Mogłabyś mieć mnie.

2.4K 262 5
                                    

Leżałam z Tobym na kanapie u mnie w salonie, oglądaliśmy kreskówki na telewizorze i zajadaliśmy się pizzą.

- Co ci dzisiaj odwaliło? - zapytałam, chłopak ugryzł kawałek pizzy.

- Nic, po prostu... - odpowiedział z pełną buzią.

- Po prostu co? - spojrzałam na niego, marszcząc brwi. - Przeżuj to najpierw.

- Po prostu myślałem, że idziesz z naszą paczką.

- Bo idę, ale chciałabym poznać też inne osoby ze szkoły.

Toby wstał, a następnie skierował się do kuchni.

- Gdzie masz szklanki?

Idiota poszedł po picie, a nawet nie wie gdzie są szklanki. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Wyjęłam z szafki dwie szklanki następnie nalewając do nich soku. Podałam jedną szklankę chłopakowi.

- Czyli spotkamy się na miejscu?

- Tak, o której planujecie tam być?

Wróciliśmy do salonu, kiedy już ułożyłam się wygodnie na kanapie usłyszałam dzwonek telefonu. Powędrowałam do kuchni po telefon, odebrałam nawet nie sprawdzając kto dzwoni i wróciłam do salonu.

- Halo?

- Hej Shay, jesteś w domu?

- Effy, jestem, a czemu?

- Mogę wpaść? Chcę pogadać.

- Jasne.

- Będę za 10 minut.

Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się. Rozłożyłam się z powrotem na sofie.

- Effy będzie za dziesięć minut.

- A ona co chce? - Toby spojrzał się na mnie dziwnie.

- Nie wiem, powiedziała, że chcę pogadać. - wzruszyłam ramionami.

- Jakieś babskie sprawy, mam sobie iść?

- Nie mam pojęcia co chce, zostań, przecież jesteś jej przyjacielem.

Effy była po dziesięciu minutach, tak jak obiecała.

- Napijesz się czegoś? - zapytał Toby mojego gościa.

- To mój dom, tak tylko przypominam. - zaśmiałam się.

- Mogłaś mówić, że masz gości, nie chcę wam przeszkadzać, przyjdę innym razem. - dziewczyna chciała wstać, ale Toby jej na to nie pozwolił.

- Nie, wy sobie pogadajcie, a ja spadam i tak miałem zaraz jechać. -Toby podszedł i przytulił mnie mówiąc przy tym na ucho. - Eff potrzebuje teraz przyjaciółki, pociesz ją proszę.

Gdy odprowadziłam Toby'ego wróciłam do kuchni i usiadłam na krześle naprzeciwko dziewczyny.

- Co się dzieje Effy?

- Ja.. przepraszam nie miałam się do kogo zwrócić. - dziewczyna spojrzała na mnie, widziałam smutek w jej oczach. - Kocham go, bardzo kocham, ale sama widziałaś. Shay, ja dalej tak nie mogę.

- Nie możesz tego zakończyć? Chyba nie ma sensu być w tak toksycznym związku. - dostrzegłam nowe siniaki na rękach dziewczyny. - Czy on znowu Ci coś zrobił?

- Nie, to nic takiego. - dziewczyna spuściła rękawy bluzy zasłaniając przy tym siniaki. - Troszkę się poszarpaliśmy. Powiedział mi, że przespał się wczoraj z Kat, bez jakiegokolwiek poczucia winy.

- Przykro mi Effy. -położyłam swoją rękę na ręce dziewczyny. - Dlaczego nadal z nim jesteś?

- Nie wiem, ja.. boje się

- Że się wkurzy, że chcesz zerwać?

- Też i że nie znajdę sobie nikogo innego.

- Zasługujesz na kogoś lepszego. -spojrzałam na Eff, zaczęłam delikatnie gładzić kciukiem wewnętrzną część jej ręki. - I uwierz, mogłabyś mieć każdego.

Mogłabyś mieć mnie.



Dziękuję za gwiazdki, i dwa komentarze w poprzednim rozdziale ŁAŁ
Udanego weekendu wszystkim :D

girls like girlsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz