Will był prawdziwym bogiem rock'n'rolla . To można było łatwo zauważyć w czarnych, zmierzwionych lokach opadających niefrasobliwie na czoło, w sposobie w jaki trzymał elektryczną gitarę i w sposobie, w jaki patrzył na swoją widownię spod długich, ciemnych rzęs . Jego wiecznie rozszerzone źrenice, podkrążone oczy i długie, nieco za szczupłe nogi przywodziły na myśl kogoś silnie uzależnionego od wszelkich dóbr lat 60 - tych. Kiedy na niego patrzyłem, czułem się niesamowicie zazdrosny ; wszystkie dziewczyny, które królowały w moich mokrych snach jeszcze kilka lat temu , niemal ustawiały się w kolejce by móc chociaż przez chwilę porozmawiać z tym pięknym chłopcem. Chociaż musiał być bardzo zmęczony, z uśmiechem odpowiadał na ich pytania , trzymając w kościstych palcach długiego papierosa a kolorowa koszula ciasno opinała jego szczupłą klatkę piersiową...
-Alex ? Alexander ?
- Co ? Zamyśliłem się...
19-latek wyszczerzył białe zęby. Duże oczy błysnęły w mroku podziemnego klubu. Obejmował jakąś groupie , miała długie jasne włosy, kobiece kształty i patrzyła na mnie podejrzliwie , jakbym miał za chwilę ukraść jej nową zdobycz w postaci młodej gwiazdy rocka. Chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, po czym Will przerwał niezręczną ciszę mówiąc :
- To jest Lola. W sumie nie wiem jak się naprawdę nazywa... chyba nawet nie znasz naszego języka Lola, prawda ? Ale to nie będzie stanowiło problemu...
Dziewczyna próbowała odpowiedzieć coś po angielsku, ale rzeczywiście nie umiała ani słowa i oboje wybuchnęli perlistym śmiechem.
- Słuchaj Alex , my chyba zostaniemy na noc w hotelu...
Wcisnął mi w dłoń klucze do mieszkania. Palce były chłodne i pożółkłe od nikotyny. Podniósł jedną brew , jakbym myślał, że wybierają się na kółko różańcowe. Szybko odparłem :
- Pewnie, bawcie się dobrze...
Dziewczyna z niecierpliwością ciągnęła Willa za rękę. Na odchodnym chłopak zbliżył swoją twarz do mojej ( za blisko zdecydowanie za blisko ) Wymieniliśmy się płytkimi oddechami.
- Nie chciałbyś dołączyć ?
Wytrzeszczyłem oczy z przerażeniem, a chłopak po raz kolejny tego wieczoru wybuchnął głośnym śmiechem.
- Żartowałem , debilu !
Później oparł ręce na szczupłych biodrach i mruknął moralizatorskim tonem :
- Jesteś starszy ode mnie, a chyba do końca życia pozostaniesz mentalną dziewicą.
Uśmiechnął się , przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek . Miał zwyczaj żegnać się tak z każdym . Jego usta były suche i miękkie , a ja głęboko wciągnąłem w nozdrza zapach taniej whisky, słodyczy i papierosów. Od kilku lat był to mój ulubiony zapach. Przyglądałem się mu, gdy biegł za dziewczyną w stronę wyjścia , podskakując radośnie co jakiś czas niczym nadpobudliwy 5-latek. Pierwszy raz tej nocy uśmiechnąłem się i trzymając w dłoniach klucze do mieszkania, do którego nie chciałem wracać , także powlokłem się do wyjścia.