Rozdział 13

795 70 1
                                    

( Drodzy czytelnicy! Pominiemy trochę scen, ponieważ nie są tak ważne. Dojdziemy do końcowej sceny kłótni Veronici oraz jej matki.)

Perspektywa Luke'a

Eh... Mam już ich dosyć! Ile można się kłócić o jakieś brednie? Znaczy pierw zaczęły od bredni, a teraz zeszły na poważniejsze tematy.

- NIE JESTEŚ MOJĄ CÓRKĄ!!

- JUŻ DAWNO NIĄ NIE BYŁAM!!

- JESTEŚ ADOPTOWANA!!

O kurwa. Ale teraz dojebała.

Popatrzyłem się na Vere i zobaczyłem w jej oczach łzy. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, a ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.

Gdy dziewczyna się pozbierała psychicznie, to podeszła do matki i walła ją z pięści w nos.

- Wiesz co suko? Cieszę się, że nie jestem twoją córką.

I spluneła na nią. Jeszcze tak wkurwionej Very nigdy nie widziałem.

Brązowooka wyszła z restauracji, a za nią Victoria, która czuła się już trochę lepiej.

Ja z chłopakami też wyszliśmy, bo po co mieliśmy tam być? A tym bardziej nie chciałem patrzeć na tą kobietę.

- Nie wierzę w to... To nie możliwe, że Veronica może być adoptowana.

Oł... Miki chyba się właśnie załamał.

- Chłopie... Musisz się zapytać ojca.

- Dzięki za radę Ashton... Wcale o tym nie pomyślałem.⬅ to jest kropka nienawiści.

- Polecam się na przyszłość.

I za salutował. Ja nie wiem skąd oni to biorą.

Nagle usłyszeliśmy czyjś telefon. Każdy zaczął patrzeć po kieszeniach czyj to tel.

- To nie mój.

Poszedłem na pierwszy ogień.

- To nie mój.

Teraz Michael.

- To nie mój.

Potem Calum.

- To mój.

Powiedział Ashton i popatrzył się na telefon. Chwilę z kimś rozwiązał, a potem powiedział.

- Luke szykuj się na potwora o imieniu Rosie.

Uśmiechnąłem się, a oni popatrzeli na mnie jak na psychopate... A może nim jestem...? Nie... Vera nie narzeka jak na nią tak patrze w łóżku.

- Co wy się tak na mnie patrzycie?

- Masz minę jak pedofil, dlatego.

- Calum, nie przesadzaj. Lubię tą małą.

- Ja ci dziecka do rąk nie dam.

- Dzięki Ashton, nie ma to jak zaufanie do brata.

- Oj... Nie złość się MA-LU-CHU.

- Że jestem młodszy, to nie oznacza, że niższy, a tym bardziej, że jestem wyższy od ciebie.

- Maluszku ty mój...

- NIE jestem mały.

- No, nie złość się dzieciątko.

- Ej... Loczku... Bo jak moja pięść wyląduje na twojej twarzy to jeszcze bardziej te włosy ci się pokręcą.

- WoW maluszek ma ząbki.

Już brałem zamah. Już ręką leciała w jego stronę, ale niestety coś ją zablokowało.

- Luke, nie warto, chodźmy do domu.

Vera powiedziała to takim rozpaczliwym głosem, że miałem ochotę się popłakać. Więc wziąłem ją jak trzy letnie dziecko i zaniosłem do domu, położyłem do łóżka i poszliśmy spać.

Baby, is a morning.

Rano chciałem się przytulić do Veronici, ale coś mi przeszkadzało. Zacząłem macać łóżko i wyczułem o jedną osobę więcej niż powinno być.

Zacząłem tą osobę dotykać, a ona się śmiała, dotknąłem drugą osobę, zaczęła coś tam jęczeć.

Matko boska , skąd ta osoba i wgl kim ona jest?

- WUJEK!!!

Kurwa mać, ja pierdole, co to ma być??

Jak poparzony wstałem i zacząłem się rozglądać.


Coś na mnie wskoczyło i kopło w jaja.

Nie polecam takiej pobudki,bo może bardzo boleć.

- Luke! Co się stało?

- Rosie... Potwór... Boli... Jajka... Ratuj... Lód... Cokolwiek... Help...

Większa dziewczyna pobiegła do kuchni przy okazji podeptała mnie. A Rosie śmiała się w najlepsze.

Ja się zwijałem jak wąż i czekałem na nią. Przyniosła mi mrożonych groszek i przełożyła do jąder. Odrazu było mi lepiej. Tylko, że poszła do łazienki, a ja chciałem z nią się kąpać. Smuteczeg.

- Mała zołza z ciebie, wiesz Rosie??

Pokazałem jej język, a ta zaczęła się śmiać jeszcze głośniej niż to możliwe.

- Idź stąd mała zołzo.

Poszła sobie. Poczekałem,aż jajka przestaną mnie boleć i poszedłem do Verki. A dalej chyba wiecie co się działo.

My Brother And His Best FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz