Rozdział 5

92 4 0
                                    

Po kilku minutach byliśmy w domu. Gdy tylko weszłam do środka, niemalże od razu pobiegłam na górę do swojego pokoju, chciałam być sama. Musiałam to przemyśleć. Tak, zakochałam się, ale czy on jest tego wart? Czy warto zawracać sobie głowę kimś takim jak on? Po tym jak on mnie potraktował nie wiem, czy potrafiłabym być z nim. Podkurczyłam nogi i oparłam głowę o kolana zamykając oczy.
Na swoim ciele poczułam dotyk, ale nie otwierałam oczu.
-Wszystko w porządku mała?-zapytał zatroskany Ashton.
-Tak-mruknęłam i spojrzałam na niego.
Do pokoju wbiegł Luke, usiadł obok mnie i mocno przytulił, a ja lekko zdziwiona odwzajemniłam jego gest.
-Luke, co się stało?-zapytałam odsuwając się od niego.
-Wiesz, co jest jutro?-zapytał z szerokim bananem na ustach.
-No co? Kolejny dzień szkoły i nic szczególnego-mruknęłam, wiem, że jutro masz urodziny ale chce ci zrobić niespodziankę.
Luke posmutniał i wyszedł z pokoju a ja spojrzałem na Ashton'a.
-Trzeba mu zrobić przyjęcie-mruknęłam.
-Niespodzianka-dokończył i wyjął telefon.
-Gdzie dzwonisz?-zapytałam a on się uśmiechnął.
-Nigdzie, zapisuje co trzeba kupić-odparł.
-A co z prezentem dla Luke'a?-zapytałam dalej patrząc na brata, a ten na to pytanie jakby z amoku wstał i podszedł do okna.
-Ash, co się stało?-zapytałam podchodząc do niego.
-Nie nic-mruknął odwracając się do mnie.
-Zbieraj się, jedziemy po prezent Luke'a- powiedział kierując się w stronę drzwi.
-Okey, daj mi 5 minut powiedziałam a Ash się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.
Podeszłam do szafy, z której wyjęłam czarną sukienkę z koronką na plecach, a z komody czarny komplet bielizny. Z tym wszystkim poszłam do łazienki, w której od razu się zamknęłam. Po niecałych 5 minutach byłam gotowa, włosy związałam w wysoką kitkę.
Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, Ash siedział na kanapie.
-No co jest blondasku-powiedziałam uśmiechając się.
-Czekam na ciebie-uśmiechnął się i wstał z kanapy.
Założyłam czarne buty na koturnach i wyszłam z domu a Ashton zaraz za mną. Nagle stanęłam jak wryta. Przecież Ashton i Luke to bliźniaki i obaj mają jutro urodziny!! Ash objął mnie w pasie.
-Co się stało Di?-zapytał zatroskany.
-Nie, nic-mruknęłam i podeszłym do auta. Ash otworzył mi drzwi a ja wsiadłam i zapięłam pasy, po chwili obok mnie siedział Ashton.
-To gdzie jedziemy siostra?-zapytał odpalając auto.
-Um...no do ten..tego no...kupić auto dla Luke'a-wydukałam, a Ashton się zaśmiał.
-Ruszaj bo nie ma czasu-warknęłam a ten się uspokoił i ruszył w stronę salonu samochodowego. Po 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i zaczęłam przechadzać się między setkami pojazdów, które były na sprzedaż a Ash został w aucie bo gdzieś musiał zadzwonić. Moją uwagę przykuły dwa auta, jakimi były Ford mustang czerwony z dwoma białymi paskami idącymi przez całe auto oraz szary Nissan Skyline z niebieskimi paskami. Ruszyłam w stronę biura by omówić wszystko z dealerem i zapłacić za samochody. Gdy szlam do biura zatrzymał mnie Ashton.
-Słuchaj mała, muszę jechać do Luke'a, dasz sobie rade?-zapytał, ale po jego twarzy widać było, ze nie chciał mnie tu zostawiać.
-Jasne, jedź-powiedziałam patrząc na blondyna. Przynajmniej mogę w spokoju wszystko pozałatwiać dla nich obu na jutro. Poszłam do biura.
-Dzień dobrym-powiedziałam wchodząc do środka.
-Dzień dobry, w czym mogę pomoc?-usłyszałam przyjazny głos mężczyzny.
