1

71 4 1
                                    


Jeleń. Jeleń. Jeleń. Była skupiona tylko na nim. Od dwóch dni podążała jego tropem. Teraz go ma. Wystarczy tylko naciągnąć cięciwę łuku, nałożyć strzałę, wycelować i strzelić. Nassa naciągnęła łuk i wypuściła strzałę. Od razu wiedziała że trafiła. Podbiegła do już nie żyjącego jelenia i wyciągnęła strzałę z jego piersi. Dwa dni próbowała go upolować. Odkąd jej ojca zabiły wilczary to ona musiała zapewniać sobie i dziadkowi pożywienie. Matka Nassy zmarła gdy miała 13 lat. Minęły trzy lata od tragicznego wypadku w którym umarła. Nazywała się Ireth, była elfką. Zakochana w Jacku ojcu Nassy, żyli w małej chatce na obrzeżach lasku, opodal wioski Hallslom. Ojciec Jacka mieszkał razem z nimi. Wszyscy w czwórkę wiedli szczęśliwe życie z dala od problemów wioski. Aż do teraz. Teraz Nassa została sama z dziadkiem. Kochała go, ale on nie mógł już robić wielu rzeczy. To Nyssę obciążały te obowiązki, nigdy nie marudziła zawsze pomagała dziadkowi w ścinaniu drwa, pielęgnowaniu konia którego mają, w obowiązkach domowych, to ona zapewniała im strawę i inne rzeczy potrzebne do życia. Nassa nie miała wielu przyjaciół. Lubiła spędzać czas w lesie. Trenowała wtedy strzelanie z łuku w czym dorównywała najlepszym elfom w królestwie, ćwiczyła szermierkę, oraz jak najcichsze poruszanie się w lesie, co ułatwiało jej polowania. Niebyła zbyt wysoka jak na pół elfkę, miała długie brązowe włosy które wpinała wysoko w kucyka, opaskę na głowie która zasłaniała jej spiczaste uszy, nigdy jej nie ściągała, nosiła wysokie myśliwskie buty, obcisłe brązowo-zielone spodnie które ciasno przywierały do jej umięśnionych-ale nie za bardzo nóg, oraz luźny zielonkawy sweterek. Nigdy nie rozstawała się ze swoim sztyletem który nosiła u pasa. Wszyscy wiedzieli, że w tych czasach niebezpiecznie chodzić nieuzbrojonym. Wilczary mogły czaić się wszędzie. Właśnie wracała ze swoją zdobyczą do wioski, gdzie zawsze sprzedawała upolowane zwierzęta u miejscowego rzeźnika. Podróż z powrotem minęła jej szybko, gdyż już nie musiała uważać by nie spłoszyć zwierzęcia. Zadowolona z siebie szła raźnym krokiem ku stoiskowi rzeźnika. Brom lubił dziewczynę. Znał jej historie. Było mu więc czasem jej żal, gdyż wiedział ile dźwiga na swoich barkach. Młoda dziewczyna musiała stać się odpowiedzialną osobą dużo szybciej niż jej rówieśnicy. Dlatego Brom choć sam nie zarabiał fortuny często coś dorzucił łowczyni. Za co była mu bardzo wdzięczna.

-Witaj Nysso ! Jak ci się wiedzie ? - zawołał mężczyzna gdy tylko zobaczył ją z wielkim workiem przewieszonym przez ramię.

-Całkiem nieźle, dziękuję za troskę,a co u ciebie Bromie ? Interes się kręci ? 

-Dzięki twoim łowom...oczywiście. Co tam dla mnie masz tym razem co ? Królika czy może sarnę? 

-Lepiej, dorosłego jelenia - powiedziała z dumą Nassa.

Rzeźnik zagwizdał z podziwu. Już dawno nie widział takiego okazu.

-Hmm a co mi tam dam za niego 100 złotych monet. Pasuje ci panienko ?

-Oczywiście, dziękuję za twą dobroduszność - powiedziała z uśmiechem na twarzy. 

Brom dawał jej 25 złotych monet za królika i 45 złotych monet za sarnę. Nigdy nie dostała aż 100. Właśnie szła do pani Evelin u której zawsze zaopatrywała się w różnego rodzaju zioła, przyprawy, warzywa i owoce. Gdy nagle usłyszała stukot końskich kopyt. Na główny plac wioski wjechało pięciu zakapturzonych mężczyzn. Nassa patrzyła na nich z wielkim podziwem. Większość wioski bała się obcych a reszta była po prostu nieufna. Mężczyźni byli odziani w zielone płaszcze z kapturami przez które nie było widać ich twarzy. Ich konie były szlachetnej krwi. Każdy mieszkaniec wsi rozpoznał, że byli to zwiadowcy.





Mroczni zwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz