Koniec nieba

11 0 0
                                    

Błąkam się po okolocy nie wiedząc do kond iść. Nie wiem czy płakać, śmiać się czy wściekać. Czuję pustkę. Wchodze do mojej ukochanej kawiarni. Siadam przy ulubionym stoliku. Wyjmuje telefon, a on milczy. Nie wiem co mi odbija ale wybieram jego numer. Słucham sygnału. Byłam pewna że nie odbierze. A jednak.
-Możemy spotkać się się w ,,El france,, i porozmawiać? - Pytam pustym głosem nie zdradzającym żadnych emocji. Ćwiczylam go latami. Nieświadomie.
- Zaraz będę- odpowiada.
Chowam telefon i zapatruje się w okno. Wieczór jest piękny. Zamykam oczy i zagłębiam się w marzeniach. Myślę o tym jak uciekałam nad rzekę. O tym jak zagłębialam się tam w wodzie która dawała mi ulgę. Nie byłam łatwą partnerką. Ale tak bardzo go kochałam. Z zamyślenia wyrywają mnie jego usta, które mocno całują moje. Odsuwam go od siebie. Siada.
- Mama wyjeżdża. Zamieszkam u niej- mówi kładąc klucze od mojego domu na stole. Patrzę na niego błędnym spojrzeniem.
-Kocham cię- mówi. Wstaje i wychodzi.


Krótka historia o rutynieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz