Zdesperowana Hermiona pobiegła do siedziby aurorów, starając się ukrywać sygnet przed oczami pracowników. W gabinecie zastała Harrego grzebiącego w papierach i Rona który przygotowywał poranną kawę.
- Hermiono , co się stało? Czemu płaczesz?- spytał zmartwiony Harry widząc przyjaciółkę
- Właśnie- spytał również Ron
- Wychodzę za mąż... - powiedziała Hermiona
- Jej, Ron czemu mi nie powiedziałeś? Gratuluję! - zapytał zdziwiony Harry
- Ja nawet nie wiem o co chodzi? - odrzekł zdezorientowany Ron
- Ale nie z Tobą on on mi podrzucił papier ja myślałam że to chodzi o pióra i podpisałam nie wiem co robić.....- płakała Gryfonka
- Hermione musisz się uspokoić powiedz kto to zrobił. -odrzekł z zimną krwią Harry
- Malfoy, Draco Malfoy - powiedziała
- Jak ja go dorwę to za chwile zniszczę mu ten szyty na miarę 'frak' i wybije mu wszystkie zęby jakie ma!- zaczął odgrażać się Ron
- Ron! Trzeba myśleć trzeźwo i rozsądnie nie można używać siły..na razie, Hermiono mogłabyś pokazać pergamin, zobaczmy czy nie jest naszpikowany czarną magią.
Gryfonka oddała bez zbędnych ceregieli dokument
Potter zaczął dokładnie go badać....
- Harry, znalazłeś coś? - spytała już spokojniej Hermiona
- Przykro mi, ale ten pergamin jest czymś w rodzaju przysięgi wieczystej jeśli ją złamiesz to wiesz.... - rzekł zasmucony Harry
Wszyscy byli w szoku jak usłyszeli 'nowinę', Hermiona z wrażenia usiadła, a Ron stłukł filiżankę kawy.
- I co teraz?- spytała już bez żadnego cienia nadziei panna Granger
- Nie wiem - odrzekł równie przygnębiony Harry
- Może dajmy mu coś żeby ją unieważnił... - odpowiedział Weasley
- Ron, a co mu możesz dać prace ma, a pieniędzy ma tyle, że sam zliczyć nie umie...- powiedziała przygnębiona dziewczyna
- Chyba masz racje....
-Musimy z nim porozmawiać....Chodźcie -powiedział Harry, który jako pierwszy odzyskał panowanie nad sobą
Wszyscy udali się do biura Departamentu Tajemnic. Wchodząc do gabinetu Malfoy'a zobaczyli całkowite zmiany w umeblowaniu. Biura ich były utrzymane w ciepłych odcieniach, nie jak biuro Dracona. Jego gabinet był całkowicie w innych tonacjach, przeważało tam głównie metal i zieleń i inne barwy Slytherinu. Wszystkich kuło to w oczy zwłaszcza Rona, który nienawidził Slytherinu nad wyraz.
Malfoy stał odwrócony twarzą do okna. Uwielbiał patrzeć na mugoli w pomniejszeniu, czuł się wtedy jeszcze od nich lepszy, odnosił wrażenie, że może ich rozdeptać w każdej chwili, jego samouwielbiające się myśli przerwało złote trio.
-A kogóż to moje oczy widzą, Święty Potter, rudzielec Weasley oraz moja narzeczona Hermiona Malfoy. W czym mogę pomóc? - odpowiedział kpiąco Draco
- Jeżeli nie cofniesz tej umowy to doniosę na Ciebie do Ministra i pożegnasz się ze swoją pracą- zaczął Harry
Gryfon rzucił na biurko feralny dokument.
-Z jakiej to racji to, że 'wybawiłeś' świat to nie znaczy, że mam tak Tobie ulegać. Po pierwsze nie jesteś najważniejszy, po drugie nie szantażuj mnie, po trzecie szlama podpisała to bez żadnego przymusu z własnej woli.
- Rzuciłeś na Cho Imperio i mnie zmanipulowała...
-Na nią nie na Ciebie więc podpisałaś to o trzeźwym umyśle o ile taki masz, a po drugie nie masz dowodów była tylko nasza dwójka, och przepraszam trójka o ile liczyć Chang.
-Malfoy jak ja cię trzepne to ty wszystkie gwiazdy zobaczysz- zaczął odgrażać się Ron
- Możecie uciszyć waszego kolegę, bo posądzę go o naruszanie prywatności osobistej i szantaż emocjonalny, z tym to chyba muszę się udać to ciebie, nieprawdaż?- Draco z ślizgońskim uśmiechem wygranego zwrócił się w stronę Hermiony.
Gryfonka po tej zniewadze wyszła aby zachować resztki zszarganej godności. Usłyszała tylko ostanie słowa Dracona
-Uważaj na sygnet jesteś pierwszą szlamą która go dotknęła nie mówiąc już o założeniu
''Co dalej? powtarzała Hermiona próbując się uspokoić co dalej?''
Koniec części 3 ;)
CZYTASZ
Dramione-Miłość nie z własnej woli
FanfictionLondyn, słoneczny dzień zaczynał się przy ulicy Grimmlaud Place 11. Hermione Granger przyszła pani Weasley...tak Hermione od tygodnia została narzeczoną jej szkolnej miłości Rona Weasley'a. Kochała go, ale to nie było to coś...miłość od pierwszego...