1. Cisza

61 4 3
                                    

Stoję przed cmentarzyskiem moich wspomnień.
A dokładniej przed bramą prowadzącą do nagrobków ludzi, którzy zaznali wytchnienia po śmierci.
- Co ja właściwie mówię!? To nie jest kraina czarów, tylko mega straszne miejsce...
Wyciągnęłam słuchawki z uszu i przeklinając swój strach, udałam się w stronę grobu zasłoniętego stosem zwiędłych goździków.
-Co ja tu robię? Ach tak, odwiedzam zmarłą przyjaciółkę, żeby zwierzyć się, jaki to spieprzony dzisiaj miałam dzień.
Naburmuszona i zła zmieniłam kwiaty na nowe, po czym przysiadłam na trawie obok grobu. Uśmiechnęłam się słabo do zdjęcia na nagrobku.
-Cześć Kate. Brakuje mi ciebie...
Łzy zbierały mi się w oczach, więc je zamknęłam by nie dać im ujść.
-Nie mam z kim porozmawiać, pośmiać się i pooglądać filmu...nikt cię nie zastąpi.
Otworzyłam oczy i stróżki słonych łez spłynęły po moich policzkach. Skierowałam, więc twarz w stronę słońca, które zaczęło przyjemnie ogrzewać moją twarz ciepłymi promykami. Postanowiłam kontynuować moją wypowiedź.
-Zawsze sobie wszystko mówiłyśmy, a teraz jestem sama. Nie powiedziałaś mi o czymś. Coś ukrywałaś, a ja nie zauważyłam tego. Nie zasługiwałam na miano przyjaciółki. Ale dalej nie rozumiem...
Dlaczego nagle zniknęłaś? Mogłaś mi powiedzieć,uciekłabym z tobą. Czy to ja sprawiłam ci ból? Dlaczego nie żyjesz? Nikt mi nic nie mówi...
Proszę, proszę wróć do mnie!
Wstałam i znowu usiadłam, tym razem oparłam się o drzewo. Musiałam się wyciszyć, więc włączyłam piosenkę heartbreak girl od zespołu 5SOS.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się muzyce. Nagle ktoś dotknął mnie w ramię. Zaskoczona aż podskoczyłam. Otworzyłam oczy i szybko ściągnęłam słuchawki, bo przede mną kucał chłopak.
-Wszystko w porządku?
Miał delikatny i melodyjny głos.
Kaptur zasłaniał jego twarz, ale zauważyłam,że ma niebieskie oczy.
-Nie, to znaczy tak. Kim jesteś?
Spytałam zmieszana.
-Och. Wybacz...pewnie cię przestraszyłem.
Mam na imię luke. Zdradzisz mi swoje imię?
-Sarah.
-Co robisz w takim miejscu,księżniczko?
-Słucham? Nie nazywaj mnie tak.
Luke usiadł na przeciwko mnie i mi się przyglądał z lekkim rozbawieniem.
-Przyszłam odwiedzić koleżankę.
Po chwili ciszy powiedział.
-Chodź odprowadzę cię do domu.
-Dlaczego mam ci ufać, przecież cię nie znam.
-To prawda, ale ja cię znam i twoich rodziców też. A tak w ogóle to dobrze mi się z tobą rozmawia.
-Niczego nie rozumiem. Masz mi to wszystko wytłumaczyć.
Chłopak się skrzywił. Spojrzał na mnie spod kaptura i powiedział.
-Wolałbym, żeby twoi rodzice nie dowiedzieli się, że z tobą rozmawiam.
-Ale dlaczego?
Jak sie mogłam domyślić nie odpowiedział.
Poprosiłam go,by jutro wpadł do mnie.
Wytłumaczyłam mu, że będę sama w domu przez tydzień, bo rodzice wyjechali na szkolenie lekarskie. Co prawda nie miałam w zwyczaju zapraszać obcych, ale jemu ufałam. Odpowiedział mi tylko skinieniem głowy.
Gdy dotarliśmy do domu było już późno.
Otworzyłam drzwi i powiedziałam.
-Dzięki za towarzystwo i do jutra.
Chciałam już przekroczyć próg domu, gdy on nagle chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Przytulił mnie, pocałował w policzek i powiedział.
-To ja tobie dziękuję. Do zobaczenia, księżniczko.
Jeszcze przez chwilę patrzyłam jak odchodzi, po czym na miękkich nogach weszłam do domu. Spojrzałam w lustro i wkurwiona przeklnęłam, gdyż na mojej twarzy wystąpił różowy rumieniec.
Skierowałam się w stronę mojego pokoju i już po chwili usnęłam.





Pusta przestrzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz