Rozdział 22 cz.2 (ostatni)

74 7 0
                                    

**** Oczami Gin ****

-Boże Katina ja nie dam rady.- powiedziałam do swojej przyjaciółki w momencie kiedy ona rozmawiała z opiekunką swojego małego Horanka, który urodził się dwa miesiące temu. Słysząc moje słowa rozłączyła i się i na mnie spojrzała

-Dasz radę zobaczysz.- odpowiedziała mi blondynka

-Ale jak coś pójdzie nie tak? Jak Zayn nagle zmieni zdanie? Ja się tak cholernie boję.

-Nie masz czego się bać. Zayn na pewno nie zmieni zdania i sądzę, że on stresuje się tak samo ak ty, a uwierz mi, że to niepotrzebne.

-Boże no i co ja bym bez Ciebie zrobiła.- powiedziałam i poszłam przytulić przyjaciółkę, później do pokoju wparowały pozostałe dziewczyny. Danielle i Liam byli naszymi świadkami i ustaliśmy to wspólnie, więc nikt się nie obrażał.

-Matko Gin jak ty pięknie wyglądasz!- powiedziała El patrząc na mnie. Wtedy ja odwróciłam się, żeby móc spojrzeć w lustro. Tym razem muszę potwierdzić. Wyglądałam dokładnie tak jak chciałam. Biała, długa suknia ciągnąca się po ziemi, długi welon i piękny bukiet z białych i różowych róż. Idealnie.

-Dziewczyny, musimy już wychodzić. Zayn jest już w kościele i...WOW!- powiedział Liam, który właśnie wparował do mojego pokoju. -Wyglądacie na prawdę WOW!

-Hahaha, dobra, dobra. Chodźmy już, bo się jeszcze zakochasz.- powiedziała jego dziewczyna

-Nie da się zakochać chyba w kimś kogo się kocha.- powiedział i pocałował Dan w policzek. Póżniej zastanowił się chyba nad tym co powiedział i zaczął się śmiać. -Dobra gadam głupoty, alr to tylko dlatego, że się stresuje tak jak za pewne każdy z was. Chodźmy już, bo się spóźnimy. Limuzyna czeka na dole.

Zeszłam na dół przy pomocy dziewczyn. W korytarzu już czekali na nas pozostali: Niall, Harry i Louis. Weszliśmy do limuzyny i zaczęliśmy się kierować w stronę kościoła. Pod budynkiem już czekał na mnie mój tata, który na szczęście doczekał się tego dnia. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do ojca. Ten mocno mnie przytulił.

-Jestem taki szczęśliwy!- powiedział odsuwając mnie od siebie. -Nawet nie wiesz jak się cieszę. -dodał, ale już musieliśmy wchodzić do kościoła. Wszyscy moi przyjaciele weszli do środka, a ja szłam w rytm muzyki. Tak bardzo się stresowałam. Spojrzałam w stronę ołtarza i go zobaczyłam. Miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę i czarną muszkę. Wyglądał tak cholernie dobrze. Będąc coraz bliżej złapałam z nim kontakt wzrokowy i wtedy już wiedziałam, że to jest to czego chcę i że nikt ani nic nam nie przeszkodzi. Stanęłam koło chłopaka i nie spuszczałam z niego wzroku tak samo jak on ze mnie.

Całą msze myślałam o tym, żeby się nie pomylić, aż w końcu nadszedł ten moment.

-Ja Ginevra ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. -powiedziałam, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach, założyłam obrączkę na palec Zayna. Zerknęłam kontem oka na pozostałych, którzy wycierali oczy chusteczkami nawet chłopaki, chociaż najbardziej ze wszystkich płakał chyba Louis.

-Ja Zayn ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tam mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. -powiedział Zayn i zobaczyłam jak jego oczy się świecą. Obrączka wylądowała na moim palcu.

-A, więc ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.- powiedział do nas ksiądz, a mój mąż złożył krótki pocałunek na moich ustach. Wszyscy zaczęli bić brawo.

Mam tylko CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz