✖-11

10.2K 617 70
                                    

Na wstępie sorka za błędy xP

- Nie musiałeś go odbierać. - mamroczę popijając mocną czarną kawę. Zayn chwyta kubek, który przed chwilą przed nim postawiłam, by zaczerpnąć spory łyk napoju.

- Wiem, ale nie miałem żadnego zajęcia. - wzrusza ramionami, jakby to była normalna sprawa.

- Nie możesz tak robić. - zaznaczam od razu. - O mało co nie zeszłam na zawał, gdy dowiedziałam się, że nie ma go w przedszkolu. Myślałam, że Lucas go zabrał. - wzdycham przymykając oczy. To była naprawdę niemiła chwila, a świadomość, że mój były mógł go porwać po prostu ścinała mnie z nóg. Nie mam pojęcia co bym wtedy zrobiła.

- Lucas? - patrzy na mnie unosząc brwi. - Kto to?

Cholera.

- Nikt ważny. - macham dłonią nie chcąc zagłębiać się w historię mojego pechowego życia. Bądźmy szczerzy, tylko Zack trzyma mnie przy życiu.

- Ten pan to mój tatuś. - chłopiec podchodzi do Zayna wdrapując się na jego kolana.

- Skąd wiesz? - zaskoczona patrzę na syna, nie mogąc pojąć skąd zna ten szczegół. Cały czas pilnowałam się by nie palnąć czegoś co związane jest z jego ojcem, a już w szczególności nie wymieniałam jego imienia. Nie mam pojęcia skąd może to wiedzieć.

- Louis mi powiedział.

Wzdycham odstawiając kubek na ławę.

Cholera jasna, powiedzieć mu jakiś coś, to już musi komuś palnąć, chociaż prosiłam go by trzyma język za zębami. Jestem bardziej niż pewna, że jego narzeczona wie wszystko to co mu mówiłam. Wiem, że związek opiera się na szczerości, ale mógł to zachować dla siebie. Teraz cieszę się, że nie powiedziałam mu najważniejszych faktów.

- Mówił ci coś jeszcze?

- Tylko, że wyjechał i nie wróci do nas nigdy. - wzrusza ramionami, zaciekawiony sznurkami od bluzy Zayna.

- Posłuchaj. - obracam się bardziej w jego stronę, by podniósł na mnie wzrok.

- Tak wiem, nie mam się tym przejmować. Cały czas tak mówisz. - szepcze. Otwieram lekko buzię, kiedy zeskakuje z kolan Malika i podąża do swojego pokoju.

- Zack. - krzywię się czując ukłucie w sercu. Nie mam pojęcia, dlaczego Bóg uwziął się na moje dziecko.

Nie odpowiada tylko zamyka za sobą drzwi.

- Trochę zjebana sprawa. - mamrocze Zayn patrząc na korytarz, gdzie zniknął Zack.

- Trochę? Nawet nie wiesz ile bym dała, by tylko cofnąć czas. - wzdycham przecierając swoje zmęczone oczy.

- Cofnąć czas i?

- Nie poznać Lucasa.

- Nie miałabyś wtedy Zacka. - zauważa dopijając do końca kawę.

- Jestem zmęczona i ty chyba też. - delikatnie stwierdzam by już sobie poszedł. Miło mi się z nim gadało, ale jest moim uczniem i powienien szykować się jutro na zajęcia. Znaczy był.

- Nie, rozpiera mnie energia.

- Ale mnie nie, więc proszę, idź już do domu. Bardzo ci dziękuję za to co zrobiłeś ostatnio. To było bardzo miłe i jest docenione, ale oczy same mi się zamykają, a muszę jeszcze pomóc Zackowi w zadaniach. - przegryzam wargę w niezręczności.

- Ja nadal oczekuję randki. - uśmiecha się tym swoim sposobem.

Wywracam oczami.

- Na pewno nie pójdę w takim stanie. - podnoszę lekko nogę w gipsie.

The secret of the teacher / ZM ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz