Rozdział 10. Opowieści jednej i pół nocy.

390 27 5
                                    

Otworzyłam oczy i natychmiast tego pożałowałam. Cholera. Ból rozsadzał mi głowę i brzuch, a światło wpadające przez okno raziło mnie w oczy niemiłosiernie. Przykryłam twarz niebieską kołdrą i jęknęłam. Co? Zaraz. Stop. Niebieską? Rozejrzałam się po pokoju, który bez wątpienia nie należał do mnie, ale jak się teraz domyśliłam do Jasia. 

- Cholera.- Krzyknęłam- Ja tu spałam. Całą noc. Która jest godzina? Mama pewnie już oszalała ze strachu. Nie wróciłam do domu. Która godzina? Gdzie mój telefon. Co? Już trzynasta. Ile ja spałam. 

Chwyciłam telefon i chciałam zadzwonić do mamy. Zobaczyłam, że mam jedną nową wiadomość.

" Spij dobrze" OD MAMA

Spojrzałam na wcześniejsze wiadomości i zobaczyłam, ze ktoś napisał do mamy, że spię u Jasia i że wszystko w porządku. W sumie mnie to ucieszyło. Nie pamiętałam nic  prawie z poprzedniego dnia. Pewnie się upiłam. Po raz pierwszy w życiu. Mama by mnie zabiła gdybym w takim stanie wróciła do domu. Mam dopiero szesnaście lat. 

Usiadłam na łóżku i zaczęłam masować sobie skronie. Zaczęłam sobie wszystko przypominać z poprzedniego wieczoru. Alkohol, zabawa, to, co mówiłam Jasiowi o wypadku. Wypadek. Grób. Własnie. Obiecał, ze pójdziemy na grób mojej bratosiostry.  Nigdy nie byłam na cmentarzu. Nie chciałam ta, chodzić. Mniejsza. Postanowiłam wstać i poszukać Jasia.

Przeszłam przez dom i weszłam do kuchni, skąd dobiegał zapach smażonych jajek. Jajecznica. 

- Dzień dobry- powiedziałam zdziwiona, widząc mężczyznę w średnim wieku.

Był bardzo podobny do Jasia. Domyśliłam się, ze to jego ojciec. 

- Cześć- odpowiedział i odwrócił się w moją stronę.

Spojrzał na mnie jak na jakiegoś Marsjanina i otworzył usta. Widać było, ze jest czymś zdziwiony. 

- Czy coś się stało?- Zapytałam

- Nic, nic- zapewnił mnie trochę zbyt pewnie.

- Chcesz coś zjeść?- Zapytał- Jasiek poszedł do sklepu. Może jogurt naturalny. Twoj ulubiony i idealny na twój żołądek.

- Skąd Pan wie o moim żołądku i o jogurcie? Jasiowi mówiłam tylko o problemach z trawieniem.

Zatrzymał się w pół kroku i uśmiechnął niepewnie.

- Dedukcją.

- W takim razie poproszę- odpowiedziałam niepewnie.

Dedukcją? Jasiek mógł mu powiedzieć, że nie mogę jeść wielu rzeczy. Jogurt naturalny jest delikayny, więc mógł się domyślić, że mi nie zaszkodzi. Ale skąd wie, ze to mój ulubiony. Może jestem przewrażliwiona?







Związani~ JdabrowskyWhere stories live. Discover now