W czasach, kiedy symbolem piękna była wychudzona Twiggy, żaden projektant mody nawet by na mnie nie spojrzał ; jednak tak naprawdę byłam spełnieniem marzeń każdego faceta i doskonale o tym wiedziałam. Miałam 17 lat ,uciekłam ze swojego domu kiedy byłam jeszcze dziewczynką i doskonale znałam angielski - jednak w pewnym kręgach , gdy nie mogłaś się z nikim porozumieć, gwarantowało ci to pewną anonimowość i brak pytań typu '' Gdzie mieszkasz ? Spotkamy się jeszcze kiedyś ? '' . Wcale nie byłam głupiutką, napaloną groupie nie znającą języka , jak pewnie myśleli Will i Alex - znalazłam sobie sposób na życie w tym wielkim mieście i na razie była z tego powodu zadowolona. Byłam rosjanką , a w moim domu działy się tak złe rzeczy, że teraz wszystko czego doświadczałam przyjmowałam ze spokojem i opanowaniem, nawet to, że w nocy bardzo przesadziłam ze słynnym białym proszkiem. Teraz, w tym wielkim , dziwnym mieszkaniu wypełnionym muzyką i cudownymi zapachami, czułam się zupełnie bezpieczna. Jednak wiedziałam , że nie mogę tu zostać na długo. Bardzo polubiłam Willa, wiecznie radosnego dzieciaka o cudownym głosie i Alexa , który teraz patrzył na cztery litery nastolatka z bezgranicznym uwielbieniem, myśląc chyba, że tego nie zauważam. Tajemnicza dziewczyna spała po drugiej stronie materaca, a długie paznokcie kurczowo wpijały się w futro jej przytulanki. Miałam wielką ochotę ją poznać ; może w końcu będę miała prawdziwą... przyjaciółkę ? Nie szefową, dziewczynę, ani matkę tylko kogoś, z kim mogę porozmawiać w każdej sytuacji. Pierwszy raz od kilku lat odczułam wielką potrzebę popisania się przed kimś swoimi umiejętnościami językowymi.
- Alex ?
Spojrzałam na chłopaka obok siebie.
- Cześć mała... potrafisz coś powiedzieć po angielsku ?
Odparł powoli i wyraźnie, gestykulując , myśląc pewnie że i tak nie zrozumiem, o co mu chodzi.
- Tak naprawdę doskonale znam ten język.
Odparłam, starając się ukryć mój rosyjski akcent. Mężczyzna tylko uniósł lekko brwi, po czym krótko powiedział mi, kto jest w mieszkaniu, gdzie są łazienki i kuchnia po czym dodał, żebym czuła się jak w domu. Polubiłam go od razu. Wiedział, kiedy lepiej nie zadawać niepotrzebnych pytań. Wstałam z łóżka i przywitałam się ze wszystkimi mieszkańcami. Wszyscy tutaj wydawali się tacy cudownie otwarci i tolerancyjni. Na kolanach perkusisty siedział pomalowany chłopak , a jego wargi powoli przechadzały się po szyi blondyna ; nikomu nie zdawało się to ani trochę przeszkadzać. Młoda kobieta w podkoszulku z nazwą zespołu Willa smażyła jajka w malutkiej kuchni, nucąc tylko sobie znaną melodię. Wysoki brunet siedział na blacie , co jakiś czas drażniąc się z dziewczyną, dmuchając jej w twarz dymem z papierosa , łaskocząc ją po brzuchu lub wsadzając z ciekawością nos w jej włosy. Ona co chwila parskała śmiechem i wydawali się najbardziej zakochaną w sobie parą na świecie. Will leżał na kanapie w samej bieliźnie i popijał kawę z gigantycznego kubka. Zacisnęłam wargi i łzy mimowolnie popłynęły po moich policzkach, zupełnie rozmazując mocny makijaż. Zacisnęłam dłonie na torebce białego proszku w mojej kopertówce. Doskonale wiedziałam, że niedługo będę musiała zażyć kolejną dawkę i nie chciałam utrudniać życia tym cudownym ludziom ; to nie jest cholerne schronisko, a ja nie jestem ulicznym kundlem. Potrafię sobie sama poradzić. To zawsze musi się tak kończyć...weszłam do naszej sypialni, wcisnęłam na nogi niewygodne obcasy , wzięłam kurtkę i mruknęłam do Alexa niewyraźne '' Naprawdę muszę iść '' . Nie wyglądał, jakby miał zamiar mnie powstrzymywać. Później podeszłam do Willa i uklękłam przy kanapie, obrzucając go smutnym spojrzeniem. Wyglądał na gościa, który doskonale wiedział , że dziewczyny takie jak ja przychodzą i odchodzą. Pocałował mnie na pożegnanie i szybko odwróciłam się , żeby moje łzy nie spadły na jego klatkę piersiową. Podeszłam do drzwi wejściowych i zatrzasnęłam za sobą drzwi, wychodząc na zalaną słońcem, nieznaną mi dzielnicę Londynu. Stuk obcasów bogatych kobiet odbijał się echem od wysokich budynków. Czerwone autobusy szybko jeździły po ulicach. Zaspane kelnerki z podkrążonymi oczami sprzedawały robotnikom świeżą kawę . Powlokłam się na przystanek autobusowy , a biały proszek w foliowej torebce wydawał się niesamowicie ciężki.