It's you

571 44 4
                                    


Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. ;)

Następnego dnia, blondyn, co dziwne był gotowy godzinę przed czasem. Zabrał ze sobą telefon i kluczyki do samochodu. Postanowił, że dzisiaj oszczędzi sobie zachodu i zamiast piechotą, pojedzie samochodem do pracy. Wsiadł do niego i ruszył.

***

Po niespełna godzinie bezcelowej jazdy po mieście wreszcie zaparkował samochód pod studiem. Pracował w studiu nagraniowym jako sprzątacz. Nie była to dla niego praca, ale obiecał sobie, że przez wakacje zarobi resztę kwoty na dom. Chciał wreszcie pójść na własne i wyprowadzić się od rodziców. Wysiadł z samochodu, kierując się wolnym krokiem do studia. Na samym wejściu powitała go Lexi. Dziewczyna była sekretarką także zatrudnioną jak Niall na okres letni.

- Witaj Nialler, szef chcę cię widzieć u siebie. - Blondyn stał w miejscu i wpatrywał się w Lexi. Czego mógłby chcieć od niego pan Owen? Przecież zawsze dobrze z dokładnością wykonywał swoje zadania... Znaczy, spóźnił się kilka razy... Może nawet parenaście, ale to było zazwyczaj zaledwie 5 minut...

- Nialler, czy ty mnie słuchasz? - Otrząsnęła go z zamyślenia szatynka.
- Wybacz, zamyśliłem się — Spuścił z niej wzrok, po czym podrapał się nerwowo po karku.
- Ech... Idź już Nialler — Powiedziała Lexi wracając do swojego wcześniejszego zajęcia.

Niall pokiwał tylko głową i ruszył windą na ostatnie piętro, gdzie znajdował się gabinet pana Owena. Nerwowo przytupywał nogą w rytm lecącej w tle piosenki. W głowie miał już ułożony plan przebłagania szefa. Jego telefon nagle zaczął wibrować. Wyciągnął go z kieszeni. Uśmiech mimowolnie wkradł mu się na usta. Olivia wróciła! Szczęśliwy wyszedł z windy, zapominając zupełnie o tym, że jest proszony do szefa na dywanik.

- Niall pan Owen czeka już na ciebie. - Odparła jedna z prywatnych sekretarek jego szefa. Uśmiech zszedł mu z twarzy. Już nie był taki promienny jak wcześniej. Przełknął głośno ślinę. Zapukał do drzwi i po usłyszeniu „proszę" wszedł do środka.

- Siadaj chłopce — Nakazał gestem ręki. Niall posłusznie usiadł jeszcze bardziej poddenerwowany niż wcześniej. Zaczął bawić się rąbkiem koszuli.
- Uspokój się Niall! Nie denerwuj się, przecież nic nie zrobiłeś! - zaśmiał się głośno pan Owen, a potem spoważniał.
- No, chyba że ja o czymś nie wiem? - przechylił głowę na bok i wpatrywał się w blondyna wyczekującym wzrokiem.
- Nie! Skądże!

- No dobrze, dobrze... Uznajmy, że ci ufam... Wracając do sprawy — Owen zilustrował blondyna od dołu do góry, po czym wstał i podszedł do okna.
- Zbliża się najobrotniejszy czas w firmie... Dlatego też postanowiłem przydzielić ci pomoc.
- Słucham? Jaką pomoc Panie Owen?
- Bądź cierpliwy chłopcze... Moja córka podjęła się pomocy w mojej firmie. Z racji jej ostatniego zachowania przydzieliłem ją do sekcji sprzątania. Będziecie razem pracować.
- Nie mam nic przeciwko, chętnie ją poznam. - W tym samym momencie drzwi się otworzyły. Niall i Pan Owen momentalnie odwrócili się w ich stronę. Blondyn zaniemówił... To była blondynka, która wjechała w niego rowerem!
- To ty

River; horan [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz