Prologue

7K 201 14
                                    

Jestem Veronica Clifford. Mam 19 lat, niebieskie włosy, brązowe oczy i tyle z mojego wyglądu(lewa osoba na zdj). Moja przyjaciółka Victoria King jest nie wysoką, czarno włosą przefarbowano na blond z niebieskimi końcówkami, niebieskooką dziewczyną w moim wieku.(prawa osoba na zdj)

Poznałyśmy się w gimnazjum i od tamtej pory się nie rosztawałyśmy. Od roku mieszkamy razem wraz z moim starszym o rok bratem i jego przyjaciółmi. Mike, Luke, Ash i Cal to najdziwniejsze osoby jakie w życiu poznałam. (Ten pierwszy to mój brat.) Mają swoje plusy i minusy. Są nie stosownie do bólu przystojni, ale za to strasznie tępi. Czasem tępy nóż jest bardziej ostry niż oni.

Luke i Ashton to blondyni ( Miki też, ale przez jego ciągłe farbowanie całkowicie można o tym zapomnieć), Calum to brunet, a Mike to chodząca... tęcza. I każdy z nich jest na swój sposób cholernie przystojny.

Do każdego mam mieszane uczucia, a najbardziej do Luke'a. Ten o to chłopak ma chyba jakieś zaburzenia emocjonalne. Czasem jest miły, a czasem mam ochotę wyrzucić go z domu na dwór. Przez to bardziej go nienawidzę niż lubię i szala idzie w ciągle stronę tego pierwszego.

A skoro to chodzące "perfekcje" (ja i Victoria tak nie uważamy, ale nasze koleżanki z klasy dostają orgazmu na ich widok) muszą grać w zespole. Nazywają się "5 seconds of summer".
Pięć sekund lata... Yhym ciekawe, jak jest zima.

Ich kariera w bardzo szybki sposób się rozkręciła, więc kiedy mogą zabierają nas w trasę.

To naprawdę niesamowite uczucie być na scenie. Wszystko z niej wydaje się być inne,ciekawsze, czuję, że to moje miejsce na świecie.

Jestem świetną aktorką. Ciężko u mnie stwierdzić, kiedy kłamie, a kiedy mówię prawdę. Vicky za to jest utalentowana muzycznie. Ma piękny głos, potrafi grać na każdym instrumencie. Czasami robi jako saport dla chłopaków albo chórek.

- Vera! Vera! Veronico Caroline Clifford jeśli za pięć minut nie znajdziesz się na dole to pobawimy się w chowanego a tego nie chcesz!

Chyba muszę uciekać. Vick jakby to powiedzieć ma obsesję ma punkcie świąt, a że są coraz bardziej bliżej, chce wyciągnąć mnie na zakupy, żeby kupić prezenty, dekoracje i te inne duperele. Jak ja nienawidze zakupów. Co ja biedny ludź mam na to poradzić? Chyba uciekne do ogrodu przez okno. Jak dobrze, że tu śnieg nie pada. Źle to by się skończyło.

Powoli wychodzę z pokoju, żeby nie upaść. Pod moim oknem jest dach garażu, więc bez problemowo na niego wchodzę. Po pięciu minutach jestem na dole.

Mam pytanie lubicie niespodzianki, bo ja nie. Dlaczego? Cóż albo moja przyjaciółka przewiduje przyszłość, albo jestem bardzo przewidywalna.

- Myślisz, że nie skapłabym się gdzie uciekasz. Prze de mną nie uciekniesz, więc ubieraj się i idziemy na zakupy.

- Ale po co ja ci tam? Weź Asha albo Cala oni bardziej się nadają.

- Czy ty mówisz na poważnie? Przecież ledwo co wyjdą na ganek, a już ich fanki i paparazzi są wszędzie. I pomyśl też co by zrobili w sklepie z dekoracjami hm... Przecież nigdy bym się nie wypłaciła za uszkodzenia i leczenia psychiczne kasjerów oraz pomocy sklepowej.

- Racja to racja. Okey chodź już na te zakupy.

- Jej!

- Ej! Tylko bez takiego entuzjazmu mi tu to tylko zakupy.

- Tak, tak, niech Ci będzie.

Po nie wiadomo ilu godzinach tułaczki po sklepach kupiłyśmy tylko kilka dekoracji i prezenty dla chłopaków. A na liście zostało nam kupić jeszcze jedzenie. Sporo jedzenia. Nie uwierzycie, ale oni potrafią jeść łopatami. I kiedyś jedli. Spaghetti z łopaty do śniegu. Nadal się zastanawiam skąd oni ja wzięli?
Chyba ta zagadka nigdy nie zostanie rozwiązana. No cóż żyje się dalej.

Po powrocie do domu zastał nas dziwny widok. Micheal i Lukas leżą na sobie na kanapie, a Calum i Ashton oparli się o trzy metrową choinkę i spią na stojąco. Skąd oni do cholery to wyczaśli i to jeszcze żywą choinkę. Świerka dodatkowo.

Blondynka (jeśli mogę ją tak nazwać) nie zważając na nic przeszła do kuchni odłożywszy zakupy, wzięła dwa garnki i zaczęła o nie walić. Chłopaki jak na zawołanie obudzili się. Miki i Luki spadli z kanapy, a Ash i Cal byli tylko wystraszeni.

- Do cholery łagodniej się nie dało? - spytał koleś w okularach, jeśli nie wiecie o kogo chodzi tu chodzi o Ash'a.

- Możliwe, ale ja nie wiem co to łagodność, a i wy sprzątacie po tym drzewie nie ja!-po co ona się drze przecież jest od nich jakieś 2 metry.
Wzięła torby i wyszła z salonu do swojego pokoju, a my stoimy jakby ktoś nas nam uświadomił, że Mikołaj nie istnieje.

- Więc, kto robi obiad? - spytał Calum.

- Ashton! - odparliśmy chórem, a chłopak z zrezygnowaną miną udał się do kuchni.

My Brother And His Best FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz