Niepotrzebny podpis

5.4K 234 32
                                    

-Ale jakiego - spytał Malfoy w ogóle nie wiedząc o co chodzi

- Synu, jestem zdegustowany Twoją inteligencją, Już ta szlama Granger szybciej kojarzy.....Zaraz! Tak to jest to!!!- Powiedział uradowany i podniecony Lucjusz.                                                                                 Draco ostatni raz widział ''takiego'' Lucjusza, kiedy okazało się że schwytali Pottera...

-Ojcze, ale o co chodzi ja...nie nadążam-powiedział lekko zirytowany Draco 

-Oh, synu jakby Ci to powiedzieć musisz ożenić się ze szalmą Granger, dzięki temu ty dostaniesz wymarzony awans my pozycje a dodatkowo uprzykrzymy życie świętej trójce- rzekł spokojniej już Lucjusz

- To jest wręcz genialne! - powiedział Draco, który zrozumiał iście szatański plan Lucjusza.

-Tylko wiesz...musisz podstępem zdobyć jej zgodę 

- O to już się nie martw mam już plan

                                                               ...................................  

Następnego dnia w  ministerstwie rozpoczął się kolejny pracowity dzień. Asystentka Hermiony właśnie szperała w papierach gdy nagle weszła zakapturzona postać. Z peleryny, w którą był odziany wystawały lśniące metaliczne włosy. Asystentka obróciła się ale było już za późno...

- Imperio - krzyknęła postać

Sekretarka stanęła jak słup soli.Jej twarz przed chwilą zarumieniona i pełna życia stała się blada jak papier. Oczy stały się nieruchome i zapatrzone w jeden punkt - mężczyznę rzucającego zaklęcie.

- Zanieś to szlamie Granger żeby podpisała, ale tak żeby nie zobaczyła treści. - Rozkazał

-Tak mój panie- powiedziała beznamiętnie i jakby nie swoim głosem asystentka

Zakapturzona postać zniknęła. Sekretarka została sam na sam została z dokumentem. Zaraz po incydencie weszła Herma. Sekretarka stała nadal nieruchomo nieobecna duchem.

-  Co się stało? Wszystko dobrze Cho?- powiedziała Hermione

- Tak, tak Możesz to podpisać Hermiono to jest z ministerstwa- powiedziała Cho beznamiętnie

- A co to jest? -spytała 

-  Czy nasz wydział zgadza się na dodatkowy przydział piór i atramentu- skłamała gładko Cho

Oczywiście Hermiona wyjęła z biurka pióro i nie wiedząc o haczyku jaki podesłał jej Mlafoy podpisała nieszczęsną treść. Nagle jej ręka zadrżała a na jej prawej ręce palca wskazującego pojawił się sygnet o iście zielonej barwie. 

Z ust Hermiony wydobył się krzyk ale na tyle niesłyszalny że nikt nie przyszedł. Jedyną osobą jaką się zjawił był Pan Malfoy z którego twarzy nie znikał uśmiech ślizgona. 

- Malfoy, ty podstępny karaluchu co się stało co ja mam na palcu? - krzyczała doprowadzona do ostateczności Hermiona

- Masz na palcu mój sygnet rodowy herbu - Malfoy, a przed chwilą podpisałaś zgodę na NASZ ślub- powiedział spokojnie Draco

- Nigdy za Ciebie nie wyjdę nawet gdybym miała zginąć- wydzierała się

- Nic już nie możesz zrobić podpisałaś bez niczyjego rozkazu z własnej woli!- rzekł Malfoy rozbawiony całą sytuacją. Z jego twarzy nie znikał złośliwy uśmiech.

-Cho co żeś zrobiła, czemu mi to dałaś....

-Jeśli twoja wybitna inteligencja tego nie zauważyła Chang była pod działaniem Imperio, więc miej pretensję do siebie samej.- kpił z niej Draco

- Zapłacisz mi za to! - darła się Gryfonka

- Nie sądzę... Och zapomniałbym jeśli chodzi o sprawy organizacyjne ślub jest za dwa tygodnie, więc już teraz zacznij się martwić doborem sukni...- powiedział Ślizgon 

- Nie będzie żadnego ślubu nie rozumiesz!- Hermiona nie chciała aby Malfoy zobaczył jej zaszklone od łez oczy

- Będzie będzie, Podziękuj mi że w porę rzuciłem  Mufflatio - odrzekł  Draco i odszedł swym arystokratycznym krokiem

Hermiona została sam na sam razem z na wpół żywą Cho i swoimi zmartwieniami...

Koniec części drugiej ;)

Dramione-Miłość nie z własnej woliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz