4.Uczucie

22 3 2
                                    

Zadowolony z takiego obrotu sprawy, uśmiechnął się lekko, po czym skupił na moich ustach. Mój rozum gdzieś odfrunął, a przez ciało przechodziły przyjemne dreszcze. W brzuchu czułam stado motyli. Boże, czy to tak wygląda śmierć z pragnienia. W męczarniach czekałam, aż się zbliży na tyle, by nasze usta się połączyły. On jednak się nie śpieszył, co doprowadziło mnie do furii. Był tak cholernie blisko. Jego nos dotykał mojego policzka, ale on wciąż mnie nie całował. Znęca się nade mną, czy co!?
Nie wytrzymałam. Zmuszona, lekko się podniosłam, objęłam rękami jego szyję i przyciągnęłam do siebie. Co się ze mną dzieje? Weź się ogarnij mięczaku!
Rozum usilnie starał się wrócić. Nie chciałam rozsądku, bo wiedziałam, że będę żałować tego co zamierzam zrobić z Lukiem. To zabrzmiało dziwnie! Nie chciałam, przecież sprzedać mu swojego dziewictwa wzamian za promnienny uśmiech.
No, ale kurwa on jest bóstwem!
I wcale nie podoba mi się tylko jego wygląd. To wczoraj pokochałam jego charakter. Był taki zabawny, wrażliwy, czuły i szczery, gdy mnie pocieszał i słuchał opowieści. Wspierał mnie, ale także nie chciał nic mówić o sobie.
Może wróćmy do teraźniejszości, bo tak się składa, że mam na sobie przystojnego faceta. Po tym jak całkowicie do mnie przyległ ciałem brakowało mi tylko jego ust.
Luke W KOŃCU mnie całuje. Jest obłędnie, czuję, że się rozpływam w jego ramionach.
Nie wiem dlaczego to robię. Po prostu emocje czasami biorą we mnie górę. Ale czuję, że serce już wybrało mojego księcia. I jest nim Luke.
Chłopak na początku całuje mnie delikatnie, jakby bał się, że zniknę. Dopiero po chwili pogłębia pocałunki, a ja mu się z radością poddaję. Teraz Luke całuje moje rozgrzane policzki i szyję. Uśmiecha się, kiedy cichutko pojękuję, że oderwał swoje wargi od moich. Przesuwa dłońmi po moim ciele, po czym lekko się ode mnie odrywa z tym swoim wrednym uśmieszkiem zwycięzcy.
-Czyżbyś mi uległa, księżniczko?
Zaśmiał się krótko, a mi powrócił rozsądek i poczucie winy za swoje zachowanie.
-Boże, co ja zrobiłam? To spotkanie nie miało tak wyglądać.
Złapałam się za czoło i pokręciłam głową nie wierząc w swoją głupotę.
-Ja chciałem zrobić z tobą o wiele więcej, ale chwilowo nie myślałaś.
Puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam.
-Ok. Wróćmy do pytań o naszym życiu.
Powiedział klaszcząc w dłonie. Usiadłam na kanapie, a on położył się obok kładąc głowę na moich nogach.
-Jesteś piękna, kocie.
Szepnął, patrząc mi w oczy.
Uśmiechając się słabo, nachyliłam się i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Mruknął coś, że był za krótki i zamknął oczy.
-Ja zadaję pierwsza pytanie. Mieszkasz tutaj, czy w innym mieście?
-Nie, w innym. W Sedney. Podobam ci się?
Uniosłam głowę i spoglądając w sufit odpowiedziałam.
-Cholernie, a co, już coś knujesz?
-Oczywiście,że nie...Podaj swoje 3 słabości?
Po krótkim namyśle odpowiedziałam.
-Mężczyźni, słodycze i zachód słońca. Ile masz lat?
Bawiłam się jego włosami, co sprawiało mi nie małą przyjemność.
-19, a z tego co wiem ty będziesz miała 19 urodziny za miesiąc.
Przytaknęłam, bo to prawda, szykując się na następne pytanie.
-Co robisz jutro wieczorem?
Zaskoczył mnie. Wpatrywał się we mnie czekając na odpowiedź.
-Jestem całkowicie twoja, jeżeli o to ci chodzi.
Z uśmiechem usiadł na przeciwko mnie i pocałował mnie w czoło.
-Przyjdę po ciebie o 19:00, słońce.
Dlaczego on jest tak cholernie przystojny!
Pokiwałam twierdząco głową i przytuliłam się do torsu chłopaka. Wtulił się we mnie, po czym pocałował w czubek głowy.
-Księżniczko, niestety muszę już iść.
-Może wpadniesz jeszcze wieczorem na kakao przy telewizji?
-Jasne, z chęcią się wybiorę.
Odprowadziłam chłopaka pod drzwi i przelotnie pocałowałam w policzek.
Luke, oczywiście nie miał zamiaru opuszczenia tego domu bez porządnego pożegnania. Objął mnie mocno w talii i pocałował w usta. Jeździł po moich wargach językiem. Chciałam coś powiedzieć, ale on wsunął go do moich ust. Wow! On bosko całuje. Ale tak jak szybko zaczął, tak i skończył. Oderwałam się od niego i jak zauważyłam oboje nie umieliśmy złapać tchu. Odszedł, by po chwili zatrzymać się i zerwać stokrotkę rosnącą na trawie. Podszedł i szepnął mi do ucha.
-Dla ciebie, skarbie. Czekaj na mnie.
Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Co on ze mną zrobił? Od kiedy ja się tak ślinię do jakiegoś faceta? Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam plecami. Stałam tak tylko chwilę. Musiałam ochłonąć. Spojrzałam na zegar, który wskazywał dopiero południe. Miałam mnóstwo czasu. Postanowiłam, że zrobię przekąski na nasz wieczór z Lukiem. Minęła dobra godzina i babeczki były gotowe. Postawiłam je na szklanym stoliku wraz z innymi słodyczami i drinkami. Miałam jeszcze 4 godziny. Zadzwoniłam do koleżanki, aby ta poszła ze mną na zakupy. Zgodziła się i oznajmiła, że będzie za 5 minut. Ubrałam kurtkę i wyszłam na dwór. Kilka minut później ujrzałam rudowłosą piękność, zmierzającą w moją stronę.
-Caroline, dawno cię nie widziałam.
Z uśmiechem, przytuliłam ją do siebie.
-Jak zawsze piękna i wesoła. Co to za okazja, że wybierasz się na zakupy?
-Mam wieczorem spotkanie z takim jednym chłopakiem i nie wiem w co się ubrać.
Spuściłam wzrok, bo wiedziałam, że się cholernie czerwienię.
-Czy ty się w nim zakochałaś?
Spojrzałam na nią i od niechcenia wzruszyłam ramionami. No, bo co jej miałam powiedzieć, jeżeli sama nie ogarniam. Pogubiłam już się, ale wiem jedno, że nie mogę się w nim zakochać.
Czuję, że on coś ukrywa.
Nie chcę się w to mieszać.

Pusta przestrzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz