Luhan z uśmiechem wpatrywał się w wyświetlacz swojego iPhone'a, gdzie prowadził wideo rozmowę z Sehunem. Obydwoje wyjątkowo za sobą tęsknili, kiedy starszy wrócił do swojego rodzinnego miasta na studia. Niby nie byli parą, a jedynie przyjaciółmi... Ale ich relacja wyłamywała się powoli z tego całego schematu "przyjaźni", chociaż żaden z nich nie chciał się do tego przyznać. Chińczyka jednak cieszył fakt, że jego Hunnie w końcu rozpoczął studia prawnicze, kiedy sam zajął się choreografią.
- Dobra młody, muszę kończyć. - powiedział z uśmiechem, machając do kamerki.
- Jasne... Do zobaczenia po świętach Lulu~
Zaraz po tym rozłączyli się, a widząc godzinę pierwszą popołudniu, natychmiast rzucił się do swojej otwartej walizki, którą wepchnął wcześniej pod łóżko, aby nie wzbudzała podejrzeń. Zawsze wolał być przygotowany na wypadek wykrycia, ponieważ mając nawyk chodzenia po mieszkaniu podczas rozmów z Koreańczykiem, mógł się bardzo łatwo zdradzić. Zadowolony wyciągnął z szafy trzy pary spodni, sweter z wizerunkiem rudego liska, dwie bluzy, koszulę i kilkanaście par bielizny oraz skarpetek. Zamknął kufer, wcześniej wciskając do niego zapakowaną poprzedniego wieczora kosmetyczkę. Ciągnąc bagaż za sobą, poprawił w - zawieszonym w przedpokoju - lustrze, niemalże białe włosy, a potem naciągnął na siebie czarny płaszcz, tego samego koloru trapery i grafitowy, wełniany komin. Z fotela w salonie porwał swój skórzany plecak nabijany ćwiekami, w którym miał najważniejsze rzeczy.
Zamykając dokładnie mieszkanie, które dostał od rodziców, skierował się w stronę windy. Zjeżdżając na sam dół, gdzie w recepcji siedziała jego sąsiadka i ochroniarka jednocześnie, skierował się w stronę samochodu przed blokiem. Z uśmiechem pożegnał się z dziewczyną, machając do niej i wsiadając do zamówionej przez siebie taksówki. Od razu mruknął o kursie na lotnisko, opierając głowę o szybę wozu.
Ciekawe czy Sehun będzie zaskoczony...? W końcu jeszcze nie wie o mojej niespodziance, pomyślał zadowolony, uśmiechając się pod nosem.
Dojeżdżając na miejsce od razu drgnął, a następnie zapłacił kierowcy i wysiadł. Natychmiast skierował się na odprawę, oddając wcześniej swój duży bagaż. Przez bramki przeszedł ekspresem, a później zajął miejsce na niewygodnym, metalowym krześle czekając, aż będzie mógł wejść na pokład samolotu. Dla tej niespodzianki był gotów zignorować swój lęk wysokości, a dodatkowo przesiedzieć niecałe dwie godziny nad jakąś książką, ignorując ciemną toń widoczną z małego okienka.
<♥♡♥>
Naciągnął słuchawki na uszy, kuląc się w swoim fotelu i wyciągając z plecaka książkę, którą trzy lata temu kupił mu Sehun z okazji imienin. Niby był to zwykły i pospolity harlequin, jeden z wielu w kilkunastotomowej serii, a jednak wyjątkowo go lubił. Główny bohater tej części bardzo przypominał młodego Oh... Podejrzliwie zerknął na młodą Tajkę, która siedziała obok niego i z zaangażowaniem oglądała jakiś film akcji na swoim tablecie.
Nie zauważając jednak żadnej reakcji z jej strony na jego uciążliwe spojrzenie, otworzył książkę na stronie zaznaczonej zakładką, gdzie przerwał czytanie tomu po raz setny w swoim życiu... Właśnie w swoim ulubionym momencie, kiedy Jinwai zabierał nieśmiałą Ziyi na romantyczną kolację.
"Mężczyzna spojrzał z czarującym uśmiechem na zarumienioną, pyzatą twarz studentki. Kobieta ubrana w granatową suknię przyozdobioną rozcięciem na nogę po prawej stronie. Włosy związane miała w krótką kitkę, przez którą wyglądała nadzwyczaj uroczo. Powoli i delikatnie ujął jej drobną dłoń, prowadząc do bogato zastawionego stołu. Promyczki z zapalonych świec, stojących w srebrnych świecznikach, rzucały wyrafinowane cienie na płatki czerwonych róż, rozsypanych po białym obrusie i ciemną butelkę szampana, która chłodziła się w metalowym wiaderku wypełnionym kostkami lodu."
