Rozdział 4. Ustawienia.

53 5 0
                                    

- Amando, halo, wstawaj śpiochu- przechodził monotonny głos jakby przez mgłę. Powoli starałam się otworzyć oczy, jednak spotkałam przeszkodę nie do wyminięcia...światło. Rozejrzałam się wokoło: nie był to samochód. Było to mieszkanie wystylizowane na starodawną biel. Wszelkie klamki, uchwyty, najmniejsze detale wykonane ze złota. Jejku, ale tam było pięknie, jak w bajce. Widząc to wszystko natychmiast się rozbudziłam. Chris zaprowadził mnie do pokoju, niemalże pustego. Gdy do niego weszłam poczułam się wspaniale, rozpakowałam rzeczy starannie układając w kostkę bluzy, topy, spódnice, spodnie i buty. Co? Nie, butów nie układałam. Minęło pół godziny i zgłodniałam. Szybko podreptałam do kuchni. W połowie zanurkowałam w lodówce. Tak mnie naszła ochota na serek mascarpone...
- Stać, policja! - usłyszałam głos za moimi plecami. Serce zaczęło bić mi mocniej, właściwie dudnić. Przerażona, niepewnym ruchem, odwróciłam się. Był tam mężczyzna w okularach i mundurze.
- Otrzymałem wiadomość, że wkradła się pani do domu Christofera Focusula.
Stres zżerał mnie od środka, nie wiedziałam co myśleć.
- Ja...przepraszam...
- Mówiłem ci już, że to odbiera ci uroku?
Chris...
- Ty chamie jak mogłeś mnie tak wystraszyć?
- Twoja mama została odwieziona w gości. Moim rodzicom brakuje towarzystwa i pani Kathlyn zamieszka u nich.
- Ojej...dziękuje. Mama w końcu nie będzie się męczyć. Chciałam go przytulić, ale coś mnie odepchnęło. Wtedy myślałam, że to zapach wody kolońskiej, jednak nie, to było coś innego.
Szybko zmieniłam temat.
- Obejrzyjmy jakiś film - zaproponowałam.
Zgodnie wybraliśmy tytuł i pochłonęliśmy się w seansie. Zasnęłam, po prostu byłam tak wykończona, że te głupie, oscarowe gwiazdki nie robiły na mnie wrażenia. Miałam dziwny sen, w którym spotkałam zakapturzoną, brudną postać. W strachu oddawałam jej hołd. Urywkami pamiętam dźwięk ostrzenia kosy. Ta srebrna broń chciała mnie udusić.Ale przecież to tylko sen. Coraz częściej miałam takie koszmary. Nie przejmowałam się tym, ponieważ mamusia mi mówiła, że to taki wiek. Wiem, niby byłam dojrzała, a w głębi duszy dzieciak ze mnie. Drzemkę przerwała melodyjka telefonu. Dryyyyyń...dam dam dam... dryń...dam dam dam. Ach, ta nutka. Podniosłam się ociężale, wyostrzyłam wzrok i widzę
AAA MAMUSIA KATHLYN
Córcia, zapraszamy was (ciebie i Chrisa) na obiad. Będą udka w sosie sojowym, a na deser tiramisu z serkiem mascarpone. To jak, przyjedziecie?
Odpisałam szybko. Po pierwsze tęskniłam za mamą, a po drugie chciałam serek mascarpone od samego ranka. Czytała mi w myślach. Oznajmiłam to Chrisowi. Nałożyłam czarne kalosze z kremową kokardką i wyszliśmy. Zamykając drzwi poczułam taką magiczną więź z tym miejscem. Było to dość dziwne.

Chora MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz