4

42 4 4
                                    


Kiedy Nassa wraca rano do domu, boli ją głowa. Za dużo informacji na raz. To wszystko jest jakieś dziwne -mamrocze pod nosem. Całą noc spędziła w karczmie rozmawiając ze swoimi nowymi towarzyszami. 

-I co teraz mam zrobić? Obiecałam Ronowi, że z nim pójdę. Ale co z moim dziadkiem? Nie mogę go zostawić...Muszę też przestać gadać sama ze sobą -wzdycha. 

Dziewczyna otwiera drzwi do chatki i znajduje swojego dziadka śpiącego w fotelu. Przykrywa go kocem i całuje w czoło. Po szybkiej kąpieli przygotowuje obiad, potem wychodzi przed dom i rozciąga się z jękiem. Siada na stołku i patrzy na ptaki, które wznoszą się daleko nad ziemią. Nagle czuje jak coś szturcha ją w ramię. To jej koń. 

-Hej Hermes...i jak ci minął dzień? -pyta go, głaszcząc jednocześnie po łbie. 

Zwierze patrzy się na nią mądrymi oczami. 

-I co ja mam zrobić z dziadkiem? Nie zostawię go... Chyba, że...?

Ciemnowłosa szybko siodła wierzchowca i galopem udaje się do wioski. 

Zatrzymuje się pod karczmą, przywiązuje Hermesa do słupa i wchodzi energicznie do pomieszczenia.

-Gdzie Lin? -pyta jedną z kelnerek. 

-W kuchni. Zawołać ją?

-Dziękuję, sama do niej pójdę.

Wchodząc do kuchni staje w drzwiach. Jak zwykle urzekają ją zapachy potraw przyrządzanych przez przyjaciółkę.

-Nassa? Co ty tu robisz?

-Mam pilną sprawę. 

-O co chodzi?

-Wyjeżdżam. Możliwie jak najszybciej. 

-Co? Jak to? O czym ty mówisz?

-Rozmawiałam wczoraj ze Zwiadowcami, tymi, którzy zatrzymali się w gospodzie na noc. Jadę z nimi. Potrzebują mojej pomocy. A teraz ja potrzebuję twojej. Nie mogę wyjechać i zostawić dziadka samego. Mogłabyś się nim zająć pod moją nieobecność? 

Młoda kucharka patrzy ze zdziwieniem na swoją rozmówczynie. W jej głowie krążą setki pytań. Zna dobrze Nasse i wie, że jeśli obierze sobie jakiś cel, będzie do niego dążyć za wszelką cenę. 

-Po pierwsze to o dziadka się nie martw. Moja rodzina się nim zajmie. Po drugie idę z tobą. 

Lin zaczyna się śmiać z przyjaciółki, gdy widzi jej wyraz twarzy. 

-To kiedy wyruszamy? Będę gotowa za dziesięć minut. Po drodze powiesz mi wszystko co i jak. I zamknij buzię bo ci musza wleci.

-Ty...nie możesz. Nie możesz zostawić karczmy. I rodziny. To dokąd idziemy jest daleko stąd. To nie jest bezpieczne miejsce. 

-Jeśli ty idziesz to i ja. Nie zostawię cię samej. 

-Jesteś niesamowita. Dziękuję.

Obie toną w swoich uściskach. 

 -Powiem Ronowi. 

-Ronowi?

-To jeden ze zwiadowców. Jak tylko ktoś z twojej rodziny zgodzi się zająć moim dziadkiem wyjedziemy. 

-Z tym nie będzie kłopotu -zapewnia ją Lin.





Mroczni zwiadowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz