from: Mercedes, to: Edward - eleventh

287 52 22
                                    

Edwardzie Christopherze Sheeran!
To już ostatni list. Dlatego też zwracam się do Ciebie w właśnie taki oficjalny sposób. To znaczy nie dlatego, że jest ostatni i przekreślam nim wszystko, co do tej pory pisałam! Chodzi tylko o to... Że tym razem sprawa jest naprawdę poważna. I już nawet nie chodzi w niej o nasze relacje, o ich zmianę... Chodzi o to, co może zatrzymać jakąkolwiek próbę ich reanimacji. Co to takiego, zapytałbyś znowu. Mam na myśli zdrowie, Ed. I życie. A zwłaszcza o niezdrowie i śmierć.
Otóż nie powiedziałam Ci jeszcze o moim wypadku, który ostatnio mi się przydarzył.

Wszystko zaczęło się od pewnego jesiennego dnia, w którym nie czułam się zbyt dobrze. Po raz kolejny przypominałam sobie wtedy o nas, wspominałam chwile, które razem spędziliśmy oraz myślałam o tych, których nie zdążyliśmy przetrwać. W dodatku zupełnie nagle dowiedziałam się, że moja mama jest chora, byłam z tego powodu załamana. Zresztą, dalej jestem. Bo nowotwór nerki to raczej niezbyt przyjemna sprawa. I dlatego niesamowicie się zdenerwowałam. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, myślałam, że oszaleję.

Najpierw, tuż po telefonie ze szpitala, zaczęłam krzyczeć. Następnie po prostu usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać. Ale nie wytrzymałam zbyt długo w tej pozycji. Od razu zerwałam się z miejsca i poleciałam do naszego domku na drzewie. Próbowałam nawet włączyć muzykę Passengera, ale to zupełnie nic nie dało. To nie działało, Ed, nie działało tak samo, jak słuchanie go z Tobą. Oh, jak strasznie mi Ciebie wtedy brakowało...

Postanowiłam więc udać się na spacer. Wzięłam rower, żeby jak najszybciej znaleźć się nad jeziorem. A później już dosyć prosta sprawa, podczas jazdy po ulicy kierowca jakiegoś osobowego auta nie zauważył mnie, przez co i potrącił. Niefortunnie wylądowałam na moim pojeździe, w dodatku moja klatka piersiowa znalazła się prosto na kierownicy. Albo raczej kierownica znalazła się w niej. Pręt zdołał złamać mi dwa żebra, które to dość poważnie uszkodziły mi lewe płuco.

I tylko dzięki temu nadal leżę w szpitalu, nie będąc pewna, czy zdołam go opuścić. Lekarze nie są pewni, jakie dawać mi szanse, wciąż tylko mnie obserwują i patrzą, jak idzie. Nie będę opisywać Ci teraz reszty szczegółów, nie chcę Cię tym przygniatać.

Ale w tym wszystkim najważniejszy nie jest wcale strach o stratę mojego życia. Bo najbardziej boję się o naszą historię. Nawet gdybyśmy chcieli to naprawić Ed, to jak, w jaki sposób? Mam wrażenie, że nie zdążylibyśmy zupełnie niczego zdziałać. W dodatku, czy miałbyś na to ochotę?

I teraz boję się, Ed, że naprawdę już nigdy nie będę mogła podziwiać Twojego wyglądu.

Boję się, że już nigdy nie usłyszę Twojej gry na gitarze ani Twojego śpiewu.

Że nie zdążę zobaczyć ani jednego nowego tatuażu.

Że nie będę mogła odzyskać choćby jedynego przyjaciela.

Że już nigdy nie będę mogła posłuchać z Tobą nowej piosenki Passengera.

Że ani razu nie usłyszę już mojego pełnego imienia i do końca życia zostanę marną Mercy.

Że nigdy więcej nie obudzi mnie Twój cudowny zapach ani nawet głos.

I że już nigdy nie będę mogła dowiedzieć się, czy kiedykolwiek kochałeś mnie naprawdę.

I przy okazji przepraszam, za te wszystkie sprawy, o których mówię Ci dopiero teraz.

Czy potrafiłbyś mi jeszcze teraz to wszystko wybaczyć?

Czuję się jak kłamca, Ed, żałosny kłamca. Nie wiem, kim jestem. Teraz, bez Ciebie. Bo na pewno nie jestem sobą.

Nie wiem, co z tego wyjdzie, Ed. Ale mimo wszystko - chcę Ci teraz podziękować. Za to, że zawsze ze mną byłeś, że byłeś moim najlepszym przyjacielem, że traktowałeś mnie jak księżniczkę, że zawsze potrafiłeś poprawić mój humor. Że byłeś najlepszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek mogłam poznać.

Wyjechałeś, nie pożegnałeś się. Ale wybaczam.

I po tym wszystkim, czy mógłbyś zrobić dla mnie tą jedną rzecz? Czy mógłbyś mi również  wybaczyć?

Przez te wszystkie lata, nawet mimo tych kilku tajemnic, wszystko wyglądało prawie idealnie, prawda? I brakowało tylko zakończenia naszej pokręconej historii...

Także teraz - co powiesz na uczynienie tego listu oficjalnym zakończeniem? Może to właśnie on powinien zapieczętować naszą przyjaźń... Miłość?

W każdym razie, będę już kończyć, Ed.

Także... Cześć? Nie, to chyba nie to.

Do widzenia, Ed. Do widzenia.

Na zawsze tylko Twoja,

Mercedes Courtney xx


Odkładam pióro i po raz ostatni patrzę na zapisaną kartkę.

To już koniec...?

♥♥♥♥♥

Ostatni list Mercedes, co Wy na to? c:

Apf, sama nie wiem, co o tym sądzić... No cóż, w każdym razie, proszę wszystkich o opinie :)

Dzisiaj już zero pytań, spokojnie XD

Także to już połowa tego całego opowiadania... Dziękuję za tak cudowne wsparcie, wszystkie komentarze, ciągłe poprawianie humoru, i wszystko ♥

Do następnego! c:

~ ah, czekająca :'')


Changes 🐾 Ed SheeranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz