Fjerde

2.7K 210 196
                                    

– On nie wróci, Sigyn.

Z zamyślenia wyrywa ją miękki, pełen troski głos Theorica. Blondynka, z dłońmi mocno zaciśniętymi na marmurowej balustradzie, jeszcze raz rzuca krótkie, trochę zamglone spojrzenie w stronę rajskich ogrodów Asgardu. W tej chwili skąpane są w zimnym blasku księżyca. Odwraca się na pięcie w stronę mężczyzny i podchodzi do niego powolnym, nieco ociężałym krokiem. Kiedy staje przed nim, ujmuje jego dłoń i splata ich palce. Theoric unosi je i składa na jej skórze delikatny, bardzo ostrożny pocałunek. Złota obrączka spoczywająca na jej palcu błyszczy się nieznacznie, przypominając jej jednocześnie o tym, do kogo teraz formalnie należy.

Mija prawie rok, zanim zostawia za sobą swoją żałobę, a potem uczy się żyć na nowo. Poza jej przyjaciółmi i bratem, u jej boku wytrwale trwa także Theoric. Może też właśnie dlatego – jakby w nagrodę za jego cierpliwość, za wszystkie te dni poświęcone na uleczenie jej złamanego serca – zgadza się zostać jego żoną. Mężczyzna nie od razu jednak uzyskuje odpowiedź. Musi czekać, bo Sigyn uporczywie zastanawia się nad tym, czy postępuje słusznie. Frigga, widząc chaos w brązowych oczach dziewczyny, zaprasza ją na długi spacer i wyjaśnia jej, że powinna się zgodzić, nie tylko ze względu na siebie, ale i ze względu na Lokiego. Przecież od początku zależało mu na jej szczęściu, zapewne bardziej niż na swoim.

Więc Sigyn trzeciego dnia, podczas śniadania, odpowiada Theoricowi nieśmiałe tak.

Wesele jest huczne i piękne. Asgard od śmierci boga chaosu nie był tak radosny, a wielka sala podarowana przez Odyna dawno już nie gościła tylu zacnych mężów, nie tylko Asów, ale także Vanów. Szczęście i beztroska towarzyszy każdemu, zarówno podczas całej ceremonii, jak i późniejszej zabawy. Sigyn naprawdę nie jest w stanie przestać się uśmiechać.

Momentami pojawia się jednak ta przeraźliwie smutna myśl, że jej mężem nie jest ten mężczyzna, którego pokochała miłością szczerą, lojalną i bezgraniczną. Ciągłe gratulacje powtarzane przez gości weselnych i ciepłe pocałunki Theorica składane na jej drobnych wargach nie pozwalają jednak smutkowi na długo zagościć w jej oczach.

Z czasem porzuca żałobę i powraca do Asgardu, który na nowo staje się jej domem. Ku rozczarowaniu Theorica, ale też Sigyn, zniszczony Bifrost uniemożliwia im zamieszkanie w Vanaheimie, a jej z kolei rozpoczęcie swojego życia od początku, bez wspomnień o zmarłym ukochanym.

Dzisiaj natomiast mija pierwsza rocznica od tragicznych wydarzeń na Bifroście, co sprawia, że Sigyn nie potrafi pozbyć się myśli o Lokim choćby na parę krótkich sekund. I o tym, jak boleśnie odczuwa jego brak w Asgardzie; u jej boku, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami.

Pierwsze kilka – kilkanaście? Tak trudno je zliczyć – dni po jego śmierci spędza w swojej komnacie, przy niedbale zasłoniętych oknach, otulona satynową pościelą, ze spojrzeniem utkwionym w suficie. Na własnej skórze przekonuje się, jak wszechogarniające jest to uczucie, gdy tracisz coś, czego nigdy stracić nie chciałeś, coś, czego nie da się zastąpić. Jakie jest przerażające, dołujące, napawające nienawiścią oraz żalem.

Łzy nieprzerwanie płyną po jej zapadłych policzkach. Nawet we śnie płacze, widząc boga chaosu spadającego w kosmiczną otchłań, zwłaszcza w momencie, gdy jego szczupła dłoń raz za razem wyślizguje się z jej uścisku. Gdy budzi ją jej własny krzyk, one wciąż nie przestają płynąć. Choć wokół siebie ma mnóstwo przyjaciół, wciąż czuje się taka samotna, pozostawiona na pastwę losu.

Nagle wszystko mija, a ona nie czuje niczego poza pustką; pustką tak dotkliwą i okrutną, że czasami doprowadza ją na skraj szaleństwa, paląc jej ciało żywym ogniem. Ten z kolei pozostawia w niej zaledwie popiół, resztki tamtych myśli, czarnych, destrukcyjnych, bo przecież ze złością czy złamanym sercem nigdy nie było i nigdy nie będzie jej do twarzy.

collapse of chaos ∆ lokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz