Kochasz ? Kocham...

195 20 2
                                    

....*jego dotyk warg*

*nagle przestał*
-Burczy Ci w brzuszku ;3
-Nie...nie słysze ani nie czuję ;o
-Instynkt ...
Chodźmy do kuchni
*złapał mnie za rękę i nagle byłam już na dole*
-To co byś chciała ?
-Ojej nie mam pojęcia heh
-To przygotuję omlety
*nagle zaczęło pięknie pachnieć w kuchni, zapach pobudzał głód*
-Smacznego ;3
-Dziękuję..ale nie trzeba było ;/
-oj tam
*wzięłam nóż i przpadkowo przecięłam się w palec*
*spojrzałam na niego*
-Aj ..... Jus wszystko okey ?
*zakrywał ręką nos i usta, zobaczyłam bandaż, wezmę kawałek, krew przestała lecieć*
-Jus bo ja bym chciała Ci coś powiedzieć
*usiadłam na kanapie a Jus za mną*
-słucham
-Bo...bo ja Cię....
*dryń dryń*
-Cholera kto znowu
To tylko smsy
Poczekaj
*sprawdziłam a tam tekst
"fajny widok "
*o co kur..chodzi ?!*
*Nagle przyszedł drugi sms tym razem ze zdjęciem a na nim..na nim zdjęcie moich rodziców...oni...oni nie żyli...*
-Co jest ?
-Pokazałam mu to....
*Wstał szybko i mnie mocno przytulił...płakałam tak bardzo, że nie mogłam się opanować. Serce biło mi coraz szybciej. Bałam się, bo nie wiedziałam co mam robić. W głowie miałam tylko myśl, że już nigdy nie zobaczę rodziców.*
-Może chcesz odpocząć ?
-Nie..zaraz mi przejdzie..to na pewno kłamstwo..
*Nagle do domu wtargnął Max*
-Czego chcesz idioto ?!
-Ej spokojnie przyszedłem w dobrych intencjach ale ze złą wiadomością do Ciebie Jus
-Chodz na górę tam pogadamy
*złapałam Jusa za rękę*
-Anno poczekaj tutaj
*jednak wcale nie miałam ochoty czekać, ukradkiem poszłam za nimi po cichu*
-Jus był atak na Hiszpanie...przez wampiry. Nikt kto przybył tam nie przeżył. Byłem tam, rodzice Anny byli rozszarpywani przez jakąś dziwną rasę wampirów. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, zaczęły mnie atakować, mam w skórze kawałki drewna nasączone czymś dziwnym. Gdy to dotykam zaczyna boleć dłoń. Pomóżcie mi.
-Mamy Ci pomóc po tym co robiłeś ?
-Proszę..
-Nie
*wkurzyłam się i wtargnęłam tam*
-Pomożemy Ci
-Anno...ale
-Nie Jus. Zaufaj mi.
Podczas kiedy będę wyciągać to z Ciebie opowiesz o tej rasie wampirów.
*to była udręka, krzyczał z bólu, ale nie było innego sposobu*
-Aaa!!! Ostrożniej to boli !
-Wybacz ;/
-Zamknij się ona Ci pomaga, przynajmniej nie zginiesz
-Aaaa!!!
*W tym momencie mnie udrapnął i poleciała mi krew *
-Ai
-Anno wszystko dobrze ?
-Tak
-Zaraz Cie wyrzuce z tego domu jak nie przestaniesz i zobaczysz nie przeżyjesz !
-Jus spokojnie...on ma prawo do bólu, też byś tak reagował
*Jus wyszedł wkurzony*
-Masz takie delikatne dłonie
-ymm..opowiedz lepiej o tej rasie wampirów...
-Taką delikatną skórę, śliczne oczy, słodką krew..
*odwrócił się i przyparł mnie do ściany*
-Bądź moja
*zaczął mi wąchać szyję*
-Max przestań...
-Twój strach sprawia, że mam ochotę Cię stąd wykraść, byś zawsze należała do mnie
*Max próbował mnie pocałować. Nagle Jus wparował do kuchni*
-Co się tutaj dzieje ?!
-Nie widać ?
-Zostaw ją !
-Zabronisz mi ?
*Jus złapał Maxa za bluzke i zaczął się z nim znowu bić. Wyrzucił go z domu.*
-Pozwoliłaś na to
-Ale ja nie wiedziałam, on sam...
-Zawołałabyś mnie...co podobało Ci się ?!
-Przestań
-Wychodzę, żeby coś upolować i przewietrzyć się. Jak wrócę ma Cię tu nie być i twoich rzeczy.
-Jus proszę Cię ...
I już go nie było.
Postanowiłam nie brać żadnych rzeczy...wybiegłam z domu, biegłam przez las. Było mi zimno, byłam głodna, a w myślach tylko on...
Przewróciłam się, zdarłam sobie łokieć i kolano oraz rozcięłam sobie czoło.
Usiadłam pod drzewem. Zaczęłam płakać.

•Tym czasem w domu Jusa•

*Co we mnie wstąpiło ?! Przecież wiem jaki jest Max a mimo to nie zaufałem jej! Jestem idiotą *
-Anno prze....
-Anny nie ma
-Max co ty robisz w moim domu
-Przyszedłem Ci powiedzieć, że widziałem jak Anna wbiegła do lasu wiesz tego z tą wielką mgłą gdzie są chyba te jak to było....aaa no tak wilkołaki.
I chyba jeden ją gdzieś porwał..
-Droczysz się ze mną.
-Tak ? A czy Anna zostawiłaby tu wszystkie swoje rzeczy ?
*on ma racje...co ja zrobiłem*
-Mogę ją znaleźć za Ciebie
-Znam Cię na tyle dobrze, że byłbyś gotów porwać ją na drugi koniec Ziemi.
-Oj...ej.
-Co chcesz idę jej szukać
-Czujesz to ?
-No krew jakiegoś człowieka
-Nie jakiegoś..to krew Anny
-skąd ty wiesz ?!
-Przecież wtedy w szkole co zjawiła się pierwszy raz to próbowałem jej krwi
Nie pamiętasz jak odrzuciłeś mnie na drugi koniec sali ?
-No fakt ...prowadź...
*wybiegliśmy szybko. Zobaczyłem ją, siedziała zakrwawiona pod drzewem, zwinięta, taka biedna zmarznięta. Szybko wziąłem ją na ręce i w trójkę wróciliśmy do mojego domu*
-Dziękuję
-Oo pan szanowny Jus pierwszy raz mi dziękuję...hm powtórz to takie nowe usłyszeć to od swojego wroga.
-Spadaj. *Anna nadal była skulona, wyglądała jak taki posąg, nie reagowała, okryłem ją i posadziłem koło kominka. Nagle mnie przytuliła. *
-Czemu mnie szukałeś ?
-Bo popełniłem błąd
*Max się nagle wtrącił*
-Jus gdybyś był mądry, nie uwierzył byś w to co widziałeś, tylko uwierzył byś jej. To moja wina, to ja się do niej zbliżyłem. Anno przepraszam.
-*Przeprosił mnie ? Swojego wroga ?*Widziałem w jego oczach smutek pierwszy raz w życiu*
-Wiem, że masz ochote Max na moją krew i wiem, że ty Jus też.
*Poszłam do kuchni, zamknęłam wszystkie okna i drzwi w niej, wzięłam nóż i dwie szklanki, naciękam rękę jedną i napełniłam troche szklanke a potem drugą. Owinęłam w bandaż.*
-Wiedziałem, że czuję krew
-Max jedna dla Ciebie a druga dla Ciebie Jus
Jus spojrzał na mnie i szklankę i znowu odwrócił wzrok w stronę kominka. Max nie myślał od razu wziął szklankę. Podeszłam do Jusa.
-Wszystko okey ?
-Jesteś za dobra. Taki ideał dzieczyny.
-ym Jus będziesz to pił ?
-Jus napij się, tracisz siły a żywisz się tylko małymi stworzeniami
-Anno nie chce, boje się, że kiedyś z braku i ochoty krwi zaatakuję Cię
-To mogę to wypić ?
*Wkurzyłam się*
-Wypij.
-To ja już spadam
-Pa..
*Max sobie poszedł*
-Czemu mi nie uwierzyłeś ?
-To zazdrość
*nawet nie jesteśmy razem. Ale tak go Kocham, boje się mu to powiedzieć*
-Masz takie cudowne usta, oczy. Cudowny zapach skóry, krwi.
*Podniósł mnie i sam wstał przybliżył się, patrzył mi prosto w oczy i szepnął...*
-Jesteś ideałem..Kocham Cię
Nie mogę już dłużej tego ukrywać, szukałem Cię bo mi bardzo na Tobie zależy. Gdyby coś Ci się stało nie darowałbym sobie tego. Jesteś wszystkim.
*byłam zdziwniona*
-Jus ja...ja też Cię Kocham...
Tłumiłam to w sobie...ale chce w końcu wszystko powiedzieć. Kocham Cię od chwili gdy się dokładnie poznaliśmy, to było początkowe zauroczenie ale potem zmieniło się w miłość. Nie potrafie o Tobie nie myśleć.
*złapał mnie za biodro i zaczął całować..najpierw po szyi a potem w usta*
*wziął mnie na ręce*
-Co ty robisz ;D ?
-Chcę zanieść moją księżniczkę do pokoju
-Jesteś wspaniały ♡
*położył mnie na łóżku, zdjął koc ze mnie i okrył mnie kołdrą. Położył się obok i mocno przytulił*
-Przepraszam..
-Skarbie za co ?
-Za to, że nie uwierzyłem
*odwróciłam się głową do niego i pocałowałam*
-Będę Cię pilnował całą noc
*pocałował mnie w czoło*
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też.
*zasnęłam*

Ta jest trochę dłuższa od pozostałych
Miłego czytania ☆♧

Drop Of Blood ✝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz