OLŚNIENIE

907 73 7
                                    

To już drugi dzień w nowej szkole. Powinnam dostać dodatkowe punkty za to, że udało mi się niczego nie zniszczyć, ani spalić. Miło posiedzieć sobie na trawie przed szkołą i nie być świadkiem płonącego budynku. To nie moja wina. Widzę potwory ale psychologowie twierdzą, że zwariowałam. Nauczyciele i uczniowie też tak myślą więc trzymają się ode mnie z daleka. W dodatku mój wygląd. Blada cera, czarne jak smoła włosy i ciemne oczy. Nie, nie brązowe. Ciemne. Tylko moja mama zna prawdę. I ja też. Siedziałam więc sobie i spoglądałam na mój srebrny, pięknie zdobiony zegarek kieszonkowy. Taki jaki nosiło się dawno, dawno temu na łańcuszku. Podobał mi się. Był od taty. Coś nagle przysłoniło mi słońce.
- No proszę, proszę, a to co za dziwadło? - zapytał wysoki, pryszczaty chłopak. Parsknęłam śmiechem widząc jego paskudną twarz i śmieszną budowę ciała.
- Skoro ja jestem dziwadłem, to kim ty musisz być...
Opryszek zmierzył mnie wzrokiem. I zaczął masować pięści.
- Zasłaniasz mi słońce swoim pryszczatym łbem. - powiedziałam i kopnęłam go moim czarnym glanem w łydkę. Ten zawył z bólu. Kiedy już się opanował zrobił się cały czerwony i zaczął dyszeć z wściekłości. Zmarszczyłam brwi.
- Co jest?
To co się właśnie wydarzyło było nie do opisania. Przynajmniej dla innych ludzi. Chłopak zaczął rosnąć do niewyobrażalnych wielkości. Miał ponad dwa metry i ślinił się z wściekłości.
- Sz..- zająknęłam się i wstałam powoli. Hej! Czemu ja się go boję? To nadęty pajac, a ja jestem herosem. - Szczepiłeś się?
Olbrzym zaryczał i ruszył biegiem w moją stronę na szczęście zdążyłam uskoczyć w ostatniej chwili.
- Hej grubasie! Złap mnie! - zawołałam po czym zaczęła się zabawa w "kotka i myszkę". To musiał być dziwny widok. Dziewczynka uciekająca przed wielkoludem po placu szkolnym. Byłam od niego szybsza lecz nie było mi dane długo się cieszyć. Potknęłam się i upadłam, a olbrzym korzystając z okazji nachylił się do skoku. Nie mam szans... Nagle gigant pod wpływem nagłego uderzenia wody zachwiał się i runął jak długi na ziemię. Spojrzał w moją stronę i walną mnie swoją wielką łapą tak, że przeleciałam przez połowę placu, upadłam i zemdlałam. Kiedy się ocknęłam przede mną stała czwórka dzieciaków moim wieku, a za nimi stały pegazy. Chłopak o oczach niebieskich jak morze i ciemnych włosach powiedział:
-Hej, jestem... - nie musiał kończyć, wiedziałam kim jest więc przerwałam mu.
- Wiem kim jesteś. Jesteś Percy Jackson - syn Posejdona. A ty jesteś Anabeth. Córka Ateny. Ty jesteś Nico i jesteś synem Hadesa, a ty.. Ty jesteś Grover. Satyr. Jesteście herosami. - powiedziałam i poprawiłam się szybko. - No oprócz ciebie Groverze.
Dzieciaki w moim wieku patrzyły na mnie w osłupieniu, nie wiedząc co powiedzieć. Nastąpiła chwila ciszy po czym Anabeth spytała:
- Kim ty.. - przerwała i zmarszczyła brwi. Jej szare oczy spoglądały to na mnie, to na swoich kolegów. Wszyscy wymienili ukradkowe spojrzenia. Ja uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Jestem córką Kronosa - pana czasu.

Córka Pana OlimpuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz