6. EPILOG

682 41 9
                                    

Kilka miesięcy potem

- Aleksander -

Minęło już kilka miesięcy, od kiedy Michał mieszkał u mnie. Strasznie się zmieniłem, przestałem palić, pić i się bić. Jutro Michał kończy 18 lat, zastanawiam się jaki prezent mu dać. Powiedziałem mu, że idę załatwić pewną sprawę i wyszedłem poszukać prezentu.

- Michał -

Kiedy Aleksander wyszedł, mój telefon zaczął dzwonić. Pobiegłem na górę i szybko go odebrałem.
-Halo.
-Cześć Michał.
-Alina? - Spytałem zaskoczony, tak dawno jej nie słyszałem.

-Tak to ja. Co tam u Ciebie dawno Cię nie słyszałam, podobno się wyprowadziła z domu.
-Ta wyprowadziłem, nie można tego tak nazwać.
- Co się stało?
- Po prostu... Nie ważne masz własne problemy.
- Nie wymyślaj tylko mów.
-Oh. Po prostu ojciec mnie uderzył, gdy przyszedłem z kolegą. A mojego kolegę to wkurzyło i zabrał mnie do siebie.
-Czemu mi nie powiedziałeś. Jutro kończysz 18 lat, wieczorem po Ciebie przyjadę.
-Nie musisz, jakoś sobie radzę.
-Przecież nie będziesz siedział wiecznie na głowie kolegi.
- I co mam siedzieć na twojej.
-My to co innego jesteśmy rodziną.
- Tak masz rację, wyśle ci adres wiadomością. Pa.
- Pa do zobaczenia jutro.
Odłożyłem telefon. Ona miała rację, może ja mu tu zawadzam. To będzie trudne, bo się już do niego przyzwyczaiłem. Chyba nawet go pokochałam, tylko wiem, że on raczej mnie by nie pokochał. No ale trudno trzeba będzie od niego odejść, przecież on ma swoje życie. Po moich polikach spłynęły łzy, sam nie wiem dlaczego. Po chwili usnąłem.

- Aleksander -

Gdy wróciłem do domu, zastałem ciszę. Trochę się wystraszyłem, ponieważ zawsze jak skądś wracałem, Michał witał mnie swoim promiennym uśmiechem. Poszedłem na górę, gdzie znalazłem go niby spokojnie śpiącego, ale coś było nie tak, gdyż na jego policzkach były ślady po łzach. Usiadłem koło niego i mocno przytuliłem, a on przebudził się przerażony, ale gdy zobaczył, że to ja mocno się we mnie wtulił, a moje serce przyspieszyło. Jutro w nocy dam mu prezent i zdobędę się na odwagę i powiem, co do niego czuję.
-Co tam? - powiedziałem, uśmiechając się do niego — dobrze — powiedział, ale jego głos nie był przekonujący — mam do Ciebie pytanie.
- Pytaj — odparłem.
- Czy ja Ci przeszkadzam? Ale proszę, odpowiesz szczerze.
- Oczywiście, że nie przeszkadzasz mi, skąd ten pomysł Ci przyszedł do głowy — powiedziałem zdziwiony jego pytaniem. - Myślisz, że jak byś mi przeszkadzał, to wziąłbym Cię do siebie, do domu.
- Po prostu się zastanawiałem — powiedział i opuścił głowę. Przytuliłem go do siebie i tak trwaliśmy kilka minut. Po chwil usłyszałem jego lekkie pochrapywanie uśmiechnąłem się. Tak bardzo się do niego przyzwyczaiłem, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nagle usłyszałem dzwonienie telefonu Michała, nie chcąc, żeby go obudził, odebrałem go i usłyszałem.
- Hej Michał to ja będę po Ciebie o 19, pasuje?
- Ja nie jestem Michał. Jestem Aleksander przyjaciel Michała, o co chodzi, z tym że po niego przyjedziesz?
- Zabieram Michała do Ameryki.
- Co jak to?
- No po prostu.
- Dopiero, teraz kiedy wszystko się uspokoiło. A gdzie byłaś przez najbliższe lata, kiedy on Tak cierpiał? Kiedy jego właśni rodzice go poniżali?
- Nie mogłam nic zrobić, on był za młody, aby go zabrać.
- Mogłaś dużo zrobić — mówiłem z podniesionym głosem — wiesz, nie rozumiem jak ty mi możesz go zabierać — teraz zacząłem płakać — on mi tak bardzo pomógł, gdyby nie on to nie wiem, gdzie bym skończył. Tak bardzo go kocham. A ty chcesz mi to wszystko zabrać? Nawet jeśli on mnie nie kocha, to wolałbym cierpieć, ale móc widzieć go codziennie i sprawiać by się uśmiechał.
- Ja nie wiem co powiedzieć. Myślę, że jednak będzie lepiej, jeśli wprowadzi się do mnie. - Rozłączyła się. A po moich polikach zaczęły sunąć łzy. To najgorsze co może mnie spotkać, po prostu to stracę i to w sposób, w jaki się nie spodziewałem.

