Rodział 5: Impreza

7.2K 304 12
                                    

Jest już piątek, godzina dwudziesta, a ja wciąż nie zaczęłam się szykować na imprezę. Niby mamy być tam dopiero za półtorej godziny, ale to trochę mało czasu na to, żeby wyglądać perfekcyjnie. Wzięłam odświeżający prysznic i założyłam swój ulubiony komplet bielizny. Zwyczajowo założyłam obcisłe spodnie i w pół przewidującą, siateczkową bluzkę. Ostatnim elementem mojego ubioru były czarne szpilki i złota biżuteria. Ogólnie byłam zadowolona z końcowego efektu. Zeszłam na dół, gdzie już czekał na mnie Beau. Miał na sobie wąskie, granatowe spodnie i białą koszulkę opinającą ciało.

- No, no. Nieźle Brooks - mruknęłam i podeszłam do chłopaka.

- Ty również dobrze wyglądasz, Biersack - powiedział rozbawiony i złapał mnie za rękę. - Taksówka już na nas czeka, Rose.

Około kwadrans później wysiedliśmy z pod klubem Trix. Kolejka była niesamowicie długa. Trochę sobie postoimy. Bez broni czułam się naga, ale nie mogłam jej dziś ze sobą zabrać. Ruszyliśmy z Beau w stronę ochroniarza. Trzeba go będzie jakoś przekonać, bo nie mam zamiaru stać przez godzinę w kolejce. Zbliżyłam się do wysokiego faceta, a ten uśmiechnął się w dość obrzydliwy sposób.

- My z Hemmingsem, Irwinem, Cliffordem i Hołdem - wyszeptałam do ucha bramkarza. Następnie to on pochylił się nad moim uchem.

- Proszę uważać, szefowo. To oni rządzą tym klubem. Uważaj na to, co pijesz - spojrzałam na niego z przymrużonymi powiekami.

- Hasło? - warknełam, ale tak, by tylko on mógł to usłyszeć.

- Fallen Angels are Unbroken.

- Dzięki, możemy wejść?

- Tak, jasne - powiedział, po czym nas wpuścił.

Hasło było młodzieńczym wymysłem moim i mojego kuzyna. I tak, Upadłe Anioły to ja i Andrew. Nazywaliśmy tak siebie, kiedy udało nam się podnieść po stracie i zbudować mur, którego nikt do tej pory nie był w stanie zniszczyć.

Gdy tylko znaleźliśmy się w pomieszczeniu, uderzył we mnie zapach alkoholu, papierosów i spoconych ciał. Na parterze był parkiet i bar oraz zwykłe stoliki, a na szklanym piętrze znajdowały się loże VIP. I właśnie w jednej z nich dostrzegłam znienawidzoną czwórkę. Wskazałam na nich palcem, a następnie z Beau ruszyliśmy w ich stronę. Kiedy wchodziliśmy po szklanych schodach, zostaliśmy zauważeni przez Caluma, który uśmiechnięty pomachał w naszą stronę. Wtedy obróciła się też reszta. Spokojnym krokiem doszliśmy do ich stolika.

- Och, witam rodzeństwo Black. Miło, że jesteście - odezwał się Ash.

Razem z pozostałymi zrobił nam miejsce. Siedziałam centralnie naprzeciw Luke'a i muszę przyznać, że w białej opinającej się na jego torsie koszulce oraz w czarnych spodniach wyglądał pociągająco. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie dałam mu satysfakcji i nie zwracałam na niego większej uwagi.

- Długo na nas czekaliście? - zapytał Beau zupełnie rozluźniony.

- W sumie to jakieś 10 minut, ale myśleliśmy, że dłużej wam się zejdzie w tej kolejce - odparł Michael. Prychnęłam, a wzrok reszty poleciał na mnie.

- Chyba nie myśleliście, że będę stała w tej kolejce...

- To jak tu weszliście? Tylko my mamy wejściówki bez kolejki - powiedział Luke, uważnie mi się przyglądając. Miałam ochotę prychnąć po raz kolejny.

- Magia, Hemming. - Pstryknęłam palcami w powietrzu, a następnie wstałam. - Idę po drinki, chcecie coś?

- Dla mnie, Caluma i Mike'a czystą w butelce - mruknął Luke, a chłopcy mu przytaknęli.

Osiągnąć Cel || 5SOS - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz