Rozdział 2

71 3 0
                                    

Za wsparcie duchowe <3

☆☆☆Chris POV☆☆☆

Szkoda mi Car. Przecież to nie jej wina, że miała ciężkie życie. Nie powinna się ciąć. Tak, ja też wiem, że się tnie. Wie tylko jej brat, moja siostra i ja, no może jeszcze ktoś. Nawet nie mówiła o tym Josh'owi. Nie wiem jak takiej dziewczynie dzieją się tak straszne rzeczy. Jakbym był jej chłopakiem nigdy w życiu bym jej nie zdradził. Ba, ja żadnej dziewczyny bym nie zdradził. Niby udaję takiego Bad Boy'a, ale tak naprawdę jestem inny. Dlatego właśnie lubię przebywać z Carmen. Przy niej mogę być sobą. Ona też przy mnie taka jest. Dogadujemy się wprost świetnie. Dość rozmyślań, bo spóźnię się do szkoły. Jest 7:35. Przypominam sobie, że Car chciała się przejechać więc piszę do niej SMS'a.
Ja: Chcesz do szkoły na motorze?
Maleńka: Pewnie, już idę.
Ja: Czekam. :*
Po dosłownie dwóch minutach przyszła.
- Hej. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek (wolałbym, gdzie indziej, ale cóż)
- Wsiadaj. - powiedziałem już siedząc - Załóż kask, bo będzie szybko.
Posłusznie zrobiła o co prosiłem. Złapała mnie mocno.
- Nie bój się. Ze mną nic ci nie będzie.
- Później ci coś powiem. Na razie jedź.
Tak jak zawsze po 10 minutach byliśmy pod szkołą. Zaparkowałem na wolnym miejscu. Car zeszła pierwsza. Udaliśmy się w stronę szafek. Zabraliśmy potrzebne książki.
☆☆☆Car POV☆☆☆
Większość dziewczyn patrzyła na mnie z nienawiścią. No tak, na Bad Boy'a lecą dziewczyny. Ciekawe czy którakolwiek zastanawiała się kiedyś w ogóle nad tym, dlaczego nigdy nikt nie widział jego taty. Przypomniało mi się o czym miałam mu powiedzieć.
- Miałam ci coś powiedzieć. - zaczęłam
- No wiem. Chodź gdzieś, żeby nas nie podsłuchali.
Poszliśmy na dach naszej szkoły. Nie wszyscy mogli tam wejść. Trzeba było mieć klucz od dyrki, albo po prostu umieć wejść.
- O co chodzi?
- No, bo wiesz. Raz jechałam z taką moją kuzynką motorem. Jechała bardzo szybko. Niestety coś się stało, a ja nadal nie wiem co. Wpadłyśmy na drzewo. Ja wyszłam z małymi obrażeniami, a ona zaszła w śpiączkę. Nadal w niej jest. Niby się polepsza, ale jednak jest tak samo.
- Dlatego nie lubisz zbyt motorów? - spytał
- Można tak powiedzieć. Jednak zgodziłam się z tobą jechać. Wiesz czemu? - zaprzeczył głową - W jakimś stopniu ci zaufałam Roth. Wiesz, że ja nie ufam nikomu w pełni, więc i tak jesteś doceniony.
Zeszliśmy na dół, bo już się zaczynała lekcja. Pierwsza była matematyka. Orłem z tego przedmiotu nie byłam. Weszliśmy do klasy. Nauczycielka tego przedmiotu była również naszą wychowawczynią. Dzisiaj będzie losowanie kto z kim siedzi.
- Ustawcie się w kolejce. Będziecie jak co roku wyjmować karteczki. - powiedziała
Było tak, że ta sama Pani jest wychowawczynią w gimnazjum i liceum, ponieważ te szkoły są tak jakby połączone. Teraz była moja kolej.
- 15. - powiedziałam po mnie był Chris.
- Będziemy siedzieć razem, Car. - odparł
Usiedliśmy i od razu zaczęliśmy gadać o głupotach. W naszej klasie było 30 osób więc na 16 ławek w sali tylko dwie osoby mogły siedzieć same. Trochę trwało aż wszyscy zajęli miejsca. Zadzwonił dzwonek i wszyscy niemal wybiegli z klasy. Podeszła do mnie Ashley, dziewczyna Josh'a. Cały czas chciała się ze mną zaprzyjaźnić. Lubiłam ją, ale znając życie znów będzie chciała porad.
- Carmen, mam do Ciebie sprawę. - widzicie miałam rację - No bo chodzi o to, że Josh cały czas nie ma dla mnie czasu i boję się, że mnie zdradza.
- Wybadam sprawę. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem - Będę dyskretna.
Chcąc, nie chcąc podeszłam do Josh'a.
- Część, Maleńka. Co cię do mnie sprowadza?
- Już nie można po prostu przyjść do najlepszego przyjaciela?
- Można, można. Dawno się nie widzieliśmy. Może przyjdziesz do mnie lub ja do Ciebie?
- Spoko. Ja do ciebie wpadnę. O której?
- Może być o 16:00?
- Ok.
- Z kim siedzisz tak w ogóle.
- Z Ryan'em.
