KORYTARZ NA TRZECIM PIĘTRZE

281 18 5
                                    

 " Niena­wiść też da­je siłę. Cza­sem może na­wet większą niż nadzieja, czy miłość."

   

Kartki z kalendarza powoli się przesuwały,pierwsze tygodnie w upływały jak zawsze:monotonnie i nudno. Miałam wrażenie że tygodnie ciągną się bardzo długo. Może to dlatego, że natłok prac i nauki,nie opuszczał uczniów. 

Powoli"wkręcałam się"w"szkolne"życie po minionych wakacjach. Nie można tego było powiedzieć zdecydowanie o Harrym i Ronie, dla których były o wiele ważniejsze tematy i sprawy, niż nauka a zawsze im powtarzałam że, jeśli chcą dobrze zdać sumy to powinni się zabrać do roboty i przyłożyć do nauki ,a nie być pochłoniętym Quidditchem jak i innymi ważniejszymi rzeczami. Mimo to że czasem im pomagałam w obowiązkach,jak i"odwalałam"za nich robotę,to i tak byli oni moimi najlepszymi przyjaciółmi na świecie,i nie zamieniłambym ich na nikogo innego.

Są zawsze gdy nie ma innych obok,na dobre i na złe.


~*~

Po skończonych lekcjach i kolacji,jak i wizycie w dormitorium,naszła mnie ochota by przejść się po zamku.Od zawsze uwielbiałam to robić,aż do teraz Hogwart zawsze mnie zachwycał swoim ukrytym pięknem,i skrytą tajemniczością.

Jestem już tyle lat w tym zamku...a to miejsce,chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać i czarować,wszystko ma tu w sobie taką magię,przywiązanie...znam miejsca tutaj ukryte na pamięć,a jednak wciąż odnajduję tutaj ukryte jak i zapomniane zakamarki.Nigdy nie przestawałam być zakochana w Hogwarcie,i chyba nigdy nie przestanę.

Wiąże z tym wszystkim najwspanialsze uczucia i wspomnienia w moim życiu.Uwielbiam tak poprostu chodzić wieczorem,po ciemnych,pustych już korytarzach.Tonąc w ciszy,spokoju ,rozmyślając nad wszystkim.

Poprostu czuję jak żyję,a wszystko inne idzie w dal,znikają troski i problemy czuję jak odpływam i rozkoszuję się tym wszystkim.



~*~

Skręciłam w korytarz na trzecim piętrze,wszystko było ciche i głuche.Zamek popadł już w mrok,co było normalne większość albo poszła spać,lub siedziała w dormitoriach albo przebywała w tych bardziej zaludnionych korytarzach.

Korytarz na trzecim piętrze raczej do takich zaliczać się nie mógł,tu było wręcz odwrotnie nigdy nie zauważyłam by ktoś tu chodził i przebywał.

Po chwili usłyszałam czyjeś kroki,i nie mogło mi się to wydawać,kroki były zbyt wyrazne.Zatrzymałam się,wstrzymując oddech co stało się trudne.

Usłyszałam,ten charakterystyczny,sarkastyczny śmiech.

Obróciłam się.Już dokładnie wiedziałam do kogo on należał.

To był Draco.

~*~

-Czego chcesz odemnie Malfoy?-syknełam.

-Oh,nie badz taka głupia Granger,kto by przepuścił taką okazję poznęcania się nad tak nic wartą szlamą jak ty która w dodatku sama się pałęta po zamku o zmroku,więc jak myślisz?

-Jakoś się Ciebie nie boję Malfoy.-odpowiedziałam z udawaną pewnością w głosie.

Co było kłamstwem.Bałam się i to cholernie,doskonale wiedziałam do czego ktoś taki jak on jest zdolny,przecież był śmierciożercą.

Zbliżył się do mnie znacząco,nic nas już nie dzieliło.Całe moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Strach wypełniał coraz bardziej moje ciało w każdym nawet najmniejszym centymetrze.

Serce biło jak oszalałe.Nie było szans na jakąkolwiek ucieczkę,a tym bardziej obronę wychodząc z dormitorium nie wziełam z sobą ródżki,a i tak wiem że z nim bym nie wygrała,pomimo tego że znam doskonale zaklęcia z kimś takim jak on nie da się wygrać,on nie daje za wygraną jest bezduszny w każdym calu.Stałam się bezradna.

Jego psute,szare oczy z wypisaną nienawiścią wpatrywały się w mnie,strach paraliżował mnie całą,co jeszcze bardziej utrudniało moją obecną sytuację.

-Co teraz?-dudniło w mojej głowie.Nie ma tu nikogo,kto by mógłby mi pomóc.

Nie mam teraz nikogo,jestem w tym wszystkim sama.

-Czyżby?-spytał z ironią,jak i satysfakcją w głosie,zaciskając przy tym mocno ręce na mojej szyi,uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.

Łzy powoli napływały mi do oczu,ale nie chciałam tego ukazywać że jestem słaba,a szczególnie przy nim.

A byłam słaba,nawet bardziej niż mi się to wydawało.

Nie miałam pojęcia co mam teraz robić,co myśleć,chciałambym żeby to okazało się tylko jednym wielkim koszmarem a rano się obudzę szczęśliwa jednak rzeczywistość była zupełnie inna...

Rzucił Crucio w moją stronę,momentalnie upadłam na ziemię,moje ciało zbladło,nie czułam nic poza ogromnym bólem,który całkowicie wypełnił moją dusze i ciało,jak i czułam też łzy które powoli spływały po moich policzkach.

~*~

Nie miałam pojęcia co sie teraz z mną dzieje,czy ja jeszcze cokolwiek czuję.

Tortury to coś prawie tak samo okrutnego co można wyrządzić drugiej osobie,jak Avada Kedavra.

Dlaczego w niektórych drzemie tyle nienawiści i nie ma miejsca na inne uczucia?

Nim zniknął rzucił jeszcze na mnie Oblivate,z jego różdżdki wydobył się płomień lekko oświetlając pomieszczenie,ale tak aby nikt nie zauważył i przypadkiem nie dowiedział się co tu sie działo i z kim.

-Masz za swoje szlamo-syknął po czym całkowicie znikął w mrok.Zostawiając mnie w bólu,cierpieniu łzach i w plamie krwi.

Nie wiem czy to był już ten czas gdy odchodzę na zawsze pozostawiając rodzinie,przyjaciół dom wszystko co miałam czy to już ten moment?



Witam kochani! No to 2 rozdział za nami jak wrażenia? :) Odrazu bardzo Was przepraszam za liczne błędy,ale zaczynam dopiero więc wiecie będzie tylko lepiej,chce żeby moje ff było inne bez wspólnego dormitorium i żeby na początku już nie było tak kolorowo.Chciałam wam życzyć wesołych świąt udanego sylwestra jak i roku :) Zachęcam do komentowania,czytania i oceniania zajrzę też do was!

Ada x



Dramione // I że Cię nie opuszczęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz