Candy
Kiedy Luke zaparkował na podjeździe przed swoim domem poczułam się nieco bezpieczniej. Czułam się trochę podchmielona, ale przecież wypiłam tylko jedno piwo. Luke pomimo swojej "dziwności" był bardzo troskliwy. Otworzył mi drzwi i pomógł wyjść z auta. Byłam w szoku po tym co stało się w Top Hill, nie chciałam wierzyć w to, że Ashton kogoś zabił. On był dobrym człowiekiem. Chłopak wprowadził mnie do domu i zamknął za nami drzwi. Zaprowadził mnie do kuchni i posadził na blacie. Posłałam mu delikatny uśmiech. Czułam się okropnie.
-Dlaczego to robisz Luke? - zapytałam, opierając głowę o szafkę.
-Co robię? - odpowiedział, nastawiając wodę.
-Dlaczego mnie śledzisz...
-Nie śledzę cię Candy. - przerwał mi w połowie zdania. - Staram się robić wszystko, aby nie stała ci się krzywda. Nie masz pojęcia co tak naprawdę dzieje się w Hyden. Próbuję odciągnąć cię od tego gówna. - westchnął.
-Nie chce żebyś mnie odsuwał od czegokolwiek. - oburzyłam się. - Kim ty w ogóle jesteś żeby mówić mi co mam robić? Wielki Luke Hemmings się znalazł. - prychnęłam.
Zeskoczyłam z blatu i zachwiałam się lekko. Złapał mnie w talii i zapobiegł mojemu upadkowi. Wyrwałam się z jego uścisku i obeszłam stół tak, aby to on nas dzielił.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej Hemmings.
-Jesteś naiwna jeśli myślisz, że Ashton jest tym dobrym. - pokręcił przecząco głową śmiejąc się cicho. - Nie masz pojęcia ile on już osób zabił.
Kiedy wypowiedział te słowa przed moimi oczami pojawił się Ashton, który przykłada broń do skroni tego faceta z Top Hill. Później słyszałam już tylko strzał. Odciągając od siebie te złe myśli spojrzałam na niego i nerwowo się zaśmiałam.
-A ty ile osób zabiłeś Lucas? - jego wzrok pokierował na mnie a jego czoło się zmarszczyło. - No ile? - zadałam ponownie pytanie.
Zaśmiał mi się prosto w twarz, przeszedł na około drewnianego stołu i oparł się o framugę drzwi wciąż na mnie spoglądając.
-Nikogo. - odpowiedział wzruszając ramionami.
-Ta jasne. - prychnęłam i zgarniając torebkę ze stołu ruszyłam w stronę drzwi.
-Nigdzie nie idziesz Candy. -Idę do domu, zostaw mnie.
-Jest późno nie radzę. - złapał mnie za ramię, tym samym mnie zatrzymując.
- Znasz mnie i wiesz, że krzywdy ci nie zrobię. Prześpię się na kanapie, możesz spać w moim pokoju. Z samego rana zawiozę cię do domu okej?
Przymrużyłam oczy, Luke był zajebiście podejrzany. Mimo wszystko byłam tak bardzo zmęczona, że było mi już wszystko jedno. Lucas zaprowadził mnie do swojego pokoju, jego mieszkanie było ogromne i nowoczesne. Jego sypialnia była przestronna, jasna i bogato wyposażona. Wskazał ręką na łóżko, na którym miałam spać i kiwając głową podeszłam do okna, z którego było widać całe Hyden. Mieszkał w pięknej okolicy. Widok z tego okna był niesamowity.
-Możesz tu spać. Przyniosę ci herbatę, zrobi ci się lepiej. - wyszedł z sypialni, zostawiając mnie samą. Położyłam się na łóżku i patrząc w sufit zastanawiałam się czy jest to dobry pomysł. Nie myślałam trzeźwo, alkohol robił swoje. Myślę, że w tym stanie mogłabym zrobić naprawdę dużo, dużo, dużo więcej głupstw. Z rozmyślać wyrwał mnie głos blondyna, który wszedł do pokoju. Automatycznie usiadłam i wzięłam od chłopaka herbatę, którą mi podał.
CZYTASZ
Enemies
FanfictionWojny gangów, nielegalny handel bronią i prostytucja w Hyden mamy to wszystko i jeszcze więcej. © 2015 MAGIA #StopPlagiatom