- Nie zrażaj się do niego. Ja z nim siedziałam w zeszłym roku. Nienawidzi całego świata, ale to mój kuzyn.
- Serio?
- Tak. Uwierz on tylko wydaje się taki zły, ale po prostu nie ma do ludzi zaufania
Zadzwonił dzwonek więc udaliśmy się pod salę od fizyki. Usiadłam na moim miejscu. Chris'a jeszcze nie było. Ciekawe gdzie go wywiało. Przyszedł po 30 minutach lekcji.
- Carmen, dyrektor cię woła. - powiedział, a ja wiedziałam, że chciał mieć usprawiedliwienie i przy okazji mi coś powiedzieć
- Już idę. - powiedziałam i zabrałam plecak z książkami - Do widzenia.
Szliśmy na nasze ulubione miejsce w szkole, czyli dach. Tam o wszystkim sobie mówiliśmy.
- Moja matka była w szkole. - zaczął, a ja zrobiłam zdziwioną minę - Najdziwniejsze jest to, że nie była pod wpływem alkoholu.
- Jest pewnie coś jeszcze, bo gdyby nie olałbyś ją i poszedł na lekcję jakby nigdy nic.
- Masz rację. Powiedziała, że mój ojciec chcę się ze mną i Sophie spotkać dziś po szkole. Tylko, że ona i ja nawet go nie pamiętamy. Może tak było lepiej.
- Gdzie macie się spotkać?
- Skąd wiesz, że się zgodziłem?
- Bo inaczej byś nie mówił. Gdzie?
- W tej kawiarni niedaleko naszych domów.
- Pewnie będę mogła z James'em iść tam i obserwować. Jak coś powiemy, że musimy zrobić jakiś projekt czy coś.
- Dziękuję. Zawsze mogę na tobie polegać. - powiedział i przytulił mnie
- Ja na tobie też mogę, więc jesteśmy kwita.
Zadzwonił dzwonek więc udaliśmy się pod salę gimnastyczną na W-F. Nie lubiłam tego przedmiotu, bo musiałam nosić jakieś opaski na ręku. Nie powiem na świeżych ranach to strasznie bolało. Na innych przedmiotach miałam bandaż, a na to bluzę lub sweterek. Chyba, że było mega ciepło to zakładałam masę bransoletek. Wyszła pani Fight* i zaprosiła do szatni. Przebrałam spodnie i udałam, że coś robię na telefonie. Odczekałam aż dziewczyny wyjdą i się zaczęłam przebierać. Patrząc na brzuch czułam obrzydzenie...
Wróciłam wcześniej do domu. Zauważyłam, że ktoś tu jest. Weszłam do salonu i zobaczyłam swoją matkę z jakimś facetem. Byli cali goli. Przysłali się do siebie. On oderwał się pierwszy. Nim się spojrzała podbiegł do mnie i pobił. Najgorzej było z brzuchem, ponieważ rozciął go nożem bardzo głęboko. Wylądowałam w szpitalu. Obudziłam się dopiero po tygodniu.
Wspominając to mimowolnie spłynęła po moim policzku łza. Szybko ją starłam i założyłam bluzkę. Wiedział o tym tylko mój brat i mama. Założyłam opaskę na rękę i weszłam do sali gimnastycznej. Dzień po tym jak się cięłam zawsze miałam mało siły. Tak było i tym razem. Chris chyba to zobaczył. Ryan też. Może i jest tak jakby dziwny, ale to naprawdę świetny przyjaciel. Jego rodzice go porzucili, a nikt z rodziny go nie przyjął twierdząc, że jest INNY. Tylko mnie i James'a jakoś toleruje, bo pomagamy mu zajmować się siostrą, która ma zaledwie 6 lat. Jest siostrą przyrodnią, bo to córka jego mamy i taty takiej laski ze szkoły, Jenny. Ma na imię Katy. Tamten facet o tym nie wie. Wracając do niego, jest bardzo przystojny. Bardzo dużo dziewczyn chce go poznać. On miał chyba tak jak ja chłopaków, dwie dziewczyny w życiu. Chociaż przyznaję, że więcej niż połowa szkoły chęcią już się ze mną umówić. Podeszłam do niego.
- Cześć. - powiedziałam
- Hej. Przyjdziecie do mnie jutro? - spytał
- Pewnie.
- Siedzę na lekcji z twoim przyjacielem. Nawet fajny.
- Wiem. Ja siedzę z Chris'em.
- Kojarzę.
- Normalne, że kojarzysz, bo chodzisz z nim do klasy już jakoś czwarty rok.
Faktycznie on prawie nikogo nie znał z imienia. Po lekcjach poszłam do Josha. Oczywiście powiedziałam mu o Ash, ale powiedział, że mają chyba jakiś kryzys.
☆☆☆
Już drugi. Wiedzcie, że interpunkcja to mój słaby punkt. Oczywiście komentujcie, bo nawet takie najgorsze komentarze są dla mnie wsparciem. Jeśli się podoba to oczywiście gwiazdkujcie i czytajcie.

☆☆☆

Wasza AguŚka ;)

*nauczycielka W-F'u.

Dziewczyna z przeszłością i Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz