✖-39

6.8K 557 92
                                    

Nie mam pojęcia jak to się stało, ale po otworzeniu oczu nadal jestem w pokoju Zayna. Przez rolety maleńkimi strumieniami przepływa światło, a ja przecieram oczy. Już mam zdjąć przerzuconą przeze mnie rękę Malika i wstać do łazienki, ale drzwi się otwierają. Wstrzymuję oddech z myślą, że to Bella. Całe szczęście Zack z maskotką w ręce udaje się do naszego łóżka. 

- Dzień dobry. - mamrocze jeszcze śpiący. Wyciągam do niego ręce spoglądając na zegarek. Jest delikatnie po ósmej.

- Hej, dlaczego tak wcześnie wstałeś? Przecież wakacje.

A ja muszę szukać pracy. - od razu mi się przypomina.

Wzrusza ramionami kładąc głowę na moim ramieniu. Delikatnie daję go na łóżko, a rękę którą Malik wcześniej trzymał na mnie ląduje na Zacku.

- Śpij jeszcze. - całuję syna w czoło i po przykryciu ich udaję się do upragnionej łazienki. Wędruję również do swojej sypialni, by się przebrać i związać włosy. Mam nadzieję, że Bella jeszcze śpi i w spokoju zrobię sobie coś do jedzenia, jednak ta cała myśl pryska, by gdy tylko wychodzę z mojej sypialni widzę ją jak podąża do drzwi Malika.

- Czego tam szukasz?

Zatrzymuje rękę na mój głos i obraca głowę.

- Och, Amelka. Wstałaś wcześniej. - zakłada swoje rude fale za uszy. - Myślałam, że chociaż rano oszczędzisz mi swojego widoku. 

Na jej ciche burczenie marszczę brwi.

- Możesz powtórzyć co powiedziałaś?

- Nie. A teraz idź stąd, muszę porozmawiać z Zaynem.

- Śpi. - też chwytam klamkę, nie pozwalając jej wejść do środka. - Poza tym jest z nim mój syn i nie pozwolę abyś go też obudziła.

- Dobre. - prycha pogardliwie. - Przyznaj w końcu, że nie możesz znieść tego, że Zayn woli mnie.

Dzisiaj poniedziałek.
Jak mam wytrzymać do środy z tą idiotką bez rękoczynów?

- Nie obchodzą mnie twoje wymysły. - zaznaczam od razu, na pozór spokojnym głosem. - Ale nie pozwolę ci tam wejść, jesteś gościem, więc dostosuj się do tego, że ja tu rządzę.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc te słowa. Już od dawna, czułam się i czuję nadal jakbym mieszkała tutaj Bóg wie ile. Przywiązałam się do tego miejsca tak jak Zack i nie pozwolę by ktoś niszczył moją przestrzeń. Brzmi samolubnie, bo ten dom choćby w małym odłamku nie jest mój tylko Zayna. Ale zamieszkaliśmy z nim, więc tak jakby zgodził się dzielić z nami wszystko.

- Ty? - prycha nie ukrywając rozbawienia. - Powiedz mi jeszcze, że czujesz się jak pani domu.

Nagle drzwi się otwierają. Zaspany Malik patrzy to na mnie to na Belle z kamienną twarzą. Układam usta w wąską linię nie wiedząc jak się zachować. Nie mam pojęcia jak, ale razem z rudą stajemy w jednej linii patrząc wyczekująco na mężczyznę i prosząc niemo by jakoś zareagował, przyznał rację, chociaż nic nie słyszał.

- Co wy znowu odwalacie? - zaciskam szczękę na pojawiającą się gęsią skórkę na rękach. Jego głos jest głęboki i ochrypły, dopiero wstał ze spania... zbudziliśmy go. Świetnie.

- Nic. - zabiera głos Bella. - Po prostu chciałam do ciebie iść i o czymś porozmawiać, ale ona mi nie pozwoliła.

