Obrócił klucz dwa razy w prawo, zamek delikatnie szczęknął. Popchnął dębowe wieko drzwi i już po chwili znalazł się w niewielkim korytarzu. Zaczął się uważnie rozglądać na boki, co powodowało coraz większą irytację i uczucie niesmaku. Skrzywił się nieznacznie, ale próbował to zamaskować myśleniem na temat jakiegoś bałaganu, w którym żadna część do siebie nie pasuje. Poczynił parę kroków z zamiarem wejścia na schody, ale widok śpiącego mężczyzny w salonie spowodował, że to właśnie tam ostatecznie zawędrował. Z politowaniem popatrzył na niego, a jednocześnie ogromnie mu współczuł. Wciąż.
Policzek przyciśnięty do poduszki, na której tańczyły jego roztrzepane w każdą stronę włosy. Połowa koca znajdująca się jedynie na dolnej partii ciała, a druga jego część spoczywająca swobodnie na drewnianej podłodze. Mógł więc bez problemu dostrzec, że nawet nie zdążył się przebrać, zapewne zbyt zmęczony długą i ciężką zmianą w szpitalu. Kitel lekarski wciąż opatulał jego umięśnione, młode ciało. Mógłby przyglądać się mu jeszcze dłużej, ale myśl dotycząca tego, jakim skończonym idiotą jest, skutecznie go otrzeźwiła. Z chytrym zamiarem wziął ze szklanego stolika pilot, włączył telewizor, i gdy znalazł pierwszą lepszą stację muzyczną, pogłośnił dźwięk, który momentalnie zerwał Noah na nogi.
Wciąż otumaniony blondyn spojrzał na Jamesa z mordem w oczach. Zacisnął ze złości pięści, czekając na jakieś wyjaśnienia. Ale Torn jedynie kpiąco się uśmiechał, i jeszcze żeby go bardziej zdenerwować, zasiadł w fotelu i złączył palce, z zaciekawieniem wpatrując się w Noah jak na obiekt z muzeum.
– Do cholery. – Przetarł dłonią zmęczoną twarz. – Jakim cudem się tutaj znalazłeś?
– Wszedłem przez drzwi. – Wyszczerzył się w jego stronę.
– I zaraz równie szybko możesz przez nie wylecieć – wysyczał pojedynczo każde słowo.
– Pamiętaj komu dajesz klucze do mieszkania – zwięźle odpowiedział i zaczął przeskakiwać po kanałach, ostatecznie zatrzymując się na jakiejś pogodnej pani, gotującej karaibskie przysmaki. – I nagle zrobiłem się głodny... Idę coś wszamać.
Klasnął w dłonie, po czym skierował swe kroki do kuchni. Niemal od razu pognał w stronę lodówki, ale jej zawartość od razu popsuła mu humor.
– Mleko, mleko, mleko – mruczał pod nosem. – O, patrz! Więcej mleka. I na dodatek jakiś spleśniały kawałek sera żółtego. Robiłeś ostatnio jakieś zakupy? – Zamknął z hukiem lodówkę i odwrócił się, od razu dostrzegając opartego o framugę Noah.
– Nie mam na to czasu. Jadam w pracy. – Wzruszył ramionami, kompletnie się tym nie przejmując. Bo rzeczywiście nie za wiele go to obchodziło. Gdzieś pomiędzy ciągłymi interwencjami w szpitalu, a wiecznym umartwianiem się i zalewaniem umysłu bolesnymi wspomnieniami, zapominał o głodzie. Znieczulał się na fizjologiczne potrzeby, będąc zbyt podatnym na wpływ ran psychicznych, które jeszcze się nie zagoiły. I nie był pewny, czy był na tyle gotowy, by pomóc się im zabliźnić.
– A na wysprzątanie swojego mieszkania masz czas?
Pomimo nawału pracy i brania dodatkowych zmian, które miały wypełnić jego nudne, samotne życie, wciąż utrzymywał porządek w domu. I był on nieskazitelny. Wręcz druzgocąco idealny. Każdy kąt pokoju odkurzony, każda szklanka pozmywana. Człowiek nie był w stanie dostrzec ani paproszka kurzu na żadnym z mebli. Było czysto, za sterylnie i właśnie ten ład tak bardzo przerażał Jamesa. Jakby Noah usilnie chciał wprowadzić spokój i harmonię do swojego życia, a wiadomo, że takie ono nie było. Jego umysł był naszpikowany licznymi dręczącymi myślami, które wylewały się z niego niczym woda z zapełnionej już wanny. Pomimo, że nawet o nich nie mówił głośno. Ale one wciąż tam były. Nawiedzały go o każdej porze dnia. Niespodziewanie, zdradziecko podsycając niezdrową obsesję. I właśnie tę obsesję mógł obserwować w zdjęciach, które wciąż wypełniały mieszkanie niebieskookiego mężczyzny. Niemal z każdego zakamarka wyłaniały się fotografie zjawisko pięknej kobiety – samotnej i uśmiechniętej bądź w towarzystwie Noah, który był wpatrzony w nią jak w obrazek. Te wszystkie krzywe zwierciadła ich upadłej, wielkiej miłości wprawiały Jamesa w przygnębiający nastrój. Czuł się wręcz nieswojo i z zatrwożeniem zaczął przekładać ciężar ciała z nogi na nogę.
CZYTASZ
Meet me halfway
RomanceW życiu wielu osób dochodzi do punktu zwrotnego. Może nim być przeprowadzka, rozwód lub praca. Jednak czasami bywa tak, iż te zmiany okazują się punktem krytycznym, który nie ma końca. I tak było w ich przypadku. Florence i Noah wiodą życie, jakiego...