Chapter six: I'll Get You, Bitch

63 12 3
                                    


Droga Faith,

  Nawet nie wyobrażasz sobie, ile dla mnie znaczysz. Jesteś dla mnie wszystkim. Wszystkim, czego pragnę, ale nigdy nie będę mógł mieć. Jesteśmy z dwóch kompletnie różnych światów: Ja, zwykły nieudacznik, któremu w życiu nigdy nic nie wychodzi, a Ty, piękna, niezwykle inteligentna dziewczyna, mógłbym nawet rzec, że kobieta. To by się nigdy nie udało. Przy Tobie tracę zdrowy rozsądek i nie wiem jak mam się zachowywać, dlatego wolę trzymać się z dala od Ciebie. Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za jakiegoś stalker'a, który chodzi za Tobą krok w krok i Cię obserwuje. Nic z tych rzeczy. Gdybym mógł, wyznałbym Ci moje uczucia osobiście, ale jest wiele powodów, dla których nie mogę tego zrobić. Przynajmniej jeszcze nie teraz.  

~Twój Cichy Wielbiciel.

xx

  Wypuściłam ze świstem powietrze i schowałam do szufladki w moim biurku, list od Cichego Wielbiciela. Od dwóch tygodni nie dostałam nowego, więc czytam te stare i jestem coraz bardziej zdezorientowana. Dlaczego David tak nagle przestał pisać? A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że przestałam otrzymywać listy od dnia, w którym Aiden sprowokował bójkę z Liamem.

Właśnie Aiden. On nadal sobie nie może uświadomić, że między nami jest wszystko skończone, raz na zawsze. Każdego dnia zaczepia mnie w szkole, dzwoni i zapycha moją skrzynkę bezsensownymi wiadomościami. Mam już go dosyć, ale nie zanosi się na to, że uwolnię się od niego w najbliższym czasie. Wystarczy mi, że muszę się użerać z plotkami o nas, które krążą po szkole. Nasze zerwanie i jego powody są istną sensacją i nawet wieszający się w szkolnej łazience samotnik i dziwak John tego nie przyćmił.

Dobrze, że mogę chociaż liczyć na Valerie i Aubrey, które wspierają mnie na każdym kroku. Nie mogę zapomnieć również o mojej mamie, która też jest dla mnie ogromnym wsparciem oraz najlepszą przyjaciółką. Opowiedziałam jej wszystko, począwszy od listów po zerwanie z Aidenem i jego bójkę z Liamem. Oczywiście była wściekła na Brooksa, ponieważ bardzo się na nim zawiodła, w końcu uważała go za porządnego i ułożonego chłopaka. Jak widać, pozory mylą i to bardzo. Doradziła mi, żebym spróbowała jakoś pomóc Payne'owi, bo nie zasługuje na to, żeby nim pomiatać i gardzić.

  

~***~


  Obudziłam się z ogromnym bólem głowy i mimowolnie jęknęłam. Rzuciłam okiem na zegarek stojący na szafce obok łóżka. Momentalnie zamarłam i wybałuszyłam oczy. Cholera, spóźnię się do szkoły. Świetnie, po prostu fantastycznie, jeszcze mi tego brakowało, tym bardziej że na pierwszej lekcji mam matematykę z gburowatym panem Larkins'em. Ten stary piernik na pewno obejdzie mnie z góry do dołu za spóźnienie.

Nie czekając dłużej, wygramoliłam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, by wykonać poranną toaletę. W biegu myłam zęby, ubierałam się oraz wytuszowałam rzęsy. Chwyciłam moją spakowaną torbę i zbiegłam schodami na dół do kuchni, gdzie mama smażyła naleśniki, a tata czytał gazetę, popijając kawę. Przywitałam się nimi szybkim „dzień dobry", wygrzebując z szafki jakieś tabletki przeciwbólowe, które popiłam wodą mineralną. Złapałam jeszcze jabłko ze stołu i wybiegłam z domu niczym torpeda.

Do budynku szkoły wbiegłam zziajana, jakbym przebiegła co najmniej dwa maratony. Byłam już prawie przy mojej szafce, gdy poczułam, jak ktoś na mnie wpada i z ogromną siłą powala na podłogę. Przymknęłam oczy, czując bliskie spotkanie z zimną powierzchnią.

- P-przepraszam - usłyszałam znajomy głos, więc postanowiłam uchylić powieki. Zobaczyłam dosłownie leżącego na mnie Liama Payne'a, który patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam w jego brązowe tęczówki, które przenikliwie lustrowały moją twarz z wyraźnym zmartwieniem. - Nic ci nie jest? - zapytał chłopak, podpierając się na łokciach i powoli wstając na równe nogi.

- Nie, raczej nie — odparłam, a moja głowa jak na zawołanie zaczęła pulsować z bólu. Syknęłam cicho. Liam, jak na dżentelmena przystało, złapał mnie w talii i sprawnym ruchem postawił mnie do pionu. Momentalnie poczułam, jak przeszywa mnie fala gorąca i robi mi się strasznie słabo.

- Faith, na pewno dobrze się czujesz? Nie najlepiej wyglądasz - Liam uważnie przyjrzał się mojej twarzy.

- Trochę mi słabo — wzięłam kilka głębokich wdechów, myśląc, że to w jakiś sposób mi pomoże, abym poczuła się lepiej. Nic z tego.

- Jesteś przerażająco blada. Może zaprowadzę cię do pielęgniarki?

- Li... - chciałam mu odpowiedzieć, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa i zrobiły się jak z waty. Przed oczami pojawiły się czarne plamy, a ostatnie co pamiętam, to jak wpadam prosto w ramiona przerażonego Payne'a.  

Secret Admirer |L.P.Where stories live. Discover now