Znów była na klęczkach. Jej ramiona – rozpostarte po obu stronach jej głowy, związane skórzanymi pasami. Poruszyła palcami, ale dłonią już nie mogła, jej ręce były unieruchomione. Nie mogła nawet wstać, bo jej ręce były związane i przytwierdzone do ciężkiej, metalowej poręczy w ten sposób, że kiedy próbowała, znów upadała na kolana na zimny beton; z bólem i rezygnacją.
Ciemne, długie włosy poskręcane w lekkie loczki okalały jej twarz i zasłaniały widok na pomieszczenie, choć i tak miała spuszczony wzrok. Cienka, biała sukienka nie chroniła przed zimnem, na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Policzki płonęły. Rozchyliła wargi, czując, że zaschło jej w gardle. Miała spuszczony wzrok; widziała swoje włosy, dół sukienki i... powoli skapujące na podłogę łzy. Cała się trzęsła od płaczu, szlochała bezgłośnie.
To bolało. Miłość i kłamstwa tak bardzo bolały. Bolało to, że poświęciła całą siebie i uciekła – bo on tak chciał – i wróciła do punktu wyjścia; tyle, że bardziej świadoma gniewu swojego „prawowitego" pana. Bo Gavin był naprawdę wściekły tym, co zrobiła; niebawem też miała poczuć ten gniew. Była pewna, że kara jej nie ominie. Mogła to przewidzieć, i nienawidzić człowieka, który namówił ją do wyrwania się z niesprawiedliwej codzienności. I nienawidziła. Jego i wszystkiego, co się z nim wiązało.
Elliot... Tak, powinna zapomnieć o nim, o tym imieniu. Nigdy więcej nie czuć go przy sobie, nie wymawiać jego imienia i nie wsłuchiwać się jak zaczarowana w sposób w jaki on wymawiał jej imię. Zapomnieć o tym, że kiedykolwiek go znała, kochała, pragnęła. Zapomnieć o tym, jakie nadzieje pokładała w tej miłości. Chyba, że to była tylko miłość z jej strony.
Wiedział do kogo należała od chwili, gdy go poznała. To było poniżające, kiedy za pytanie: „Dlaczego kazałeś ich zabić", Gavin ukarał ją wizytą w kasynie. To było dawno temu, lecz wciąż czuła na sobie dotyk obcych rąk, słyszała okrzyki radości i czuła twardy stół do bilarda pod sobą. Zabawili się nią z przyjemnością, a ona tylko bezgłośnie płakała, odwracając głowę w przeciwną stronę. Każdy jęk jaki wydobył się z jej ust brali za jęk rozkoszy. Mieli ją za rozpustną zdzirę, której podobały się ich gierki z jej ciałem.
Jednak było zupełnie inaczej i tylko Elliot jako jedyny zauważył, że tak było. Każda, dłużąca się w nieskończoność sekunda, sprawiała jej ogromny ból i coraz bardziej ją poniżała. Grali w bilard i na zmianę ja pieprzyli, jakby była przedmiotem, a nie żywą istotą.
Elliot po pewnym czasie stracił cierpliwość:
– Zostawcie ją, do cholery. Czy wy, idioci, nie widzicie, że ona, kurwa, płacze? Jesteście aż tak napaleni na wykorzystanie jej, że nie przejmujecie się tym, jak ją krzywdzicie? – wykrzyczał im wtedy.
Jak jeden mąż na niego spojrzeli, nie przerywając swojej zabawy. Ktoś odgarnął jej z twarzy mokre włosy. Wstydziła się jeszcze bardziej, gdy jednocześnie poczuła między nogami czyjąś rękę. Poczuła jak ktoś ją podnosi. Wstała oszołomiona, jednak po chwili niemal upadła. Nie mogła się utrzymać na własnych nogach. Była słaba, śmiertelnie zawstydzona i drżąca od płaczu. On jej pomógł. Przy nim pierwszy raz spróbowała wina. Miała ochotę się upić, ale był przy niej i pomógł jej. Namówił ją by z nim uciekła. Podróżowali razem przez trzy miesiące po Anglii, było jej z nim tak dobrze, jak jemu z nią. Wydawało jej się, że on ją kocha, tak jak ona jego, ale gdy wrócili do jego apartamentu spotkała ich niespodzianka...
Gavin. A Elliot nawet nie wyglądał na zdziwionego. I nawet teraz, kiedy inne demony go zabiły, ona wciąż go nienawidziła. Cieszyła się, że nie widziała, jak demony zatłukły go na śmierć. Ona wrzeszczała, żeby ją puścili, a on nawet się nie odezwał, kiedy demony się nim zajęły... Zostały po nim plamy krwi, nic innego. I pustka w jej sercu, którą odczuła bardzo szybko.