-To powiesz w końcku po co tu przyszłaś ?!
-By zobaczyć Ciebie Max. Ja Cie...ja Cię nadal kocham i kochałam zawsze.
-Szczególnie wtedy, gdy powiedziałaś bratu, że Cię wykorzystałem i zostawiłem, a on przyszedł w odwiedziny :)
-To nie miało tak być..Rupert on...
-On chciał mnie zabić bo jego kochana siostrzyczka powiedziała nie prawdę mimo, że podobno "kochała"
Po czym odeszła.
-Max ja...*Nagle w jej oczach zebrały się łzy, spóściła głowę w podłogę*
-Nie Viktorio...nie ma żadnych wytłumaczeń. Anno idziemy.
*Viktoria popatrzyła na mnie wściekłym wzrokiem jakby chciała mnie rozszarpać na miejscu*
*Max odprowadził mnie na autobus i pojechałam. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i myślałam o wszystkim co się działo przez ten rok i pare miesięcy. Dawno nie widziałam Tary. No tak stałyśmy się znajomymi co zapomniałam wspomnieć wcześniej. Ale ona wyjechała i nie daje znaku życia*
*W końcu na miejscu, gdy dotarłam do domu, wszędzie było ciemno*-Kochanie jestem !
*nikt się nie odzywa, chyba go nie ma*
-To dobrze, że już jesteś
*usłyszałam znajomy głos...czy to była...Viktoria ?!*
-Czekałam na Ciebie, wiesz Jus będzie miał małe opuźnienie...•Oczami Jusa•
-Znowu od 20 lat się widzimy trogi przyjacielu.
-Nie nazywaj mnie swoim przyjacielem. Lepiej zejdź mi z drogi.
-Hah nie ma mowy..
Pora wyrównać rachunki
-Nie będę walczył z psem
-Jak mnie nazwałeś ?!
-Tak jak słyszałeś ty waleczny wilczku hmm, a może kundelku haha
-Przeginasz !
-Co ty nie powiesz.
-I pomyśleć, że wilkołaki nie wybiły was już w dawnych czasach.
-Widocznie były za słabe 'piesku'*W tym momencie wilkołak zaczął biec w stronę Jusa. Jednak Jus był sprytniejszy i go wyrolował. Po czym wilkołaka odużył strasznie piszczący dźwięk z miasta, nie wytrzymał i wbiegł w las*
-No to po sprawie. Anna na pewno już dawno jest w domu.
•Anna•
-Co ty planujesz ?!
-Zaraz zobaczysz. *Viktoria popatrzyła w korytarz gdzie nic nie było widać i znowu na mnie*
-Wiesz Anno, jestem jakoś spragniona.*zanim spojrzałam stała za mną. Po czym wbiła brutalnie kły a ja słabłam. To tak cholernie bolało. Nie wytrzymałam i film znowu się urwał*
*Obudziłam się w dziwnym miejscu. Ręce miałam spięte łańcuchami do góry, a moje ciało samo opadało na podłogę. Boli mnie szyja i nic nie pamiętam, tylko to, że spotkałam Viktorię. Nagle przyszła służka i wsunęła mi jedzenie.*
-Proszę zaczekaj...
-....
-Proszę pomóż mi.
-Nie mogę. Tak nakazał Pan.
-Jaki Pan ?
-Pan Alfred.
*czyli tylko zgrywał brata. Mogłam się domyślić*
-A możesz przynajmniej mnie rozkuć ?..
*W tym momencie do zamku o ile był to zamek...wszedł jakiś wysoki mężczyzna. Służka się ukłoniła i krzyknęka...*
-Panie Alfredzie...przybył Pan Rupert.
*Rupert ?! Przecież Viktoria i Max o nim mówili. Nagle wyszedł Alfred.*
-Rupercie ! Przyjacielu ! Miło Cię widzieć.
-I również Alfredzie.
-Chodź pokaże Ci ją
*Ale, że mnie ?!*
-Oto ona...delikatna i jedyna w swoim rodzaju. A krew ma wyśmienitą bo po matce jest nosicielką
*Słowa Alfreda brzmiału jakby mną chandlował. Rupert podszedł do krat otworzył je i podszedł do mnie. Spóściłam lekko głowę gdy podniósł mi podbródek i popatrzył w oczy*
-Alfredzie !
