- Diana, ja nie chcę wyjeżdżać- Krzyknął na przywitanie, po czym złapał mnie w tali i przycisnął do drzwi. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej, jego usta do moich ust.
- Nie!- Przerwałam mu.
- Myślałem, że ci się podobam- wyjaśnił zmieszany.
-To nie o to chodzi.- Ucięłam.
- Więc o co?- Spytał ze złością.
- Jesteśmy rodzeństwem.
Spojrzał na mnie zdziwiony i cofnął się. Przez chwilę patrzył na mnie bez słowa, a potem zaczął się śmiać. Bez słowa wyciągnęłam z torby albumy, które wybiegając z domu zabrałam ze sobą i pokazałam mu. Wiedziałam, że rozpoznał ojca i siebie na zdjęciach. Wiedziałam, że zaczyna mi wierzyć.
- Słuchaj. Ja jestem wściekła, ale nie mogę cię stracić. Musimy myśleć rozsądnie i cholera! Nie wiem jak, ale... Musimy coś wymyślić.
Jasiek usiadł na schodach i zaczął pocierać rękami skronie.
- Daj mi chwilę pomyśleć- wyszeptał.
Patrzyłam na niego w milczeniu. Każda sekunda wydawała mi się godziną i byłam pewna, że dożyje tutaj starości, zanim coś się stanie.
- Oni myślą, że my jeszcze nic nie wiemy.- Powiedział cicho. - Chcą zapobiec temu, abyśmy się dowiedzieli o swoim pokrewieństwie. Po prostu powiemy im, że znamy prawdę. Ja jestem dorosły. Mogę decydować o sobie. Mogę decydować, że chcę cię widywać. Ty też będziesz mogła. Więc co robimy?
- Idziemy po tatę a potem do mamy.
Jasiek kiwnął głową. Wstaliśmy bez słowa i weszliśmy do mieszkania Jasia. Zastaliśmy Adama pakującego torbę.
- Tato, wiemy że jesteśmy rodzeństwem.- Powiedział Jasiek zimno i prosto z mostu.
Mężczyzna wypuścił z rąk stos koszulek i spojrzał na nas z paniką.
- Pójdziemy do mamy i wyjaśnicie na wszystko- Uzupełniłam najspokojniej jak umiałam.
[***]
Siedzieliśmy we trójką na kanapie w salonie. Mama stała z założonymi rękami. Usta zaciskały jej się w coraz cieńszą linię.
- Nie jesteśmy już dziećmi- Zaczęłam- Kiedyś byśmy się dowiedzieli prawdy. Postanowiliśmy nie popadać w histerię jak infantylne dzieciaki z filmowych historii i zachowywać się rozważnie. Nie będę tupać nogą, ale teraz wy macie szansę nam to wytłumaczyć.
Mama westchnęła i nagle wyraz jej twarzy zmienił się o 180 stopni. Zniknęła złość i pojawiło się coś na kształt bezsilności, smutku a może żalu.
- Byliśmy kiedyś małżeństwem- Zaczęła, a po chwili głos jej zadrżał- Miałam problemy psychiczne, uzywki, uzależnienia... Spowodowałam wypadek. Tata i Janek prawie umarli. To wszystko przesądziło. Miarka się przebrała. Wzięliśmy rozwód. Jasiek został z tatą. Natalka była już duża i była w tym czasie za granicą. Nigdy nie wróciła do Polski...
- To dlaczego przyznano tobie prawa rodzicielskie nade mną? Dlaczego oboje nie musieliśmy mieszkać z tatą? - Przerwałam zszokowana.
- B-bo- Zająknęła się- Ciebie wtedy nie było, nie było cię jeszcze przez długi czas.
- Ja nie rozumiem- wyszeptałam.
- Nie jesteś naszą córką. Adoptowałam cię. Dziewczyna z sąsiedztwa zaszła w ciążę jako nastolatka. Rodzice się jej wyrzekli, a ja jej pomogłam. Chciała się zabić. Powiedziała, ze tego nie zrobi jedynie, gdy zaadoptuję cię. Zrobiłam to. Ona jednak nie dotrzymała słowa.
Poczułam jak z oczu zaczynają lecieć mi łzy. Zaczęłam ciężko oddychać, coraz szybciej i szybciej. Postanowiłam oddychać wciągając powietrze przez nos i wypuszczając ustami. To zawsze pomagało mi się uspokoić.
- Ja cię zawsze kochałam jak swoją córkę- Wyjaśniła.
- Wiem- ucięłam.- Nie jestem zła, że mnie adoptowałaś, że mnie pokochałaś, mimo że jestem obca. Dałaś mi dom, dałaś mi wszystko. Jestem zła, że zataiłaś przede mną prawdę. A teraz posłuchaj.
-
YOU ARE READING
Związani~ Jdabrowsky
FanfictionWiecie jak to jest kiedy wasze spokojne, poukładane, a nawet nudne życie nagle wywraca się do góry nogami, i to przez kilka głupich fetografii sprzed prawie dwudziestu lat? Ja wiem.