Don't wake me up

1.1K 96 9
                                    

- Czemu...? Czemu tu jestem...?  - pojedyncza łza spłynęła ciurkiem po moim bladym policzku. Nie miałem nawet odwagi spojrzeć na napis wyryty na dłoni. On znowu się zaśmiał.
- Zobaczysz. Pojedź bliżej - niepewnie podniosłem się na chwiejących nogach. - No, chodź - ponaglił mnie. Przełknąłem ślinę, oddychając ciężko. Szedłem powoli, serce kołatało jak nigdy dotąd.
- Widzisz jakie to proste - złapał mnie za obdarty ze skóry nadgarstek i przyciągnął do siebie. Czułem intensywny zapach jego różanych perfum i ciepło bijące z ciała. Przycisnął mnie do siebie. Jego dłonie delikatnie sunęły po moich plecach. Usłyszałem ciche łkanie. Znowu zbił mnie z tropu.
- Coś się stało? - od razu przeklnąłem swoją głupotę. Czemu właściwie się nim przejmowałem? Porwał mnie, pomiatał mną i traktował jak zabawkę, a wystarczyło kilka łez, bym zaczął się o niego martwić. Nienawidzę tej dziecinnej naiwności... Kolejny raz usłyszałem z jego ust przerażający chichot.
- Pomóż mi... - wyszeptał, ponawiając śmiech, lecz z oczu nadal ciekły łzy. Sam też nie potrafiłem ich zatrzymać. Jak miałem mu pomóc...? W czym...? Trwaliśmy w głuchej ciszy. Mimowolnie ścisnąłem jego dłoń. Cały drżał, podobnie jak ja.
- Chcę już się obudzić... Proszę, pozwól mi wstać... Błagam Cię... - przebił paznokciami moją skórę. Stałem nieruchomo bez słowa. Próbowałem to sobie wytłumaczyć tym, że był psychopatą. Jednak w głębi serca mu wierzyłem. Potarłem palcem jego dłoń.
- Oboje musimy się obudzić. To trwa już zbyt długo.
Czy to był sen? Tylko sen, z którego zaraz się obudzę? Wstanę, zacznę normalny, zwyczajny dzień? Do oczu cały czas cisnęły mi się łzy.
- Nie... Nie budź mnie... - wtuliłem się w niego mocno. Silne ramiona wzięły mnie w objęcia i odpłynąłem. Gdy się obudziłem, czekała mnie pewna niespodzianka.

SkazanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz