Idę przed siebie. Nawet nie zwracam uwagi na to, dokąd zmierzam. Już nie płaczę, jedyne co czuję, to pustka. W głowie krążą tylko myśli "Jesteś beznadziejna. Jesteś najgorsza ze wszystkich. Nie masz prawa istnieć na tym świecie. Nie zmuszaj ludzi, którzy Cię znają do spędzania czasu z tobą. Tak naprawdę nie mają na to najmniejszej ochoty. Nikt nie chce z tobą rozmawiać. Zrób coś dobrego dla świata i zabij się w końcu". Nawet nie zauważam kiedy znajduje się pod swoją "samotnią". Jest to miejsce, gdzie spędzam czas odizolowując się od reszty świata. To ja je odkryłam. Nikogo tu nie przyprowadzam. Staje przed opuszczonym budynkiem. Przyglądam mu się. Wygląda jakby nie był używany przez kilkadziesiąt lat. Stary, zaniedbany, z nieszczelnym dachem, sprawia wrażenie opuszczonego. Wchodzę do środka po trzech schodkach. Przez chwilę boje się, że się zarwą. Jednak nic takiego się nie dzieje, więc idę dalej. Rozglądam się. Wokoło ściany z poobdzieraną farbą. Nie ma mebli. Jedno okno jest potłuczone w wyniku czego w środku jest chłodno przez wiejący wiatr. Wszystko jest takie smutne, przygnębiające. Dlatego to miejsce perfekcyjne dla mnie. Siadam w kącie. Wyjmuję z kieszeni przyniesione ze sobą leki. Proszków jest mnóstwo, na pewno ponad 50. Dodatkowo mam ze sobą wódkę. Zaczynam łykać proszki po kolei, co jakiś czas popijając trunkiem. Zaczynam płakać. Tak bardzo jak jeszcze nigdy. Oczy mam zalane łzami. Sięgam więc po kolejne proszki po omacku i szybko pcham je do buzi. Nie chcę tu być. Nie chcę być na tym świecie już od dłuższego czasu. Nie wytrzymuję tego wszystkiego. Tak, jestem tchórzem. Boję się życia, boję się przyszłości, boję się ludzi. Dlatego stąd uciekam. Nie chcę się już dłużej męczyć. Powoli, cała roztrzęsiona, kładę się na podłodze. Leżę i czekam na śmierć. Po tak dużej ilości prochów jestem pewna, że nie przeżyje. Nikt nie wie, gdzie jestem więc to niemożliwe, żeby mnie ktoś znalazł. Zaczynam się uśmiechać. W końcu jestem szczęśliwa. Ostatnie słowa, które wypowiadam to:
-Żegnaj okrutny świecie.
Potem już widzę tylko ciemność. Nic już nie ma. Nie ma mnie. Nareszcie jestem wolna.***
Kolejna część :) w sumie jestem w szoku, że tak dużo osób przeczytało poprzednie :) mam nadzieję, że i ta Wam się spodoba. Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej ;) jeśli Wam się podoba, zostawcie jakiś komentarz :) to bardzo motywuje :) do następnego! <3
CZYTASZ
Do nieba i jeszcze wyżej
Teen FictionDziewczyna zamknięta w sobie. Tajemniczy chłopak. Nagle spotykają się. Czy będą razem? Czy ktoś lub coś stanie im na drodze do pełni szczęścia? A może nigdy się w sobie nie zakochają? Jedno jest pewne - po ich spotkaniu nic już w życiu tych obojga n...