mieszkam.
- Teraz będziesz mieszkał tutaj — powiedział uśmiechając się.
- A-ale j-ja mam tam rodzinę.
- Rodzinę?! Ich nazywasz rodziną?! Przecież widziałem, jacy oni są dla Ciebie, jakby mnie tam nie było, to by to się skończyło o wiele gorzej! - Zaczął krzyczeć.
- J-ja już się przyzwyczaiłem.
- Przestań tak w ogóle mówić, do takiego czegoś nie można się przyzwyczaić! - Zamilkłem, to była prawda ja tylko sobie wmawiałem, tak naprawdę nigdy się do tego nie przyzwyczaiłem. Do moich oczu zaczęły napływać łzy, które szybko znalazły ujście.
- Hej, nie płacz — powiedział uspokajająco - pójdę nam zrobić herbatę okej? - Kiwnąłem, twierdząc głową. Aleksander mi uświadomił jedną rzecz, że choć oni mnie ranili przez tyle lat, to ja nadal miałem nadzieje, że mnie pokochają, tak jak ja ich kocham i gdzieś skrycie nadal mam taką nadzieję. Bo czy to tak wiele oczekiwać miłości od swoich rodziców? Po 5 minutach była gotowa herbata. Aleksander usiadł koło mnie i zaczęliśmy sączyć swoje herbaty. Wiele o nim słyszałem, ale jak na razie moje wrażenia nie pokazywały go takiego, jak inni go opisywali.
- Opowiesz mi? - Powiedział nagle. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Ale co Ci mam powiedzieć?
- Wszystko, kiedy to się zaczęło i powiedz mi po prostu o tym. Wiem, że to jest dla Ciebie trudne, ale spróbuj, zobaczysz, to ci nawet pomoże. - Przemyślałem to, chwile zastanawiając się, dlaczego mam mu to mówić, ale z drugiej strony przynajmniej się komuś wygadam.
- Okej, powiem Ci. - Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić — a więc. Wszystko się tak właściwie działo już od początku..

Koniec części pierwszej wiem krótko ale to pierwszy rozdział dopiero wprowadzający. Postaram się pisać dłuższe i dosyć często dodawać ale z tym też nie wiadomo bo nauka. Przepraszam za jakiejkolwiek błędy. Prosze o komentarze jeśli nawet będą negatywne chce po prostu znać wszą opinie. Cytat do tego rozdział "To, co wiecznie zawodzi, wiecznie też jest przedmiotem nadziei."
Maria Dąbrowska. ❤

Criminal (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz