Rozdział 7

159 14 0
                                    

-Jak zawsze to twoja wina !-krzyczała na mnie rodzicielka.

-Ale o co ci chodzi ?!

-Przjeżdża do nas raz na pół roku !-krzyczała

-I co z tego ? Przecież to i tak dużo !? Z resztą nie dziwie się...

-Co masz na myśli?- nagle zrobiła się poważna, jak móje wczorajsze śniadanie...

-Nikt normalny nie wytrzyma pżecież z takimi wariatami! Szczególnie z taką wariatką jak ty!- Zrobiła poważną minę, i patrzyła się na mnie jakby chciała mnie zabić.

Po około 5 sekundach ciszy, i morderczego wzroku. Wyszłam z domu. Chciałam jeszcze krzyknąć za sobą jak wychodziłam idź do psychiatryka. Ale powstrzymałam się. Chwyciłam kask, i usiadłam na motorze. Pojechałam do przyjaciółki. Zawsze jak nie wiem co mam ze sobą zrobić to do niej jadę.

Gdy byłam już na miejscu, mówiłam sobie "tylko noe zaparkuj, i nie wieżdżaj na trawę". Al jak zawsze, wiechałam. Powoli cofałam, tak żeby nie uszkodzić tej pięknej jakże zielonej trawy.

Zaparkowałam, z wielkim trudem, ale zaparkowałam. Zrozumiałam że idealne parkowanie, to sztuka. Jeszcze w tej kwesti wiele nauki przedemną. Podeszłam do drzwi i kliknęłam na guziczek, którym się daje domownikom znać że ktoś przyszedł. Usłyszałam po druguej stronie krzyk mojej przyjaciółki "już idę".

-Hej, matka cię znów wpieniła ?-zapytała

-Skąd wiesz ?

-Zawsze przecież na tygodniu do mnie przychodzisz jak ktoś, czyli w twoim przpadku matka, cię wkurzy. Takto to przychodzisz tylko w weekend, albo jak są święta.-Powiedziała na jednym wdechu

-O matko jak ty mnoe dobrze znasz-westchnęłam.

-Wejdź.

-To co dziś robimy.-zapytała wesoło. Jak nigdy.

-To co zawsze na tygodniu.

-Co masz na myśli? Bo robimy wtedy 2 rzeczy ?

-Oglądamy Horror, jedząc lody, i starając się nie wylać picia.

-Ale nie jesteś przypadkiem na diecie ? Moja droga ?- spytała jak jakiś surowy rodzić.

-A no tak...to ty jak chcerz to jedz lody ale ja wezmę owoce.

-Żebyś nie czuła się samotna z tymi owocami to ja też sobie je wezme.

-Dobra, to ja idę do sklepu, bo widzę po twojej minie widzę, że ja mam iść bo mi nie odpuścisz-mówiłam śmiejąc się, po czym Catrine dołączyła do mnie.

15 minut później...

Gdy wróciłam ze sklepu, pokroiłyśmy owoce, po czym włożyłyśmy je do dwóch miseczek. Nalałyśmy sobie mocno gazowanej coli. Wzięłyśmy po jedej misce, i kubku. Usiadłyśmy przed telewizorem, oglądałyśmy horrory.

Amerykańska Motocyklistka [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz