ALEX ? WILL ? WY...
Nick gapił się na mnie. Ja gapiłem się na Nicka. Will zabierał się za robienie kolejnej malinki z półprzymkniętymi oczami , zbyt skoncentrowany na mnie, żeby zauważyć blondyna. Trwało to przez mniej więcej minutę, po czym perkusista rzucił mi spojrzenie typu '' wytłumaczysz mi wszystko w domu '' i szybko wyszedł z łazienki. Młody chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie zamglonymi oczami.
- Coś się stało ?
Postawiłem go powoli na ziemię i mruknąłem :
- Jesteśmy w cholernej publicznej toalecie! Możemy wrócić do domu ?
Co prawda moje ciało niemal błagało o dokończenie tego co zacząłem, ale to ja byłem tym zdrowo myślącym, więc teraz moim jedynym celem był powrót do naszego mieszkania. Oczywiście zanim wyszliśmy, Will musiał pocałować na pożegnanie paręnaście osób, obiecać Chloe że będzie częściej przychodził , udzielić kilka wskazówek zespołowi który właśnie grał i zabrać z pobliskiego stołu butelkę whisky.
Wyszliśmy na zewnątrz i para zaczęła unosić się z naszych ust. Will musiał wypić dużo, kiedy nie patrzyłem, bo teraz zataczał się co chwila , czkał i wykorzystywał każą możliwą okazję, żeby dobrać się do mojej szyi. Wypił odrobinę alkoholu prosto z butelki i szliśmy powoli trzymając się za ręce, a po naszych głowach krążyły myśli, których baliśmy się wypowiedzieć. Spojrzałem na zegarek. Trzecia nad ranem.
Szliśmy jeszcze chwilę, po czym Will nie wytrzymał napięcia i ni stąd, ni zowąd zaciągnął mnie w ciemny zaułek przygniatając plecami do muru, po czym wsunął szczupłą dłoń pod materiał mojej koszulki, ciężko oddychając.
- William !
Syknąłem, starając się ignorować dreszcze przeszywające całe ciało. Mur o który się opierałem, był zimny , brudny i wilgotny.
- Jest trzecia nad ranem, jest mi cholernie zimno, jakiś bezdomny leży metr od nas, więc przestań się do mnie teraz dobierać i wracajmy do domu !
Ku mojemu przerażeniu bezdomny mruknął zachrypniętym głosem :
- Nie przeszkadzajcie sobie gołąbeczki, ja mogę popatrzeć...
Obaj jęknęliśmy z obrzydzeniem i wyszliśmy z uliczki, jeszcze bardziej zawstydzeni tym co przed chwilą zrobiliśmy. W milczeniu dotarliśmy do domu i cicho otworzyliśmy drzwi. Emily spała na kanapie w salonie ; Will czule przykrył ją kocem , efektownie potykając się o własne nogi kiedy próbował się odwrócić . W kuchni leżał krótki, uroczy liścik od Sandy.
Alex , Nick, Will & Michael !
Nie ćpajcie za dużo. Wytrzeźwiejcie do jutra. Spać tylko z pełnoletnimi. Jedzenie macie w zamrażalniku . Kocham was do kosmosu.
Sandy
Z ciekawością otworzyliśmy zamrażalnik i poczuliśmy się jak pięciolatki, widząc wielkie pudło ręcznie robionych lodów śmietankowych. Wzięliśmy z kuchni dwie łyżki i cicho poszliśmy do sypialni, starając się nie obudzić Emily. Usiedliśmy na łóżku Willa i zaczęliśmy jeść lody wciąż nie odzywając się ani słowem. Sytuacja była niesamowicie niezręczna, więc odezwałem się cicho :
- Przepraszam... byłem trochę nawalony.
- Ja wciąż jestem...
Pociągnął łyka z butelki, którą trzymał w ręku. Myślałem że chłopak zaraz rzuci się na łóżko z płaczem ; jednak jego oczy błysnęły i popatrzył na mnie z ciekawością.