-Tak Rupercie ?
*Podszedł do niegi i strzelił Alfredowi z liścia. To był piękny widok*
-Jak możesz ją tak traktować. Nie dość, że jest tu zimno to jeszcze jest przykuta i kto zapaskudził jej szyję ?!
-Vi..vii..
-Wiem kogo masz na myśli..czemu to zrobiła ?!
-By móc ją zabrać tutaj...
-I pozwoliłeś jej tak brutalnie ?!
*Alfred milczał. Rupert znowu do mnie podszedł. Zerwał łańcuchy i wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju gdzie zaczął dezynfekować mi miejsce po styknięciu z Viktorią.*-Jak się czujesz ?
*Zapytał. Wydawał się być miły. Taki inny. Nawet gdy czuł moją krew, nie dotknął jej. Coś tu było nie tak.*
-Za pewne jesteś przestraszona. Ale jest już dobrze. Nikt tu Cię nie skrzywdzi.
No i gotowe.
*Chwilę popatrzyłam jeszcze w jego oczy. Nie powiem miał ładne oczy. Chociaż jedno miał koloru fiołkowego. Był blondynem. Nie brzydkim. Jednak spóściłam wzrok i poleciały mi łzy*
-Ej nie płacz co się dzieje ?
-Co się ze mną stanie ? *powiedziałam ze łzami w oczach*
-Nic Ci się nie stanie. Nie może Ci się stać.
-Ale Jus...
-Jus ?
-Mój chłopak a właściwie narzeczony, powiedział, że Alfred będzie chciał mnie zabić.
-Nie zrobi tego. Nie pozwolę.
-Dziękuję
-Ale za co ?
-Za to, że opatrzyłeś mi ranę...
-Ona też Cię już nie tknie.
-Czy będę mogła wrócić ?
-Na to nie kogę pozwolić..
*mój wzrok pokierował się na kominek, a na nim zdjęcie. Chyba bardzo stare zdjęcie.*
-To ja, Alfred, Viktoria i...
-Max ?
-Tak. Nie znoszę go za to co zrobił Viktorii.
-Ale on...to ona go opuściła, zostawiła mu karteczkę, że nie chce zatrówać mu życia i...
-Cii...wierzę Ci.
*Pocałował mnie w czoło. Po czym znowu wziął na ręce. I usiadł ze mną na fotelu.*
-Wygodnie Ci ?
*Wolałabym siedzieć teraz z Jusem. Tak bardzo zanim tęsknie. Proszę niech mnie znajdzie. Znowu zaczęły spływać mi łzy*
-Czemu znowu płaczesz ?
-Bo tęsknie za...
-Za Jusem ?
-Tak..
-Musisz bardzo go kochać
-To jest najwspanialszy chłopak na świecie. Nigdy się tak nie zakochałam.•Rupert•
*Niech się lepiej odwyczaja go kochać. Będzie taka jak ja. Przemienię ją i zabiorę ze sobą. Będzie tylko moja. Nie ciągnie mnie do jej krwi. Co prawda pokrzyżowałem plany Alfredowi, ale sam mnie zaprosił. Przynajmniej jej nie zabije. Od teraz jesteś tylko moja*
-Kiedy będę mogła wrócić ?
-Na prawdę Cię ciągnie do niego..
*zobaczyłam smutek na jego twarzy. Po czym przyciągnął moją głowę do swojej klatki piersiowej i głaskał po włosach. Czułam się dziwnie.*
-Anno. Przepraszam.
-Za co ?
-Za to, że kiedyś to zrobię i za to, że już nigdy nie zobaczysz Jusa.
*zrobiłam wielkie oczy. Nie wiedziałam co mam robić. Chciałam zniknąć i pojawić się w Jusa ramionach. Niestety było inaczej*_________________________________
I co myślicie ;D ? Podoba się ?
★ <------ mile widziane ♥☨
CZYTASZ
Drop Of Blood ✝
Про вампировNazywam się Anna. Pochodzę z bardzo małego miasteczka, właściwie można nazwać go wsią. Mam 15 lat. Kocham muzykę - śpiewać i grać na pianinie. Przeprowadziłam się z moimi rodzicami do dużego miasta i nowej szkoły. Poznaję różne tajemnice i całkiem n...