-Interesują mnie dwa auta, które macie państwo na sprzedaży powiedziałam odwracając się w stronę tejże osoby.
-Dobrze, a jakie to będą samochody?-zapytał.
-Ten czerwony Ford mustang i szary Nissan skyline-odparłam.
-Nie ma problemu, zajmijmy się może formalnościami-powiedział pokazując bym poszła z nim do gabinetu gdzie będzie spokojniej.
Po ponad godzinie wszystko mieliśmy ustalone. Samochody przywiozą jutro wieczorem tuż przed przyjęciem.
-Teraz jeszcze zrobić zakupy, zaprosić gości  i wszystko podszykować.

~~~~kilka godzin później~~~~

Kupiłam wszystko co było potrzebne i czekałam na Ashton'a, który już powinien tu być, nie lubię jak się spóźnia. Po chwili zobaczyłam jego auto. Podjechał najbliżej jak się dało i zapakował zakupy do bagażnika a ja w tym czasie usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy, po chwili obok mnie siedział Ashton.
-dłużej się nie dało?-warknęłam na niego.
-spokojnie siostra, korki są-powiedział spokojnie patrząc na mnie. Nic mu nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy a Ashton ruszył po chwili w stronę domu. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i gdy chciałam wziąć torby z zakupami, kolo mnie pojawił się Luke.
-zostaw to, my to zaniesiemy-powiedział a ja się na niego spojrzałam.
-okey, ale te dwie torby zabieram bo to nie dla was-powiedziałam wyjmując z auta dwie pierwsze torby. Poszłam z nimi do domu i od razu na górę. Weszłam do swojego pokoju i włożyłam torby do szafy po czym spowrotem zeszłam na dół.
-Gotowe-usłyszałam ledwo schodząc z ostatniego schodka.
-szybcy jesteście-uśmiechnęłam się.
-no bo to my-powiedzieli jednocześnie a ja zaczęłam się śmiać. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Po chwili obok mnie pojawił się Luke j Ashton. Patrzeli na mnie jakbym im kanapkę obiecała.
-Ey ey ey, znam to spojrzenie-mruknęłam patrząc na nich.
-Ojj tam ojj tam-powiedzieli znów jednocześnie.
-Nie, ja nie robię obiadu, ja mam dosyć po dzisiaj-powiedziałam patrząc na ich reakcje.
-Okey to dzisiaj ja gotuje-powiedział Ash po czym wstał i poszedł do kuchni. Że niby Ashton i gotowanie? Nieee, to się nie skończy dobrze.
Spojrzałam na Luke'a, który był jakiś nie swój.
-No a ty braciszku jak na spowiedzi opowiadaj co się stało?-zapytałam patrząc na niego.
-A nic takiego-mruknął pod nosem i poszedł na gore do siebie. Trzeba jeszcze zaprosić gości. Wzięłam z ławy kartkę i długopis, by sporządzić listę osób, które trzeba zaprosić.
-Obiad-krzyknął Ashton z kuchni. Już? Po 10 minutach zrobił obiad? Wstałam i poszłam do kuchni a chwile po mnie przyszedł Luke.
-Co upichciłeś?-zapytałam patrząc na Ashtona.
-A pizzę-powiedział uradowany.
No to, to wszystko wyjaśnia. To dlatego mu tak szybko poszło, w końcu mieliśmy zamrożona jedną pizzę. Wzięłam z szafki trzy talerze a z szuflady po trzy noże i widelce choć chłopaki i tak będą jeść rękoma.
-Luke, przynieść sok i szklanki z kuchni-powiedziałam rozstawiając na stole talerze.
-Okey-powiedział i po chwili miałam na stole szklanki i sok. Usiedliśmy wszyscy razem do stołu i zjedliśmy obiad, po czym Luke jak nigdy zebrał naczynia ze stołu i pozmywał.
-My idziemy do garażu-powiedzieli a ja im przytaknęłam. W końcu mogłam wszystko trochę podszykować na jutro.


~~~~~~~~~~~~~~

1059 słów!

#Irwinowy

Hejjo, oto  kolejny rozdział, przepraszam za błędy ale rozdział pisałem w telefonie. mam nadzieje, że się podobał ;)

Iły miśki <3

Bad Love |Olly. AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz