page three

124 13 6
                                    

21.11.2015 rok

Jest sobota i wstalem dosc późno, wypilem kawe i wziąłem sie za sprzątanie, mamy duży dom więc zajelo mi to dość duzo czasu, prawie caly dzień, wieczorem zjadlem kolacje i okolo 22:30 poszedlem spac.
Nudny dzień.

22.11.3015 rok

Niedziela. Nic ciekawego, znow spalem do późna, zjadlem i caly dzien przed telewizorem.
Oh jutro poniedziałek! Oh jak sie cieszę! Wkoncu przedstawie sie Louisowi!
Jak nigdy nie cieszę się z poniedziałków, to tego nie mogę sie doczekać!

23.11.2015 rok

Nadszedł ten dzień, w końcu poznam Louisa, w końcu spojrze mu w oczy, ujrze jego uśmiech z bliska. Ubiore się hm.. Czarne spodnie, maziasta koszula na to marynarka, no i oczywiście czarne buty do szpica. Biorę kluczyki i lecę! Reszte opiszę wieczór.

***

BYŁO NIESAMOWICIE! Jesli mozna tak nazwac pierwsze spotkanie w toalecie, ale zacznijmy od początku.
Usiadłem przy swoim stanowisku pracy, oczywiście standardowo czekała na mnie góra kopert, troszeczkę sie tym zalamalem, ale wciąż byłem myślami daleko daleko od mojej pracy. Tak dokldnie, myślami bylem przy Louisie.
A propos, nie było go, była dziesiąta, a Louisa nie bylo. Nie ukrywam, że było mi z tego powody smutno. Poszedłem do kuchni i zrobilem sobie kawę, upiłem kilka łyków i ruszyłem do toalety. Wchodzac do srodka patrzylem na telefon, co było najgłupszym, a zarzem najlepszym pomysłem, bo wpadłem przez to na kogoś drobnego, przez co telefon wypadł mi z ręki, a ekran roztrzaskał sie na drobne kawałeczki. "Tak bardzo przepraszam.. Wybacz nie chciałem" uslyszalem cienki głos mężczyzny który podał mi telefon.

Juz miałem krzyczeć, ale zaraz, zaraz.. To Louis. Wyglada tak pięknie, koszulka z Adidasa, czarne spodnie i niebieskie adidasy.
Wymruczałem coś na wzór "nic sie nie stało", patrząc mu prosto w oczy, takie głębokie, takie błękitne - idealne.
Po chwili stania tak i gapienia sie w jego oczy, wystawil reke w moim kierunku "Louis, Louis Tomilinson", Otrząśnij sie Harry-myślę, i uściskam jego drobną, malutką dłoń, "Harry Styles, miło mi Louis", usmiecham się, na co Niebieskooki mówi "długo tu pracujesz? Bo nie wiem czy coś mi grozi, skoro spóźniłem sie drugiego dnia do pracy" mowi unikając ze mną kontaktu wzrokowego, ale uśmiecha sie, widzę to.
"Coś Ty, tu jest tak, że jeśli przyjdziesz na dziesiąta-jak na przykład ja, to pracujesz osiem godzin i idziesz do domu, sam ustalasz sobie godziny pracy. Szef Ci nie mówił?" zapytałem lekko zdziwiony
"Coś tam mówił.. Ale chyba mi wypadło, to do pracy Harry, udanego dnia" Louis usmiecha sie, ptrzy mi w oczy i wychodzi, a ja idiota, Harry Styles, uświadamiam sobie że to byl pretekst na rozwinięcie rozmowy.
Przemyłem twarz zimną wodą, wyszedłem z łazienki i usiadłem do swojego biurka. Nie mogłem sie skupić! Spogladalem caly czas na niego, pisał z kimś, uśmiechał się, byl taki słodki.
Przez cały dzień odpisałem może na dwadzieścia reklamacji, i wypiłem chyba z pięć kaw. O osiemnastej zebralem sie do domu, pożegnałem sie ze wszystkim, również z Louisem, i wyszedlem.
W domu bylem na wpół do siódmej, zjadłem coś i usiadłem przed laptopem, wpisalem w przeglądarkę adres znanego portalu społecznościowego, założyłem tam konto i wpisalem "Louis Tomlinson". Jest. Sukces. Louis ma tu konto, ale to co tam zobaczylem zmieniło mój humor o sto osiemdziesiąt stopni.

"Louis Tomlinson jest w zwiazku"

No i może tyle wystarczy na dzis, idę sie umyć i spać. Zobaczymy co przyniesie jutro.

~*~

My Diary | Harry Edward StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz