05.12.2015
Wstałem w środę rano ledwo co. Czułem się źle, fatalnie, bolało mnie gardło, byłem rozplony, wiedziałem że nie dam rady pójść do pracy, wyciągnąłem telefon i napisałem do Johna że dziś mnie nie bedzie i nie wiem kiedy będę. Położyłem się i poszedłem spac dalej.
Czwartek przespałem cały z przerwami na siku. Wspomniałem juz że nie miałem leków? No tak nie wspomniałem, nie mialem leków.
Dziś mamy piatek i ten piatek był jednym z piękniejszych piatkow..
Rano obudziło mnie powiadomienie z komunikatora.Od Louis:
Hi! Nie ma Cię, wszystko w porzadku?Byłem w szoku, ciężkim szoku, zagryzłem warge od środka i odpisałem
Do Louis:
Cześć. Jestem troche przeziębiony, nic takiego Lou, miło że pytasz! Co u Ciebie? Jak w pracy?Zyskalem odpowiedz w kilka sekund
Od Louis:
Przeziębiony? Rozwin tą myśl. Nudno.. ): chcialem wyskoczyć na lunch ale nie mam z kim!Dosłownie sie zasmiałem gdy to przeczytałem, pisaliśmy długo.. Wyciągnął ze mnie wszystko : że mam 39° gorączki, że nie moge mówić i że nie mam leków.. okazało się że Lou jest uparty jak osioł. Zadeklarował mi ze przyjdzie do mnie po pracy. I wiecie co.. tak cholernie sie cieszylem, a jednocześnie bałem ze on przyjdzie.
Wybiła godzina szesnasta trzynaście i zadzwonił dzwonek, wstałem, przeczesałem włosy ręka i ruszyłem w strone drzwi ubrany w szara koszulke i czarne dresy. Gdy otworzyłem Lou wpadł do środka bez przywitania, uśmiechnął się lekko w moim kierunku i powiedział:
"Wyglądasz fatalnie, idz do łóżka, zrobie Ci herbate, kupiłem bułeczki, bo pewno nic nie jadles!"
Mowil śmiertelnie powaznie, ściągnął swoje vansy i ruszyl do kuchni, mimo ze nigdy tu nie byl trafil odrazu!
"No juz Cie tu nie ma Styles!"
Mruknął, a ja wrzuciłem ręce w powietrze i ruszyłem do sypialni, wśliznałem się pod kołdrę i wtuliłem w poduche.
Boże, on jest taki perfekcyjny.
Wpatrywałem się w drzwi gdy nagle Lou sie w nich pojawił z taca, uśmiechnięty, w swoim granatowym swetrze, boze.. zloto..
Usiadł na brzegu łóżka, podał mi talerz, zjadłem, w życiu nie jadłem tak pysznej bułki.. później kazał mi zjeść leki, zjadłem.
Odkrył mnie kołdra i usiadł w nogach łóżka. Nie rozmawialiśmy dużo, po prostu siedzieliśmy wpatrzeni w siebie. Około dziewiętnastej powiedział że musi juz iść, podziękowałem, odprowadziłem go do drzwi, wychodząc odwrócił się i dodał:"Wiesz Harry, nie wiem czemu ale mam potrzebe dbania o Ciebie."
Uśmiechnalem sie a Lou zniknął. Teraz siedze przg biurku pisze.. zaraz ide spac.
Dobranoc.🥀 🥀 🥀
! WRACAM !
CZYTASZ
My Diary | Harry Edward Styles
FanfictionRzadko sie zdarza ze na początku opowiesci pozajemy jej finał. Lecz Harry lubi być oryginalny.