- Michał -

Słyszałem całą rozmowę, ale po mojej głowie latało słowo „tak bardzo go kocham". To nie mogła być prawda, bo jak można mnie pokochać. Postanowiłem zejść na dół. Kiedy zeszedłem, moje serce aż zabolało od tego widoku. Na podłodze siedział zapłakany Aleksander. Podszedłem do niego i tak jak zwykle on mnie po prostu go objąłem. On spojrzał na mnie. Ja delikatnie się do niego uśmiechnąłem.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wyjeżdżasz?
- Ja... Po prostu nie chce Ci zawadzać. Ty masz swoje życie, nie możesz cały czas się mną zajmować.
- Ale ty jesteś częścią mojego życia. Zresztą Ty też się mną zajmujesz. Ja już się do Ciebie przyzwyczaiłem, nie przetrwam bez Ciebie.
- Wybacz. Po pewnym czasie nauczysz się żyć beze mnie. Przyzwyczaisz się, szybciej niż myślisz. Po prostu zapomnisz o mnie.
- Nie mam zamiaru o tobie zapomnieć. Nawet bym nie potrafił.
- Ja pójdę się spakować, zobaczysz, tak będzie lepiej dla nas.
- Czemu okłamujesz sam siebie? -nie odpowiedziałem, po prostu poszedłem się pakować. Czas szybko leciał i nawet nie spostrzegłem a była już 19. Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc zszedłem na dół. Usłyszałem rozmowę więc zatrzymałem się.
- Nie rozumiesz tego, że on Cię nie kocha, no pomyśl jak można kochać kogoś, kto bierze narkotyki.
- Już nie biorę — odpowiedział chwiejnym głosem.
- A skąd on ma mieć pewność, że znów nie zaczniesz?
- Nigdy bym mu tego nie zrobił. Dotąd pamiętam jego przerażenie.
- Ty nie rozumiesz, że on odchodzi przez Ciebie? Sam mu się spytaj. - Wszedłem na kilka stopni i zszedłem głośniej.
- Proszę to prezent na twoje urodziny, gdybym wiedział, że wyjeżdżasz, to kupiłbym coś lepszego. - Powoli otwarłem pudełko i wyciągnąłem z niego śliczną złotą bransoletkę, na której wygrawerowane było „Dziękuję Ci za bycie moim aniołem. A.R.". Zacząłem płakać.
- Ja... Dziękuję, jest piękna.
- Mam ostatnie pytanie.
- Tak?
- Dlaczego obchodzisz?
- Ja nie odchodzę.
- No to dlaczego wyjeżdżasz?
- Nie robię tego.
- To dlaczego robisz to, co robisz?
- Zostaje, bo czemu mam wyjeżdżać skoro osoba, na której najbardziej mi zależy, jest właśnie w tym miejscu. - Odwróciłem się w stronę siostry — Wybacz, że niepotrzebnie jechałaś tak daleko, ale uświadomiłem sobie, że i tak od dawna już nie jesteś moją rodziną. Wracaj do swojej. Ja zostaje przy osobie, która jest po prostu przy mnie i mnie broni. Alina wyszła, nie odzywają się, a ja wtuliłem się mocno w Aleksandra.
- Kocham Cię — wszeptałem.
- Ja Cię też. Tak bardzo się cieszę, że zostałeś ze mną.
- Ja też się cieszę.

Koniec. Ogólnie na początku miało to być inaczej napisane i dłuższe. Ale niestety przez natłok nauki nie miałam weny byłam wykończona a jeszcze najgorsze to to że od pewnego czasu mam bezsenność. Strasznie mało śpię teraz jest 5 usnęłam o 00 a obudziłam i 3 a o około 4 zaczęłam pisać. Zaraz sprawdzam błędy i publikuje. No i oczywiście proszę o komentarze i gwiazdki

Criminal (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz