Kłopotliwa misja drużyny 7 cz.2

1.7K 170 21
                                    

Wyszedłem z budynku administracyjnego wioski i ruszyłem przed siebie. Chciałem zwiedzić tą wioskę i poznać jej ogólną strukturę budowlaną, ponieważ nigdy nie wiadomo kiedy może Ci się taka informacja przydać. Spokojnym krokiem szedłem główną ulicą i spoglądałem na coraz to inne budynki. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o architekturę to Kumo-gakure jest najpiękniejsza z wszystkich wiosek. Do spotkania z Matatabi mam jeszcze sporo czasu, którego spokojnie mi wystarczy aby zwiedzić całą wioskę. 

Po 10 minutach spaceru ujrzałem pewien bar, który przyciągnął moją uwagę. Słowo "Ramen" w szyldzie mówiło samo za siebie. Szybko ruszyłem w jego stronę szczęśliwy jak nigdy. Pięć długich dni bez ramen'u było niczym istne piekło! Parę sekund później siedziałem na wysoki krzesełku przy ladzie zamawiając sobie 4 duże porcje ulubionej potrawy. 

~~~~~~~Jakieś 1,5 h później~~~~~~

Właśnie skończyłem jeść ostatnią porcję ramen'u i zapłaciwszy za posiłek udałem się w stronę budynku administracyjnego. Tym razem jednak nie oglądałem zabudowań wioski tylko twardym krokiem zmierzałem ku celu swojej podróży.

Niecałe pięć minut później czekałem na jinjuriki Nibi. Nie musiałem stać zbyt długo,  ponieważ Yugito pojawiła punktualnie o 17 i po zaproponowaniu przez blondynkę ławki w parku ruszyliśmy w drogę. 

- A więc..chłopcze czego ode mnie chcesz? - Zapytała bezpośrednio gdy dotarliśmy na miejsce, lecz bez wrogości czy niechęci w głosie. Brzmiała raczej jak osoba ciekawa.

-Chciałbym porozmawiać z tobą na temat Matatabi - Odparłem bez zająknięcia. Kobieta wyglądała na zdezorientowaną.

-Wybacz, ale ja nie znam żadnej Matata - Nie dokończyła, ponieważ wskazałem ręką na jej serce.

-Ona jest w tobie i dobrze o tym wiesz, chociaż starasz się ignorować jej istnienie. - Mój głos wydawał się być wyprany z emocji. - To, że ty nie uznajesz jej istnienie nie znaczy, że ona nie żyje, jest to przecież ogoniasta bestia taka sama jak ósemka pozostałych i nie pozbędziesz się jej ze swojego życia aż do śmierci. - Dokończyłem swój monolog i spojrzał na kobietę swoimi czerwonymi oczyma. Nii zdając sobie sprawę, że moje słowa to prawda pobladła i wpatrywała się we mnie bez słowa.

-W takim razie, co...czego ode mnie chcesz? - Strach, tak dobrze znana mi emocja w głosie kobiety dominowała nad wszystkimi innymi.

-Chce abyś pozwoliła mi porozmawiać z Nibi, a także zaproponować Ci pewną rzecz zaraz po rozmowie z nią. Co ty na to? - Yugito spojrzała na mnie podejrzliwie lecz po chwili skinęła głową, po czym dodała. -Zgoda. Jeśli obiecasz mi, że zabierzesz ode mnie to coś . - Skinąłem tylko głową potwierdzająco.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>W umyśle Yugito<<<<<<<<<<<<<<<<<

-Witaj Matatabi - Głos Naruto rozbrzmiał w otaczającej klatkę przestrzeni.

-Na-aruto? Co ty tu robisz? - Zdziwienie dwu-ogoniastej było wyraźne, a do tego towarzyszyła mu radość. 

-A no wiesz.. Wpadłem Cię odwiedzić! - Wesołość w głosie blondyna była zaraźliwa i udzieliła się także Nibi.

-Oh.. to bardzo dobrze! Nareszcie mogę porozmawiać z kimś i jednocześnie go widzieć! - Nutka goryczy wkradła się w jej słowa.

-Wiesz Nibi, nie przyszedłem tu całkiem bezinteresownie. - Zaczął niepewnie blondyn. - Mam pewien plan, który chce zrealizować ale nie wiem czy wszyscy z twojego rodzeństwa mnie poprą. - Dwu-ogoniasta z zaciekawieniem wpatrywała się w chłopca. - Chodzi o to, że chce was wszystkich sprowadzić do jednego miejsca, abyście mogli znów być razem ale.... - urwał chłopak i spojrzał w jakiś niewidzialny punkt nad głową ogoniastej bestii. - ale wszyscy musielibyście najpierw znaleźć się "we mnie" - dokończył szybko.  Druga pod względem wieku najstarsza z rodzeństwa spoglądała na niego z zaciekawieniem. 

Potomek Yondaime (Naruto ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz