- Mamo? - Krzyknęłam- Gdzie są słoiki?
- Nie drzyj się jak bym była głucha. Po co ci słoiki?
- Dlatego, że chcę zrobić ogórki kiszone?- Zapytałam i pomachałam jej warzywem przed oczami. Kocham ogórki kiszone, ale te sklepowe są chujowe, więc chce zrobić swoje.
- Jakie są? - Mama spojrzała na mnie surowym wzrokiem. Nie lubiła jak przeklinam i starałam się tego nie robić, by jej nie denerwować, ale czasami się zapominałam.
- Nie smaczne. Czyli gdzie znajdę słoiki?
- W piwnicy.- Odpowiedziała i uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam uśmiech i chwyciłam ogromny pęk kluczy z kuchennego blatu. Wyszłam na klatkę schodową i przeklęłam pod nosem. Mieszkałam na dziesiątym piętrze w wieżowcu, a teraz czekało mnie do pokonania setki schodów, bo właśnie dzisiaj winda musiała się zepsuć.
Schodziłam powoli przyglądając się pękowi kluczy. Było ich ponad dwadzieścia. Nie miałam pojęcia co otwiera połowa z nich, ani jak sobie teraz uświadomiłam, który jest do piwnicy. Ale będę miała zabawę, w "zgadnij który klucz pasuje i przy okazji nie rozwal zamka".
Do drzwi w piwnicy dowlokłam się w kilkanaście minut. Były stare, drewniane, o zardzewiałych zawiasach i ogromnym zamku. Mieliśmy malutką piwnicę, więc prawie nic w niej nie trzymaliśmy i rzadko ktoś do niej przychodził.
Spojrzałam jeszcze raz na duży metalowy zamek a następnie na pęk kluczy. Tylko jeden klucz mógł do niego pasować. Ciężki, mosiężny, zdobiony na końcu i długości mojej dłoni. Wyglądał bardziej jakby otwierał wrota zamku, albo skrzynię skarbu niż piwnicę, ale co tam.
Wsunęłam klucz w zamek i z trudem przekręciłam. Otworzyłam drzwi i poczułam uderzający zapach pleśni, kurzu i innych paskudztw.
Żarówka w piwnicy nie działała, wnętrze piwnicy oświetlało jedynie światło z klatki schodowej, panował półmrok.
- Gdzie te pierdolone słoiki?- zapytałam samą siebie.
Rozejrzałam się po wnętrzu. Wokół znajdowały się stosy pudeł i przedmiotów, o których przeznaczeniu mogłam jedynie zgadywać. Otworzyłam największy karton i natrafiłam na jakieś pożółkłe kartki z wypłowiałym tekstem.
Chwyciłam pierwszą z nich i zaczęłam czytać, oświetlając ją komórką.
" Droga Kasiu
Piszę do Ciebie ten list aby powiedzieć Ci jak bardzo tęsknię"
- To do mamy- stwierdziłam- Od Adriana. Od taty. Muszę te listy kiedyś przeczytać.
Spojrzałam znów do pudła i zobaczyłam albumy ze zdjęciami. Na pierwszej stronie znajdowała się kobieta w zaawansowanej ciąży, a na następnej ta sama trzymająca na rękach noworodka. Uśmiechnęłam się. Nigdy nie widziałam zdjęć ze swojego dzieciństwa. W lewym, dolnym rogu zauważyłam ciąg cyfr. Datę wykonania zdjęcia.
-29,09,1996- przeczytałam- Dziwne. To na pewno moja mama, ale ja się urodziłam w 1998 roku. Więc jak to możliwe?
YOU ARE READING
Związani~ Jdabrowsky
FanficWiecie jak to jest kiedy wasze spokojne, poukładane, a nawet nudne życie nagle wywraca się do góry nogami, i to przez kilka głupich fetografii sprzed prawie dwudziestu lat? Ja wiem.