Och, czyli bawimy się w kto jest winny.

- Po prostu - spojrzenie Zayna ląduje na mnie. Wczoraj byłam jakaś odważniejsza... - powiedziałam jej, że jeszcze śpisz i nie chcę, aby też obudziła Zacka.

- Nieprawda.

- Właśnie, że prawda. Jesteś ruda i myślisz, że ci wszystko wolno?

- Wystarczy. - głos Zayna jest spokojny i cichy, jakby bolała go głowa. Z resztą nie dziwię się. Wiem jak bardzo przewrażliwiony jest na punkcie mojego mówienia na temat włosów jego przyjaciółki. - Bella później porozmawiamy, teraz muszę się przebrać i Zacka też.

Och, czyli, że mały nie śpi?
Jego też zbudziłyśmy?

- Ale to ważne. - jęczy wydymając dolną wargę. Mam ochotę obciąć ją jej nożyczkami.

- Później. A z tobą - odwraca się do mnie - też mam do pogadania.

W takich chwilach jak ta czuję się jak dziecko, które coś zrobiło. Czasami moja pewność siebie znika i to jest właśnie taki moment. Jednak tak jak mnie uczyli, nie mogę dać po sobie poznać, że jego słowa wywarły na mnie jakikolwiek wpływ.

- Niby o czym? - przyjmuję obronny ton.

- Dlaczego zamiast ciebie na łóżku był Zack?

Wzruszam niedbale ramionami nie mając zamiaru odpowiadać. Patrząc w te jego brązowe oczy mogę powiedzieć, że już ma zjebany humor i będzie zły do końca dnia.
Niewyspany Zayn = Zły Zayn.
Jednak jak zauważyłam ostatnio, jego humor pogarsza się, tylko kiedy mnie widzi, albo rozmawia. Gdy jest z Bellą śmieje się nie zważając na innych.

- Och - Belli wymyka się prychnięcie. - Czyli spaliście razem?

Mój wzrok ląduje w dół na idącego Zacka prosto do mnie. Biorę go na ręce i bez słowa schodzę na dół. Sadzam syna na krześle i po przygotowaniu dla niego płatek na mleku spoglądam na kalendarz. Mając dostęp do danych uczniów wiem, że Zayn ma urodziny za niedługo. Będzie miał 20 lat z racji tego, że do szkoły zapisany był rok później. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Może jego rodzice tak właśnie chcieli, po skończeniu liceum zabierze się za firmę ojca, nie jako nastolatek.

- Nie sądzisz, że powinnaś zjeść coś zielonego? - Bella wchodzi do kuchni uśmiechając się przesłodko. Już odechciało mi się mojego tosta z nutellą. 

- Nie sądzisz, że mam gdzieś to co mówisz?

- Gdybyś mnie posłuchała zrzuciła byś to i owo.

Od samego początku jej nie lubiłam i tak będzie aż do jej wyjazdu. Nie cierpię tej rudej wywłoki i z chęcią, bym jej strzeliła w łeb. Takich ludzi trzeba tępić i niszczyć, by zostali ci najodpowiedniejsi.

- Może nie chcę? - przechylam głowę w bok. Mierzy mnie z góry na dół stając przede mną.

Układam usta w wąską linię. Krew zaczyna płynąć w moim ciele szybciej, serce przyśpiesza, a żołądek się skurcza. Jestem odporna na różne wyzwiska, bo doświadczyłam ich zbyt wiele będąc w ciąży z Zackiem, by teraz płakać nad obelgą Belli. Jednak powiedziała ją ona, mój wróg numer jeden...

  - Powiedz, że nie możesz. 

Doigrała się.

Uderzam ją z tak wielką siłą, że odrzuca ją na bok i ląduje na parapecie okna. Dotyka swojego policzka patrząc na mnie dzikim zaskoczeniem. Może i bym się tym nie przejęła gdyby nie Zack i Zayn stojący w drzwiach.



The secret of the teacher / ZM ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz