Rano wstałam, ubrałam się i poszłam na śniadanie.
- Dzisiaj chyba nigdzie nie pojedziemy, zostaniemy, żeby popatrzeć jak ćwiczą - powiedział tata nie czekając na pytanie.
- Aha, ok - odrzekł wujek
Po posiłku udałam się na tor, aby spotkać się z Tomem.
- Cześć skarbie - powiedział z czułością
- Hej
- Co tam słychać?
- A dobrze. A u Ciebie?
- Jak jesteś przy mnie to zawsze jest mi dobrze - uśmiechnął się i przytulił mnie - Muszę lecieć. Pa - wsiadł na konia i odjechał
- Pa- Tu jesteś - zza rogu wyszła Rose
- Weź mnie nie strasz
- Chodź musisz kogoś poznać
- Znowu?
- No chodź..
- Idę, idę
Poszłyśmy do stajni. Przy jednym z boksów stał wyższy ode mnie o głowę chłopak. Mówił coś szeptem do konia. Podeszłyśmy bliżej. Mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Miał krótko, ale nie za krótko ścięte brązowe włosy i równie brązowe oczy. Był w moim wieku.
- Cześć - przywitał się - jestem William
- Hej. Amanda - odpowiedziałam
- Miło mi Cię poznać - uśmiechnął się
Rozmawialiśmy tak do ok. 12.30. Wtedy Tom ma przerwę. Wyszłam i zwróciłam się w stronę toru do ćwiczeń.
- Widzę, że dostałeś niezły wycisk od trenera
- Niedługo rozpoczyna się święto rycerskie i trzeba się przyłożyć jeśli chce się zdobyć jakieś miejsce.
- No tak...
- Zostało mi jeszcze tylko niecałe 5 minut.
- To choć się przytul...***
Po obiedzie spacerowałam z Rosalie po ogrodzie i okalających go pastwiskach. Na jednym z nich zobaczyłyśmy Williama ujeżdżającego pięknego ogiera o gniadym umaszczeniu. Podeszłymy do ogrodzenia. Zauważył nas i podjechał.
- Siemanko - powiedział z uśmiechem
- Co tam?
- Jak widzisz trenujemy do zawodów.
- Bierzesz udział w turniejach rycerskich?
- Nie, w czasie festynu będą odbywać się zawody jeździeckie. Startuję w ujeżdżeniu i skokach.
- Nie wiedziałam, że coś takiego będzie - rzuciła zdziwiona Rose
- No to teraz wiesz
Popatrzyłyśmy jak jeździ, a robi to naprawdę dobrze. Myślę, że zajmie miejsce na podium.***
I tak minęły dwa dni. Dużo czasu z nim spędzałam. Był bardzo dobrym przyjacielem. Mogłam mu powiedzieć wszystko, choć znaliśmy się niedługo. Oczywiście nie zaniedbywałam Toma. Przy nim czułam się kochana. Przytulał mnie i całował przy każdej możliwej okazji.***
Po śniadaniu gdy szłam spotkać się z Tomem na parking wjechała czarna limuzyna. Zdziwiona poszłam dalej.
- Cześć. Nie wiesz może kto przyjechał, bo na parking wjechał jakiś czarny samochód.
- Pierwsze słyszę - on też nic nie wiedziałPoszliśmy razem aby zobaczyć o co chodzi. Z auta wyszła taka typowa dziunia. Miała na sobie różową rozkloszowaną sukienkę i szpilki. Rozejrzała się dookoła, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i jej wzrok stanął na nim. Podeszła do niego i przytuliła.
- Cześć kiciu. Dawno się nie widzieliśmy. Zapomniałeś o mnie?
- Kiciu?! - stałam osłupiała, a w środku rosła we mnie wściekłość - O co tu chodzi?!
- To nie tak jak myślisz... Wszystko Ci wytłumaczę... - próbował się usprawiedliwiać
- Nie ma czego tłumaczyć... Jak mogłeś mi to zrobić?! Zaufałam Ci, a ty mnie wykorzystałeś!
- Pozwól wyjaśnić...Ze łzami w oczach pobiegłam w stronę lasu. Zatrzymałam się przy wierzbie, ale ona sprawiła mi jeszcze więcej bólu. Przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne chwile. Usiadłam na ławce. Wtem poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałam się na postać stojącą nade mną. Był to William.
- Co się stało? - usiadł się obok mnie i otulił ramieniem
- Szkoda gadać...
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć - spojrzał mi się prosto w oczy
- Kojarzysz Toma?
- No widziałem go parę razy. Coś Ci zrobił?
- No..yyy...rano poszłam do niego i przyjechała jakaś dziewczyna i to chyba była jego dziewczyna. Przytuliła się do niego i mówiła do niego kiciu... - znowu się rozpłakałam
- Nie no, zabiję gnoja!
- Nie! Nie rób tego...
- Skrzywdził Cię. Zasługuje na to na co zasłużył...
- Chciałabym pobyć sama..muszę to przemyśleć.. Tylko proszę, nie zrób niczego głupiego.
- No dobra - i poszedł
Zostałam sama. Płakałam jeszcze przez jakiś czas. Tom wysyłał mi masę smsów. Wyłaczyłam telefon. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
Wstałam i poszłam się przejść. W czasie przechadzki zobaczyłam pośród krzaków małego niedźwiadka. Był taki słodki, że przez chwilę zapomniałam o swoich troskach. Nagle usłyszałam ryk gdzieś w oddali. Była to matka niedźwiadka. Wzięłam nogi za pas i ruszyłam przed siebie. Odwróciłam głowę by zobaczyć czy niedźwiedzica nadal mnie goni. Nie zauważyłam kamienia na swojej drodze i przepaści. Potknęłam się i spadłam ze zbocza obijając się o skały. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Gdy już wylądowałam i leżałam, czekałam na śmierć...Witajcie moi drodzy czytelnicy!! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Bardzo serdecznie zapraszam do wyrażania swoich opinii w komentarzach. To bardzo pomaga w pisaniu. To do następnego! ;)
CZYTASZ
Pewnego razu na wakacjach
Teen FictionStało się. Już nic nie będzie tak jak dawniej. Amanda pojechała z rodzicami na wycieczkę. To co się tam wydarzyło zmieniło jej życie o 180 stopni. Czy poradzi sobie z nowymi wyzwaniami? Zapraszam do czytania. ;)