Rozdział 1

359 27 7
                                    

Leżałam na zimnej, betonowej podłodze, ubrana w to, w czym jeszcze wczoraj miałam świętować urodziny. Mianowicie niebieska, zwiewna sukienka, z lekko wyciętym dekoltem, przyozdobiona złotym paskiem na mojej tali.
Na twarzy nadal było widać czarne smugi ciągnące się od powiek do końca twarzy, pozostałości po makijażu, które zmyły moje łzy.
Buty zamszowe, szpilki w kolorze lazurytu leżały w rogu celi.
Tak, celi. Niewiem czemu tu jestem, ale nienawidzę ludzi, którzy mnie tu zamkneli...
Czemu? Nadal widzę twarze moich przyjaciół, znajomych, rodziny, którzy wczoraj składali mi życzenie.
A teraz? Nie ma ich, zamknęli, to znaczy Oni...Oni....Zabili ich! Zabili! Moją najbliższą przyjaciółkę, moją siostrę, moją....mamę...
WSZYSTKICH!
Łzy spływały po mojej twarzy, czemu?! Czemu ja?! Chciałabym żeby to był sen, chcę znów zobaczyć moją mamę, która utulała mnie do snu, która śpiewała mi kołysanki, która pocieszała mnie, całowała najdrobniejszą ranę....
Była najpiękniejszą osobą jaką widziałam, długie blond włosy, duże oczy w kolorze wiosennego nieba, śnieżnobiałe zęby, tak była piękna, dopóki nie przebili jej gardła mieczem, pamiętam, że szkarłat przykryłam wtedy całą podłogę.
Oparłam się o ścianę i zaczęłam śpiewać kołysankę, którą śpiewała mi mama:
"Śpij, spokojnie śpij, ja będę z tobą tu, utulać cię do snu. Jesteś mą różą, a ja ogrodnikiem chronić będę cię, kochać będę cię, więc śpij, więc śpij, różyczko ma....aa..aaa..aaaa."
Usłyszałam krzyki na korytarzu, więc podbiegłam do ciężkich metalowych drzwi. Przez szparki krat zobaczyłam, że trójka strażników szarpie się z bladą czarnowłosą dziewczyną.
-Numer Cztery, bo użyjemy innych środków! -krzyknął jeden z mężczyzn grubym, silnym głosem.
Po chwili dziewczyna kopnęła jednego z mężczyzn w krocze, musiało go to naprawdę mocno zaboleć, bo padł na ziemię i wół się z bólu, Zerknęłam na obcas dziewczyny, który był ostrzem noża, w dodatku całym we krwi.
Drugi strażnik, zagrodził "Cztery" przejście. Czarnowłosa uśmiechnęła się chytrze i wyciągnęła pięści do góry, uderzyła go raz, drugi, trzeci, czwarty, aż w końcu znalazła się za pół przytomnym już mężczyzną i wykręciła mu kark.
Trzeci strażnik gdzieś zniknął.
Dziewczyna zobaczyła mnie i przyglądała mi się z zaciekawieniem, jej zielone oczy wpatrywały się w moje niebieskie, ale nagle ciekawość znikła z jej twarzy i pojawił się ból oszczep przebił jej brzuch, krew wypłynęła z jej ust, a oczy z powrotem spoczeły na mnie, był to wzrok politowania, które potem zamieniły się w puste białe gałki oczne. Jej ciało padło na ziemię.
Byłam przerażona, zaczęłam wrzeszczeć, kolejny trup, który będę widziała do końca życia.
Szarpałam za drzwi, waliłam w nie pięśćmi, kopałam.
Wtedy jeden ze strażników wbiegł do celi ze strzykawką wypełnioną bursztynowym płynem i po chwili szamotania wbił ją w moją szyję, wydałam ostry syk, a po chwili upadłam. Straciłam świadomość.
=================
Hej. Oto pierwszy rozdział mojej opowieści fantasy. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Lajkujcie i komentujcie to bardzo motywuje.

Elementorum. Naznaczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz